poniedziałek, 7 grudnia 2020

Dolina zawalonych jaskiń, cz. 2

W ostatnim odcinku dolinę Skorocicką oglądaliśmy głównie z wierzchu. Sławna wśród geologów i speleologów jest dziełem potoku wwiercającego się coraz głębiej w gipsowe skały i zawalania się kolejnych jaskiniowych korytarzy. Jednak nie wszystkie tutejsze jaskinie się zawaliły - a inne powstają dosłownie na naszych oczach. Część komentujących wspomniała, że do tej pory nie było im łatwo wyobrazić sobie tego jaskiniowego pochodzenia doliny. Myślę, że po tym odcinku będzie łatwiej - schodzimy pod ziemię.


Jak wspomniałem, speleolodzy skatalogowali w dolinie Skorocickiej 35 jaskiń. Największą z nich jest jaskinia - jakże by inaczej - Skorocicka, mająca obecnie 352 metrów długości. To zresztą najdłuższa jaskinia całego Ponidzia. Łączy się z nią znana od dziesiątków lat Pieczara Dzwonów.


Właśnie w stropie Pieczary Dzwonów powstał w 2018 roku kolejny, wciąż powiększający się otwór. W czasie spacerów po dolinie można łatwo zobaczyć jak nietrwałe są jaskinie w gipsach. Wygląda na to, że wapienie to przy nich prawdziwie twarde i wytrzymałe skały! Trzeba wciąż patrzeć pod nogi, by nie przegapić pojawiających się tu i tam dziur czy zapadlisk. Oto dolina in statu nascendi: miną lata, kolejne fragmenty jaskiń się zawalą, woda wymyje gruz, i nowy fragment doliny gotowy.


Chyba najbardziej niezwykłą cechą doliny i jaskini Skorockickiej jest to, czym zakończyłem poprzedni odcinek. Chodzi o te korytarze, które wciąż rozbrzmiewają szumem potoku. Czasem woda znika pod skalnym gruzem, czasem przepływa przez wysokie na wiele metrów jaskiniowe hale. Muszę przy tym oczywiście zastrzec, że teren jest rezerwatem, a jaskinie mogą być przy amatorskim zwiedzaniu bardzo niebezpieczne: stanowczo odradzam wybieranie się do nich bez odpowiednich uprawnień i zgód oraz profesjonalnego przewodnika. Będzie i legalnie, i bezpiecznie, i dużo ciekawiej, serio.


Najlepszym dowodem na to, że dolina powstała dzięki zjawiskom krasowym jest... przecinająca ją droga. W pewnym momencie dolinę przegradza skalna grobla, po której biegnie lokalna, asfaltowa droga. Z obu stron dolina - a w jej poprzek droga. Jest to możliwe, ponieważ strumień płynie nie po powierzchni, a pod ziemią i pod drogą właśnie. Kiedyś oczywiście i ten fragment się prawdopodobnie zawali. Oby nie było wtedy nad nią żadnego auta!


Na razie jednak strumień Skorocicki pokonuje kilkadziesiąt metrów w całkowitych ciemnościach. Wśród gipsowych skał można dostrzec takie jak ta powyżej warstwy alabastru.


Kto suchą lub mokrą stopą pokona podziemne korytarze, może wydostać się na drugą, południową stronę doliny.


Dolina kończy się wąskim przełomem, nad którym górują skały kryjące kolejne fragmenty jaskini. Najdalsze fragmenty jaskini Skorocickiej są pozostałościami dawnych koryt strumienia, który od tego czasu wywiercił sobie przejścia w niższych warstwach skał.


Jedna ze ścian zamykających dolinę, nazywana Basztą, częściowo zawaliła się w ostatnich latach. Widać ją w głębi zdjęcia. Z kolei na tym zdjęciu (dostępnym w speleologicznym serwisie "Epimenides") można zobaczyć dawniejszy wygląd Baszty, przed jej zarwaniem się. 


A zaraz za wylotem doliny, gdy strumień nie podcina już skał i nie wierci w nich jaskiń rozłożyły się domy Skorocic. A my odwiedziliśmy w ten sposób kolejną z polskich miejscowości, którą można by w pośpiechu minąć samochodem, nawet nie mając pojęcia, co się w niej - i pod nią - kryje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz