wtorek, 29 lipca 2025

Famosissima wyprawa wzdłuż trzeciej Smródki. Część 9, a w niej płasko, wiewiórka, i wodne skrzyżowanie

Do końca naszej famosissimej wyprawy zostały nam trzy odcinki. W dzisiejszym przejdziemy od Saronno do, uwaga, skrzyżowania Lury z Canale Villoresi. Malowniczo będzie konsekwentnie coraz mniej, ale przecież nie o to chodzi w tej trzeciej już wyprawie wzdłuż Smródki. W drogę!


Czemu coraz mniej malowniczo? Bo płasko: na Saronno kończy się jakikolwiek ślad alpejskiego pogórza. Lura ma źródła na wysokości około 500 metrów nad poziomem morza, i do Saronno opada około 300 metrów, po drodze przebijając się przez - jak pamiętacie - całkiem solidne wzgórza i rzeźbiąc całkiem solidne dolinki. Ale tu już koniec, finis Alpium, opadamy prawie niezauważalnym stokiem ku dnu nadpadańskiej pianury.


Do tego jesteśmy w gęstniejących przedmieściach Mediolanu. Byliśmy w nich od samego początku, bo i z Uggiate dojeżdżają ludzie do pracy do Mediolanu, ale teraz nieuchronnie kurczą się przestrzenie między miasteczkami. Niebieska linia to wiadomo, Lura; na północy Saronno, w środku Caronno Pertusella. Widać dobrze linię kolejową z Mediolanu do Saronno (przecina zdjęcie z prawego dolnego rogu ku górze) oraz autostrady, szczególnie tę do Como (pionowa kreska z lewej strony). Czerwona linia ma przedstawiać etap wyprawy, ale przedstawia go tak sobie, bo mapom.cz wyjątokowo nie były znane niektóre ścieżki czy przejścia przez rzekę, więc to jest bardzo umownie moja trasa.


Idźmy. Jesteśmy na obrzeżach Saronno, przy rondzie na Via Varese. Od niego mamy jeszcze jeden kawałek parkowej alejki biegnącej nad samą rzeką. Najpierw są przy tej alejce zabudowania saroneńskich kresów...


...a potem jeszcze pola. Pól było w czasie tego odcinka zaskakująco dużo. Zdjęcia są z marca, co wyjaśnia wczesnowiosenne odzienie drzew.


Na początku maja to już wyglądało tak. Bardzo sympatyczny park między rzeką a polami. Pełno poziomkówek, przy okazji.


Na obrzeżach Caronno Pertusella wąski park przechodzi w nieco szerszy. Docieramy tam po takim mostku.


Park, choć nieduży, jest całkiem sympatyczny. Jest w nim też niewielki pagórek, dużo królików...


...i wiewiórki. Te są szare, i w przeciwieństwie do tych z warszawskich Łazienek, zupełnie nieoswojone.


Jeżeli wrócicie na chwilę do zdjęcia z Google Earth, będziecie mogli zobaczyć, że obok miast z dominującymi czerwonymi dachami widać duże obszary szarych czy białych budynków. To fabryki, magazyny, ogólnie dzielnice przemysłowe. Na obrzeżach Caronno Lura płynie koło fabryki w typie najklasyczniejszym z możliwych, czyli koło huty. Co nieco przeczytałem i wiem, że to pierwsza huta firmy Riva, zbudowana w 1957 roku. Dzisiaj Riva to duża międzynarodowa firma, jak powiedziała mi Wikipedia.


Od tego momentu droga wzdłuż Lury stała się bardzo trudna. Szlak rowerowy oddalił się od rzeki, a dostojnej instytucji Parku Lura nie udało się tu - jak widać - pozyskać praw do terenu nad samą wodą. Dłuższą chwilę wędrowałem niezbyt elegancko, bo krawędziami pól i miedzami.


W tej okolicy szukałem zarówno przeprawy przez rzekę, jak też guza. Najpierw wlazłem w sam środek jakiegoś raczej szemranego spotkania, a potem okazało się, że w okolicy jest strzelnica.


Nie zastrzelono mnie jednak, a przeprawę znalazłem. Wspominam obie okoliczności jako dowód szczególnej łaski Neptuna, boga wszelkich wód płynących, stojących, i falujących, któremu zresztą dwa lata temu ofiarowałem nad Bałtykiem cenny dar. A! Na mapie właśnie tej przeprawy nie było, stąd ta moja trasa pokazana na początku nie bardzo jest moją prawdziwą trasą. 


Przejścia przez rzekę szukałem między innymi po to, żeby odwiedzić kaplicę "del Lazzaretto". Rok temu bym napisał, że to znaczy "na lazarecie", ale teraz już wiem, że chodzi pewniej o kaplicę na cmentarzu epidemicznym (patrz odcinek 5). Kaplica podobno jest z XVI wieku.


Przyznam, że nie bardzo ten XVI wiek widać. Pierwsza wzmianka jest zresztą z 1721 roku [1]. Przy okazji sobie uświadomiłem, że Matka Teresa z Kalkuty mało się przyjęła na ołtarzach, mimo kanonizacji i przeminionej już (słusznie), ale jednak w pewnym momencie dużej popkulturowej popularności. 


W tej samej okolicy, na krawędzi Caronno Pertusella natrafiłem też na krzyż upamiętniający położenie dawnego kościoła pw. św. Stefana. Stał tu sobie gdzieś od wczesnego średniowiecza (pierwsza wzmianka w 1169 roku), a wyburzony został wkrótce po 1566 roku. Co przeczytałem w tym samym źródle, do którego był chwilę temu przypis.


Wycieczka wśród podcaronneńskich pól miała dwa oblicza: wiosenno-ładne...


...i śmieciowo-turpistyczne. Kaczkom, jak widać, nie przeszkadzało. Jednak trudno ukrywać, że Lura stała się tutaj już typową podmiejską smródką.


Pola się skończyły, zaczęło się Lainate. Lura płynęła przez dzielnicę przemysłową, i chowała się często między budynkami i za ogrodzeniami. Popatrzeć na nią z bliska dawało się głównie z mostów.


Zwróćcie przy okazji uwagę na wzmocnione potężnymi głazami brzegi. Może smódka, ale jednak nadal podalpejska rzeka płynąca od granicy szwajcarskiej!


Miłym zaskoczeniem po kilku kilometrach przekradania się miedzami i między fabrykami było wejście jeszcze raz w nadlurański park. To był, jeżeli mnie pamięć nie myli, już jego ostatnia odsłona, choć ciągnąca się aż do początku następnego odcinka.


W Warszawie są oznaczenia przebiegu osi saskiej, a pod Lainate osi pałacu Litta. W otoczeniu, jak widać, nieco slumsowych ogródków działkowych. Marność włoskich rodosów nie przestaje mnie zadziwiać, wyglądają zazwyczaj jak skrzyżowanie faweli z porzuconą w nadrzecznych zaroślach bimbrownią.


A to te nadrzeczne zarośla. Tymczasem zbliżałem się do odpowiedzi na trapiące mnie pytanie. Jak Lura pokonuje Kanał Villoresi? Canale Villoresi to jeden z niezliczonych kanałów przecinających Lombardię. Widziałem go setki razy, bo przecina go tor z Saronno do Mediolanu. Część tych kanałów była żeglowna (słynne mediolańskie Navigli), część melioracyjna, i takie właśnie jest kanał zaprojektowany w drugiej połowie XIX wieku przez inż. Eugenio Villoresi. Według mapy Lura dobiega do kanału - i w jakiś sposób przemieszcza się na jego drugą stronę. Ale jak? 


Nagle nurt zaczął przyspieszać, a gdzieś zza zakrętu rzeki dobiegał głośny huk. Lura bowiem, jak się okazuje, przechodzi w kanale - pod kanałem.


Nie odnalazłem jeszcze wiersza napisanego na tę okoliczność, ale sam przyznam, że mnie ten kanał zaskoczył.


Pewnie są tacy, którzy pokonaliby Lurę dołem (i wstawili stosowne nagranie na tiktoka), ale ja nie próbowałem. Canale Villoresi pokonałem po dawnym moście kolejowym. 


Co to za most, co to za brama za mostem, i co ma z tym wspólnego Robert Makłowicz - to już następnym razem. Na razie wzdłuż kanału poszedłem do Garbagnate, do stacji kolejowej.

Do usłyszenia!

1 - "Caronno Pertusella. Arte, storia e memoria", 2019

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz