piątek, 4 marca 2022

Święty od Radomia

Dziś jest 4 marca, dziewiąty dzień rosyjskiej agresji na Ukrainę. Ukraińcy bronią się dzielnie, a my nie ustawajmy w różnych formach solidarnego wsparcia.

Tymczasem zróbmy sobie krótki przerywnik od dramatycznych wieści i zerknijmy na kolejnego przedstawianego przez artystów świętego. Świętego od Radomia, czyli świętego Kazimierza. Nasz jedyny święty królewicz - drugi syn Kazimierza IV Jagiellończyka i Elżbiety Rakuszanki - zmarł 539 lat temu, 4 marca 1484 roku w Grodnie. Do Radomia jeszcze wrócimy.


Żaden władający Polską mężczyzna nie doczekał się kanonizacji. To dla wielu wierzących Polaków przykra sprawa, bo na przykład Czesi mają świętego księcia Wacława (była o nim mowa tu i tu), Węgrzy i Francuzi świętych królów Stefana i Ludwika, a Niemcy nawet świętego cesarza Henryka II. Ten ostatni to wielki rywal Bolesława Chrobrego, więc jakoś podwójnie głupio, że ani Mieszko I, ani Bolesław, ani cała reszta tej wesołej monarszej gromadki nie doczekała się aureoli. Kobiety, to co innego - świętą jest królowa Jadwiga (Andegaweńska) oraz księżne Jadwiga (Śląska) i Kinga. Ale wśród mężczyzn tak wysoko zaszedł tylko jeden królewicz, właśnie Kazimierz. Urodził się w Krakowie, i właśnie z Krakowa pochodzi pierwsze zdjęcie w tym zbiorku. To posąg św. Kazimierza z barokowego hełmu Wieży Zegarowej na Wawelu; Kazimierz towarzyszy tam świętym Florianowi, Stanisławowi i Wacławowi. Hełm jest dziełem Kacpra Bażanki.

Kazimierz Jagiellończyk - ojciec przyszłego świętego - urzędował głównie na Litwie. Jego najstarszy syn Władysław był już królem czeskim, więc to właśnie Kazimierza ojciec mianował namiestnikiem w Koronie. Paroletnie namiestnikowanie spędził królewicz głównie na radomskim zamku, skąd ogarniał przeróżne sprawy królestwa, robiąc to - oczywiście - i starannie, i pobożnie. W 1992 roku w ramach wielkiej reformy Wiadomo-Który-Papież utworzył diecezję radomską, której patronem jest właśnie święty Kazimierz, a katedrą - widoczna na zdjęciu, neogotycka bazylika pw. Opieki NMP. Projektu (niespodzianka) Józefa Piusa Dziekońskiego. W Radomiu jest też bazylika pw. św. Kazimierza, ale jest tak okropna, że pokazywać jej tu nie będę.

Królewicz Kazimierz zmarł, jak już wspomniałem, w 1484 roku, po przeżyciu zaledwie 35 lat. Rodzina natychmiast zaczęła starania o kanonizację. Sprawa była, oczywiście, bardzo polityczna: święty to wielki zaszczyt i nobilitacja dla rodziny, a Jagiellonowie dopiero wkraczali na wielkie europejskie salony. Podobno byli całkiem blisko osiągnięcia celu , ale sprawa się jakoś rozmyła przez śmierć zaangażowanego papieża. Ostatecznie Kazimierza ogłoszono świętym dopiero w 1602 roku. Jagiellonów już nie było, ale ich wazowscy krewni też się bardzo cieszyli. Zaraz po uroczystościach zaczęto budowę pierwszego kościoła pod wezwaniem nowego świętego. Stanął w Wilnie jako pierwsza świątynia barokowa miasta; architekt Jan Maria Bernardoni zwieńczył nowy jezuicki kościół książęcą mitrą (widoczną powyżej). Święty Kazimierz jest od tamtego czasu najważniejszym katolickim patronem Litwy.

Kilka lat później przy katedrze wileńskiej zaczęto wznosić kaplicę pod wezwaniem świętego. Jak widać, Zygmunt III kuł żelazo: stał już kościół jezuicki pw. św. Kazimierza, teraz przy wielkoksiążęcej katedrze stanęła powiększona kopia Kaplicy Zygmuntowskiej. Nie jedyna zresztą wazowska kopia jagiellońskiego oryginału: Jan Kazimierz postawi przecież na Wawelu jeszcze jedną. 

Wnętrze kaplicy to jeden z najwspanialszych zabytków wczesnego baroku wazowskiego na ziemiach dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Warto zwrócić uwagę między innymi na obraz Palloniego przedstawiający otwarcie trumny z cudownie zachowanym ciałem świętego...

...i na pokrytą znakomitymi sztukateriami kopułę. Przy ogólnie mało ciekawej wileńskiej katedrze ta kaplica wyróżnia się pod każdym względem.


Zajrzyjmy jeszcze na koniec do Warszawy. Tu również w XVII wieku stanął kościół pw. św. Kazimierza, choć w przeciwieństwie do tych wileńskich dzieł bliżej końca stulecia. Kościół ufundowała dla klasztoru sióstr sakramentek królowa Maria Kazimiera Sobieska. Świątynię zbudował znakomity Tylman z Gameren, i jest to chyba jego najlepsze dzieło. Byliśmy obok tego kościoła przy okazji warszawskiego pomnika św. Benedykta.

Do zobaczenia, wspierajmy dalej Ukrainę!

* * *

Zapraszam na zbliżające się prezentacje:
  • we czwartek, 10 III o 19:00 w klubokawiarni "Jaś i Małgosia" przy al. Jana Pawła II 57 w Warszawie będę wspólnie z Jackiem Dudą opowiadał po raz drugi o naszej wyprawie wzdłuż Utraty. Prezentacja nosi tytuł "Od Chełmońskiego do Chopina, czyli Sławetna Wyprawa wzdłuż Utraty". Gospodarzem spotkania będzie Studenckie Koło Przewodników Turystycznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz