niedziela, 28 sierpnia 2016

Samotnie i w kierdlach, cz. 2

Cały kierdel spotkałem w rejonie Chabieńca, niedaleko utulni pod Dziurkową. Były w nim również młode, i te nie dały już do siebie podejść tak blisko.


Rogi kozic nazywa się żargonowo hakami. Wiele z takich pojęć, wywodzących się z łowiectwa budzi moją niechęć, jednak temu określeniu trudno nie przyznać trafności.


W jednym z pierwszych polskich opisów Tatr, który znalazł się w dziele późniejszego arcybiskupa gnieźnieńskiego Władysława Łubieńskiego1 (następcy abpa Adama Ignacego Komorowskiego) "Świat w swoich częściach większych i mniejszych, to jest: w Europie, Azji, Afryce i Ameryce, w monarchiach, królestwach, księstwach, prowincjach, wyspach i miastach, geograficznie, chronologicznie i historycznie określony"2, Wrocław 1740, zawarł między innymi taką uroczą w swojej bzdurności wzmiankę: "W tych górach najwięcej jest kóz, które po najwyższych skałach się pasą, oparłszy się tylko rogami o skałę"3.


Ksiądz prymas wyobrażał sobie więc chyba kozicę jako kinkiet. Jak można stąd wnioskować, zjawisko "nie znam się, ale się wypowiem" jest wiele starsze od internetu.


Mam nadzieję, że niżnotatrzańskiej populacji kozic nic nie zagrozi i będzie dalej mogła sobie hasać po halach.


1 - w 1740 roku ówczesny prałat Łubieński mieszkał w Kamionce koło Wielunia i zajmował się dobrami. Niewiele zapowiadało jego późniejszą karierę
2 - dzieło dostępne jest pod adresem: http://mbc.malopolska.pl/dlibra/docmetadata?id=83379&from=publication
3 - za: "Tatry i Górale w literaturze polskiej. Antologia", opr. Jacek Kolbuszewski, Wrocław 1992, s. 20-21

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz