Po przerwie wracamy do Radomia. W poprzednim wpisie dotarliśmy w naszym historycznym spacerze na rynek. W wielu miastach napisałbym standardowo: rynek staromiejski, a w Radomiu tak się nie da. W końcu na Starym Mieście już byliśmy - tym, które wyrosło jako osada pod wałami grodu, i któremu Bolesław V nadał prawa miejskie. Tego, co lokował Kazimierz Wielki nie można więc po prostu nazwać Starym Miastem. Więc?
Więc nazywa się Miastem Kazimierzowskim. Bardzo mi się ta nazwa podoba! Kazimierzowski Radom ma plan typowy dla średniowiecznego miasta lokowanego na prawie niemieckim. Ma kształt zbliżony do elipsy, prostokątny rynek pośrodku, siatkę ulic rozchodzących się z rynku i krzyżujących się pod kątami prostymi. Ma też wyraźnie widoczną główną oś, którą tworzy wychodząca z rynku ulica Rwańska, kierująca się przez nieistniejącą Bramę Lubelską na wschód. Wszystko to widać wyraźnie na zdjęciu satelitarnym z gugla:
Nieco mniej typowe jest położenie kościoła parafialnego, który leży nie przy rynku, ale w pewnym oddaleniu od niego. To jest mniej typowe, bo przecież w takich miastach jak Kraków czy Wrocław kościół parafialny leży przy samym rynku, ale jednak nie zupełnie wyjątkowe - tak samo jest przecież na warszawskim Starym Mieście.
Zamku nie ma zbyt wiele, głównie podłużny gmach wzdłuż ulicy Wałowej. Od XIX wieku jest tu plebania sąsiedniego kościoła parafialnego.
Konserwatorzy zręcznie wyciągnęli na wierzch fragmenty gotyckich murów czy obramowań okiennych. Ot, tyle zostało z zamku, na którym uchwalono w 1505 roku konstytucję Nihil Novi, jeden z fundamentów demokracji szlacheckiej.
Ten średniowieczny i nowożytny Radom był według naszych standardów małą mieściną, liczył w porywach kilka tysięcy mieszkańców. Tu i tam wyrastały przedmieścia, z których najważniejszym było to na wschodzie, za Bramą Lubelską. W 1468 roku założono tutaj klasztor franciszkanów obserwantów, popularnie zwanych bernardynami. Średniowieczne miasto typowe, to i klasztor na przedmieściu typowy: bernardyni stawiali swoje klasztory właśnie w takich miejscach. Kto nie wierzy, niech sprawdzi, gdzie leży kościół klasztorny pw. św. Anny w Warszawie czy kościół pobernardyński pw. Nawrócenia św. Pawła w Lublinie.
To lubelsko-bernardyńskie przedmieście to na mapie numer "4".
Zostaje jeszcze "6". Przyjrzyjcie się: od prostej ulicy Żeromskiego odchodzą na południe i południowy wschód kolejne ulice, zbierają się w większe i kierują w jednym kierunku. Tym magnesem, który od końca XIX wieku zaczął ściągać ku sobie Radom był dworzec kolejowy. Kolej dotarła do Radomia wyjątkowo późno, bo w 1885 roku - ale od razu dała miastu impuls do rozwoju. My tę kolej zresztą już znamy z Tunelu - to ta sama linia, dla której tamte jedyne w Kongresówce tunele przebito (nie pamiętacie? kliknijcie tutaj). Symbolem tego rozwoju może być katedra, postawiona na przełomie wieków jako kolejny kościół parafialny. Oczywiście, bo jakże mogło by być inaczej, w stylu neogotyckim. Oczywiście, bo jakże mogło by być inaczej, dzieło Józefa Piusa Dziekońskiego. Ciekawe, czy ci wszyscy decydenci wówczas serio nie mieli pokusy, żeby zbudować coś choć trochę innego, niż we wszystkich sąsiednich miastach i miasteczkach?
* * *
Zapraszam Was na dwa prowadzone przeze mnie wydarzenia:
- we wtorek, 24 V o 17:30 w Piwnicy pod Regałami na Świętojańskiej 5 na warszawskim Starym Mieście będę opowiadał o dostojnym spacerze na 500-lecie Reformacji. Tradycyjnie ta prelekcja nazywa się "...by nie odważyli się podróżować do Wittenbergi", w wersji jaśniejszej "Z Sandomierza do Wittenbergi, czyli spacer na pięćsetlecie Reformacji". Gospodarzem spotkania - obok Piwnicy pod Regałami - będzie Polski Klub Górski.
- w niedzielę 5 VI o 12:00 na zaproszenie Służewskiego Domu Kultury będę ponownie prowadził spacer wzdłuż Potoku Służewieckiego: "Sławetna wyprawa wzdłuż Smródki, odsłona czerwcowa". Zbiórka będzie prawdopodobnie na molo nad Stawem Służewieckim.
Do zobaczenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz