sobota, 7 marca 2020

TGM 1850-1937

Kilka miesięcy temu ozdobiłem swoją salę w 2. Społecznym Liceum Ogólnokształcącym dwunastoma portretami. Klucz był historyczny, ale nieco inny od standardowego, według którego w szkolnej pracowni historycznej powinni obowiązkowo znaleźć się wodzowie, powstańcy i jeden papież. Dobrałem dwanaście postaci zasłużonych dla praw człowieka, demokracji i nauki. W tym zespole znalazło się dwóch czeskich prezydentów: ten, którego większość z Czytelników dobrze pamięta, czyli Václav Havel i ten znany raczej historykom, Tomáš Garrigue Masaryk. Masaryk urodził się w dniu św. Tomasza z Akwinu, 7 marca 1850 roku, 170 lat temu [1].


Popiersie Masaryka na dziedzińcu dawnego zamku w Hodoninie, siedzibie biograficznego muzeum prezydenta. Na cokole wyryto tylko trzy litery: "TGM", co dla każdego Czecha i Słowaka jest wystarczające do rozpoznania postaci

Cenię postać "prezidenta osvoboditela" za kilka rzeczy. Pierwszą i najważniejszą jest oczywiście demokracja. W 1918 roku na gruzach imperiów Europy Środkowej i Wschodniej zrodziło się coś koło tuzina nowych państw. Prawie wszystkie uroczyście ogłosiły: będziemy demokracjami, oddamy głos swoim wreszcie wolnym obywatelom i obywatelkom [2]. Ale potem jedno po drugim szły na łatwiznę przeróżnych reżimów autorytarnych i totalitarnych. Piłsudski w Polsce, Horthy na Węgrzech, Smetona na Litwie i Franco w Hiszpanii, by wymienić tylko kilka przykładów, obalali młode i niedoskonałe demokracje w swoim kraju, budując według swojego uznania osobiste dyktatury. Profesor Masaryk miał w ręku wszystkie atuty, by zrobić tak samo: olbrzymi prestiż wśród społeczeństwa, wierność wielu polityków tworzących nieoficjalne stronnictwo zwane Hradem ("zamkiem"), poparcie wojskowych - w tym, analogicznie do sytuacji polskiej, weteranów dawnych Czechosłowackich Legionów. Wiemy nawet, że w okolicach upadku drugiego rządu Švehli (marzec 1926) rozważał wady i zalety sięgnięcia po dyktaturę. A jednak wolał konsekwentnie wspierać budowę młodej, czechosłowackiej demokracji. Mówiący różnymi językami obywatele Pierwszej Republiki chodzili do wyborów aż do smutnego końca ich państwa, rozebranego z inicjatywy hitlerowskich Niemiec w latach 1938-39. Nie sposób nie sięgnąć po porównania z Piłsudskim, w latach 1926-1935 dyktatora Polski. Gdy ten zorientował się, jak niewielkie są uprawnienia prezydenta w konstytucji z marca 1921 roku, odmówił kandydowania na ten urząd. Masaryk również działał na rzecz silniejszej władzy prezydenckiej, za wzór stawiając dobrze sobie znany ustrój amerykański, jednak ostatecznie nadano mu znacznie słabszą pozycję. Piłsudski wycofał się z życia politycznego, zajmując wygodną rolę krytyka bez odpowiedzialności, a potem przeprowadził zamach stanu; Masaryk zaakceptował dalekie od jego marzeń ramy, wpływając na tworzenie się rządów i inicjując reformy.

Fasada kościoła husyckiego w Rychwałdzie i słowa Jana Husa: "Prawda zwycięży". Motto to przyjął za swoje prof. Masaryk. Widniało na proporcu prezydenta Czechosłowacji, a dziś można je zobaczyć na chorągwi prezydenta Czech

Ta czechosłowacka demokracja nie była oczywiście bez wad. Część z nich wynikała z niedoskonałości samej wizji, na której postawiono państwo, czyli idei czechosłowackiej. W modelu z lat 1918-38 (to okres Pierwszej Republiki) czechoslowakizm oznaczał uparte twierdzenie, że istnieje jeden naród czechosłowacki. W jego ramach widziano dwie gałęzie: czeską i słowacką. W państwowotwórczym entuzjazmie zapomniano o tym, że większość Słowaków wolała jednak zachować narodową odrębność. Nie doceniono też siły narodowej tożsamości trzech milionów Niemców i prawie miliona Węgrów, którzy dzięki dyplomatycznym sukcesom Czechosłowacji znaleźli się w granicach nie swojego państwa. I Słowaków, i Niemców, i Węgrów Czesi nie traktowali jak równych i nie traktowali też fair, w czym również wina Masaryka. Uważam jednak, że trzeba do tego zarzutu przyłożyć kontekst epoki. Młode kraje narodowe zachłysnęły się swoimi narodzinami i często wkładały dużo serca w wykluczanie mniejszości. Ot, można przypomnieć choćby traktowanie Ukraińców w Drugiej Rzeczypospolitej. Niemcy nie mieli w Czechosłowacji doskonale - można zrozumieć ich zbiorowy fatalny błąd, jakim było później zauroczenie nazizmem - ale była to niedoskonałość z posłami w parlamencie i udziałem w rządach. Partie niemieckie od 1926 roku wchodziły w skład wszystkich kolejnych rządów czechosłowackich, za wyjątkiem ostatniego, już kryzysowego rządu pozapartyjnego Jana Syrovégo. A to oznacza, że od 1935 roku Czechosłowacja była już ostatnim państwem, w którym tak znaczna społeczność niemiecka korzystała ze swobód demokratycznych! Druga Rzeczpospolita, choć tak jak w Czechosłowacji mniejszości narodowe liczyły w niej około 1/3 ogółu obywateli nigdy - serio! - nie powołała żadnego Ukraińca czy Niemca w skład rady ministrów. Dobrze o czechosłowackiej demokracji może też świadczyć porównanie reakcji polskiej i czechosłowackiej na polityczne zabójstwa. W 1934 w Polsce zamordowano ministra Bolesława Pierackiego. Skutkiem było powołanie w trybie pozaparlamentarnego rozporządzenia "miejsca odosobnienia" (obozu koncentracyjnego?) w Berezie Kartuskiej, w którym na mocy nie sądowej, a urzędniczej decyzji uwięziono do wybuchu wojny łącznie ok. 3000 osób. Analogicznym wydarzeniem było zamordowanie w 1923 roku ministra finansów Aloisa Rašína. W efekcie parlament uchwalił ustawę o ochronie republiki (Zákon na ochranu republiky), która dawała sądom możliwość karania za np. uniemożliwianie działań organom państwa czy podejmowanie prób oderwania jego ziem. Ustawa kontrowersyjna, ale była to ustawa, nie rozporządzenie, jej stosowanie przekazano sądom, nie autorytarnej władzy wykonawczej. Różnica jest wyraźna. Nad czechosłowacką demokracją Masaryk czuwał aż do swojego ustąpienia w 1935 roku.

Pomnik husyckiego wodza Jan Žižki z Trocnova w Czeskich Budziejowicach. Piłsudski miał słabość do powstania styczniowego, często odwoływał się do niego w rozkazach i odezwach. Dla Masaryka takim kluczowym wydarzeniem w historii Czech był zryw husycki z XV wieku. W myśli prezydenta husyci uosabiali oryginalną czeską reformację, mądrą wiarę i demokrację. Napis na cokole to słowa Masaryka: "Ludowy, rewolucyjny Tabor to tradycja narodu i nasza odezwa"

To "czuwał" nie jest tylko retorycznym ozdobnikiem. Przez siedemnaście lat swojej prezydentury Masaryk odgrywał bardzo dużą rolę w polityce czechosłowackiej. Zdaniem krytyków rolę wykraczającą poza ramy przewidziane w konstytucji. Jedną z takich współczesnych, krytycznych opinii zawarła Mary Heimann w książce pod wiele mówiącym tytułem "Czechoslovakia. The State that Failed": "Masaryk wykorzystywał wszystkie posiadane środki, by wpływać na rozwój czechosłowackiego społeczeństwa w kierunku, który uważał za słuszny: robił to przez anonimowe artykuły w prasie, przez wypowiedzi w Izbie Poselskiej, w rządzie i te adresowane do poszczególnych polityków; podczas prywatnych wizyt i salonów regularnie odbywanych w domu Čapka [chodzi o słynne spotkania "Piątkowców" (Pátečníci), jak nazywano to nieformalne grono - przypis ZS]. Jako najważniejszy twórca państwa i jego jedyny dobrze znany za granicą polityk Masaryk dysponował większym wpływem, niż mieściło się to w normach demokratycznej republiki. Masaryk, i tylko Masaryk wydawał się być dostojną twarzą czechosłowackiej państwowości, mężem stanu, który zdawał się wyrastać poza polityczne spory i szybko stał się najważniejszym symbolem czeskiej obecności w świecie. Stało się tak częściowo dzięki jego kulturalnemu zachowaniu, dobrym znajomościom i profesorskiej powadze; ale w drugiej części była to zasługa politycznego doświadczenia, użycia tajnej policji i pochodzącemu z lat wojny obyciu w sztuce podstępów i agitacji" [3]. Choć brzmi to niepokojąco, przeczytajmy ten opis jeszcze raz i wskażmy, co właściwie - oczywiście, poza wzmianką o tajnej policji - jest w nim niedemokratycznego. Jest tam skupiony wokół prezydenta Hrad, są niezliczone wywiady prasowe, jest wysiłek wkładany w trwałe obsadzenie stanowiska ministra spraw zagranicznych przez Edvarda Beneša i komitet przewodniczących najważniejszych partii politycznych, nazywany Piątką (Pětka). Nie ma za to normy międzywojennej Europy: pobić dziennikarzy, wypędzania przeciwników politycznych, zamykania nielubianych gazet. Dziś można się zastanawiać, czy prezydent dobrze zrobił, gdy w 1935 roku odmówił rozwiązania nazistowskiej Niemieckiej Partii Sudeckiej. Jednak mało prawdopodobne, by zepchnięcie Henleina do podziemia rozwiązało coraz bardziej palące problemy narodowościowe w Republice.

Podwójny pomnik: poległych w wojnach światowych i prezydenta Masaryka w Zbirohu, w kraju pilzneńskim

Moim zdaniem najpoważniejszym błędem Masaryka była jego postawa wobec Słowacji i Słowaków. Sam był częściowo Słowakiem - urodził się na samej morawsko-słowackiej granicy, jego ojciec był Słowakiem - choć świadomie wybrał tożsamość czeską. Ale mimo to w Pierwszej Republice Słowacy byli traktowani w lepszym wypadku jako ubożsi bracia, w gorszym jako cel koniecznej kolonizacji. Tylko jeden na dziewięciu premierów Pierwszej Republiki był Słowakiem (Milan Hodža), tylko jeden Słowak był generałem w czechosłowackiej armii (Rudolf Viest). Takie przykłady można mnożyć. Przede wszystkim jednak zabrakło przyznania Słowacji autonomii. To był wielki błąd, bo przecież to właśnie ruch słowacki, wspominany zazwyczaj tylko na marginesie rozmów o irredencie Niemców sudeckich ostatecznie rozsadził Republikę. Wraz z upływem lat coraz więcej Słowaków popierało katolicką partię ludacką, żądania przyznania autonomii były coraz głośniejsze. Nie wzięły się też znikąd, ponieważ słowacką autonomię przewidziała choćby będąca jedną z podstaw państwa i podpisana przez Masaryka umowa pittsburska z maja 1918 roku. Masaryk tłumaczył później m.in., że to było porozumienie obywateli i stowarzyszeń amerykańskich, że nie miało mocy wiążącej w niepodległym państwie. Jak by nie było, oczekiwanej autonomii Słowacy za urzędowania pierwszego prezydenta nie dostali. Na narzucające się pytanie o przyczyny takiej sytuacji nie ma prostej odpowiedzi. Można podnosić kwestię różnic w rozwoju i istniejącego wówczas przekonania, że Słowacy nie udźwigną własnego, autonomicznego zarządzania, można zwrócić uwagę na przeszkody we wzajemnych rozumieniu Czechów i Słowaków. Choćby wynikające z różnic wyznaniowych: większość Słowaków była i jest przywiązana do katolicyzmu, podczas gdy katolicyzm Czechów był już wtedy w odwrocie (na marginesie, sam Masaryk był członkiem kościoła reformowanego, czyli kalwińskiego). Wydaje się jednak, że podstawą sprzeciwu Masaryka wobec pomysłu słowackiej autonomii była przede wszystkim wspomniana już idea czechoslowakizmu. Masaryk był jej współtwórcą i najważniejszym zwolennikiem. Czechoslowakizm głosił, że istnieje jeden naród czechosłowacki, w którym Czesi i Słowacy tworzą dwie gałęzie. Tę koncepcję, ideologiczną podstawę istnienia Pierwszej Republiki zaakceptowało nie tylko wielu polityków czeskich, ale również wielu działaczy słowackich, na czele z generałem Štefánikiem i sygnatariuszami niepodległościowej Deklaracji Martińskiej z 1918 roku. Fikcyjna czy nie, ta wizja nie tylko leżała u podstaw istnienia Pierwszej Republiki, ale była też jedynym gwarantem uzyskania przez "štátotvorný národ" większości w wysokości chociaż 2/3 ogółu mieszkańców państwa. Gdyby liczyć Słowaków osobno - a to byłoby logiczną konsekwencją dania im autonomii - mogłoby się okazać, że Czesi są mniejszością we własnym kraju. Myślę mimo to, że szkoda: dziś nic nie wskazuje na to, że przyznanie słowackiej części Republiki autonomii byłoby drogą do kryzysu państwa czy oderwania się Słowacji. Świadczą o tym i opór, z jakim do decyzji o niepodległości ludacy dochodzili w miesiącach kryzysu 1938-39 roku, i współczesne przykłady innych tego rodzaju żądań, które zostały zaspokojone przez nadanie odpowiedniego zakresu autonomii (choćby Baskom w Hiszpanii). Co ciekawe, mimo pewnego żalu o nierówne traktowanie Masaryk pozostał ważną postacią w słowackim panteonie, ma na Słowacji liczne pomniki i ulice. Między Słowakami a Czechami toczy się też sympatyczny spór o miejsce urodzenia: czy prezydent urodził się w Hodoninie (w Czechach), czy po drugiej stronie Morawy - w słowackich Kopčanach [tych samych, gdzie znajduje się kościółek św. Małgorzaty].

Kopčany, domniemany dom urodzenia T. G. Masaryka

Polską pamięć o Masaryku obciążają nieprzyjazne stosunki Drugiej Rzeczypospolitej z Pierwszą Republiką. Choć różne gesty i świństwa odbywały się z obu stron przez całe międzywojnie, to pamiętamy głównie czechosłowacką inwazję Śląska Cieszyńskiego ze stycznia 1919 roku. Było to świństwo, nie sposób tego negować, do tego świństwo wsparte przez Masaryka. Czechosłowacki prezydent argumentował, że lokalne porozumienie polsko-czeskie nie jest wiążące dla rządu praskiego (ma to sens), a Polska nie miała jeszcze centralnego, legalnego rządu (to ma mniej sensu). Nim zbyt surowo ocenimy czechosłowacką inwazję i tym samym przekreślimy w swojej polskiej pamięci inne dokonania Masaryka, weźmy pod uwagę dwie sprawy. Pierwszą są proporcje: jeżeli przyłożymy tę samą surowość, z jaką oceniamy czeską decyzję o zbrojnym rozstrzygnięciu sprawy cieszyńskiej choćby do bandyckiego załatwienia przez Piłsudskiego sprawy Wilna - powinniśmy niezwłocznie obalić pomniki Marszałka. Jak zresztą można się zorientować nie tylko z tego tekstu, nie mam szczególnie nic przeciwko. Drugą jest interes młodego państwa. W naszej historii usprawiedliwiamy nim wiele rzeczy, choćby prawo do wywołania trzeciego powstania śląskiego po niepowodzeniu w plebiscycie. Posiadanie Śląska Cieszyńskiego aż po Olzę było dla Czechosłowacji sprawą wagi życia lub śmierci: biegła tędy tyle już razy wspominana linia koszycko-bogumińska. Wtedy jedyna dwutorowa i jedna z niewielu w ogóle linii kolejowych łączących Czechy i Słowację. To była aorta, której przecięcie być może zakończyłoby istnienie Czechosłowacji nim ta porządnie pojawiła się na mapie. Nieetyczność inwazji z 1919 roku i przestępstwa popełnione w jej trakcie przez czeskich żołnierzy to rzecz okropna, ale bądźmy w ocenie tej okropności uczciwi.

"Nie siłą, a pokojowo, nie mieczem, a pługiem, nie krwią, a pracą, nie śmiercią, a życiem dla życia. To odpowiedź czeskiego człowieka, sens naszej historii i dziedzictwo wielkich przodków" - napis na ścianie muzeum biograficznego w Hodoninie

Uczciwość to jeszcze jeden wątek biografii Masaryka. Dobrze ilustruje to tak zwany spór o rękopisy. Chodzi o słynne manuskrypty królowodworski i zielonogórski, których odkrycie w 1817 roku odbiło się wielkim echem w społeczeństwie czeskim. Te czeskie teksty z XIV i XV wieku miały być dowodem na wspaniałość czeskiej poezji jeszcze w średniowieczu, czeski romantyzm wyniósł je na ołtarze narodowej dumy. Długo nie dopuszczano do głosu tych, którzy sugerowali, że są to dokonane przez  Václava Hankę i Josefa Lindę fałszerstwa. W 1886 roku Masaryk włączył się w spór: na łamach redagowanego przez siebie pisma "Athenaeum" opublikował krytykujący wiarygodność rękopisów artykuł Jana Gebauera, do którego dodał swój własny, wspierający uczonego komentarz. Skalę nienawistnej napaści na Masaryka może sobie wyobrazić każdy, kto pamięta temperaturę sporu o tzw. kolekcję Porczyńskich czy wokół sprawy pogromu w Jedwabnem i książki T. Grossa pt. "Sąsiedzi". Nie chodziło tylko o mało komfortowe prasowe artykuły: Masarykowi opóźniono o dekadę nominację profesorską, stracił wydawcę pisma, a nazywanie go zdrajcą było na porządku dziennym. Sam prezydent powiedział po latach Čapkowi: "Dla mnie kwestia Rękopisów była przede wszystkim kwestią etyki - jeśli są podrobione, musimy się do tego wobec świata przyznać. Nasza duma, nasze wychowanie nie może opierać się na kłamstwie. A poza tym: jak długo potykaliśmy się na wymyślonej przeszłości, nawet swojej własnej historii nie mogliśmy należycie poznać" [4]. Trudno nie widzieć w tych mądrych słowach wciąż aktualnego apelu, który i my powinniśmy wziąć sobie do serca.

Mam nadzieję, że tym tekstem dołożę swój drobny wkład w polską pamięć o T. G. Masaryku, prezydencie-wyzwolicielu i czechosłowackim Piłsudskim, który tak inaczej od Marszałka poprowadził swój naród przez trudne dwudziestolecie.

* * *

Zapraszam na moje zbliżające się prezentacje:
  • we wtorek, 10 III o 17:30 w Piwnicy pod Regałami, przy ul. Świętojańskiej 5 w Warszawie będę (jednak tutaj po raz pierwszy) opowiadał o "Budziejowickiej anabasis". Gospodarzem spotkania będzie Polski Klub Górski i Czytelnia Naukowa nr VII;
  • we czwartek, 19 III 2020 r. o 17:00 w siedzibie Zarządu Głównego PTTK przy ul. Senatorskiej  11 w Warszawie będę opowiadał o "Budziejowickiej anabasis". Gospodarzem spotkania będzie Stołeczny Klub Tatrzański.
* * *

1 - żeby nie mnożyć przypisów, zbiorczo podaję najważniejsze książki, z których korzystałem przy okazji tego tekstu. W znanym cyklu biograficznym Ossolineum wyszła książka: Gruchała Janusz, "Tomasz G. Masaryk", Wrocław 1996. Dla Czytelników chcących się zapoznać z poglądami czechosłowackiego prezydenta ważne są oczywiście "Hovory s T. G. Masarykem" Karela Čapka, trochę wywiad, trochę autobiografia, po polsku dostępne jako: Čapek Karel, "Rozmowy z T.G. Masarykiem", Warszawa 2014. Nie brakuje też oczywiście szerszych opracowań historii Czechosłowacji. Osobiście lubię i korzystam z: Heimann Mary, "Czechoslovakia. The State that Failed", Yale University Press 2009. Temat stosunków polsko-czechosłowackich omawia: Przeperski Michał, "Nieznośny ciężar braterstwa. Konflikty polsko-czeskie w XX wieku", Kraków 2016
2 - charakter ciekawostki ma informacja, że prawa wyborcze otrzymały wtedy w krótkim czasie Polski, Angielki i Amerykanki, ale już Francuzki czekały na to prawo aż do 1944 roku
3 - "Masaryk made use of every means at his disposal to influence the development of Czechoslovak society as he thought best: through anonymous articles in the press; in lectures to the Chamber of Deputies, cabinets and individual politicians; through private audiences with influential individuals; and at the regular salons held at Čapek’s house. As the single most important figure behind the creation of the state, and its only well-known politician abroad, Masaryk commanded more influence than was healthy for a democratic republic. Masaryk, and Masaryk alone, appeared as the dignified face of Czechoslovak statehood, a statesman who seemed to rise above the political fray and quickly became the prime symbol of Czech standing in the world. This was in part a consequence of his gentleman bearing, good connections and professorial gravitas; but also of his political savvy, use of the secret police and wartime training in the arts of subterfuge and propaganda", z: Heimann Mary, "Czechoslovakia. The State that Failed", Yale University Press 2009, p. 70
4 - Čapek Karel, "Rozmowy z T.G. Masarykiem", Warszawa 2014, s. 97

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz