Widzieliście już wszystki zabytkowe kościoły Saronno, a do kompletu także jeden pałac (zrujnowany). Wasza wiedza na temat mojego podmediolańskiego Pruszkowa byłaby jednak niekompletna, gdybym nie pokazał Wam zabytku mijanego przeze mnie codziennie co najmniej dwa razy, czyli Ponte della Vittoria - Mostu Zwycięstwa - razem z jego elegancko zaprojektowanym otoczeniem.
Kto z Was jest z Krakowa (lub nie jest, ale Kraków zna) może to miejsce najłatwiej sobie wyobrazić wspominając wiadukt kolejowy nad ulicą Lubicz. To pierwsze wielopoziomowe skrzyżowanie w Krakowie: ulica Lubicz zagłębia się w wykopie, a nad nią przechodzi linia kolejowa wybiegająca z sąsiedniego dworca. W Saronno jest tak samo, tylko zamiast ulicy Lubicz jest Via Primo Maggio (ul. Pierwszego Maja).
Ja oczywiście Saronno sprzed 2022 roku nie znałem (nie miałem pojęcia o jego istnieniu), ale nie jest trudno odtworzyć, jak to wyglądało do lat 1920-tych. Viale Santuario, odgałęziająca się pod murami naszego saroneńskiego sanktuarium od traktu z Mediolanu do Varese (dzisiejsza Via Varese) przecinała sobie tory, i wpadała elegancko w główną ulicę Saronno, czyli dzisiejsze Corso Italia. Były tam zresztą po drodze domy (widać je na dawnych zdjęciach), wyburzone pewnie etapami przy poszerzaniu torowiska.
Pewnie było tak, że w okresie międzywojennym i pociągów było już za dużo, żeby się dawało przejeżdżać przez tory ot tak, i samochodów było zbyt wiele, żeby się całe miasto nie zakorkowało przez szlabany, więc zbudowano skrzyżowanie dwupoziomowe. Ulicę wschód-zachód schowano pod spód, a górą puszczono tory. Dodatkowo na sąsiednim wiadukcie przepuszczono jeszcze nad wykopem ulicę Pamięci, czyli Viale Rimembranze. Całość zbudowano w 1933 roku, i nazwano Ponte della Vittoria (Mostem Zwycięstwa) w sam raz na 15-lecie nieco urojonego włoskiego zwycięstwa w pierwszej wojnie światowej. Dla uzupełnienia odcięty przez tory fragment Via Santuario nazwano imieniem generała Armando Diaza, który pod koniec Wielkiej Wojny zastąpił na stanowisku głównodowodzącego legendarnie niekompetentnego Luigi Cadornę.
Na górze jest sześć torów: po parze na linię do Como, do Varese wraz z Laveno, i do Novary. Ta ostatnia łączy też Mediolan z lotniskiem Malpensa. I choć niby są to tylko linie podmiejskie, to magistrala przebiegająca przez saroneński wiadukt jest jedną z najruchliwszych w Lombardii. Na dole jest ulica, i dwa chodniki. Raczej nieprzyjemne, bo hałas, ale jak się nie ma co się lubi, etc.
Na wiadukcie kolejowym ponad Lubicz jest cesarska korona (dreimal hoch!), a na włoskim wiadukcie z lat trzydziestych - no, co może być? Powiedzmy, że defaszyzacja przestrzeni publicznej we Włoszech nie była tak konsekwentna, jak w Niemczech. Na wiadukcie wschodnim, tym służącym Viale Rimembranze, są więc eleganckie, kute w metalu rózgi liktorskie. Fasces to oczywiście symbol dużo starszy od faszyzmu, rzymsko-republikański, i można go znaleźć też choćby na warszawskim Zamku. No, ale tutaj jest symbolem w oczywisty sposób faszystowskim.
Wloty tunelu pod torami ozdabiają maszty flagowe (nieużywane), oraz herby Królestwa Włoch (niewidoczne na zdjęciu) i Saronno (na zdjęciu). Ale co to są te takie kolumienki po bokach herbu? Pewnie kolejne fasces, choć tu jakby zeszlifowane, co by je mniej było widać. Zobaczymy za chwilę więcej takich widocznych-niewidocznych symboli.
Wiadukt kolejowy ozdabia jeszcze zegar z łacińską dedykacją: Serenas Tibi numeret horas, "Niech Ci (tylko) szczęśliwe godziny odmierza". Pokazywałem ten zegar dawno temu, na samym początku saroneńskiej przygody.
Ale! Nie zbudowano tylko przejazdu pod torami z paroma ozdobami, ale zadbano o ukształtowanie całego kawałka miasta. Trochę jak w Bańskiej Bystrzycy z pomnikiem SNP (było o tym
tutaj), tak i w Saronno powstało wokół Mostu Zwycięstwa całe pomnikowo-parkowe założenie.
Piękne szczególnie jesienią. Schody, schodki, tarasy i skwer. Może nikt tu nie przyjdzie na romantyczny spacer, ale miło, że nie jest to tylko skrzyżowanie do rozprowadzania "potoków pasażerów".
Jest wśród tego skweru taka oto fontanna. Ją zaledwie chwilę przed naszym przyjazdem wyremontowano, ale już zdążyła zapyzieć, niestety. Ale to dla polskiego krajoznawcy przecież nie pierwszyzna, że zabytek jest zapyziały, więc nie zrażajmy się, i zobaczmy cztery ciekawe elementy.
Po pierwsze, oczywiście, herb Saronno. Po drugie, widoczny pod herbem napis: Anno MCMXXXIII - XI - EF. Rok 1933, to jasne, a ta druga część to Era Fascista, lata liczone od dojścia do władzy Mussoliniego. Byli już wtedy na półmetku, na szczęście. Daty "EF" są powszechne na budynkach czy pomnikach Włoch, zdaje się, że nigdy nie starano się ich usuwać.
Chciałem napisać, że jak kogoś razi EF, to niech ogląda po ciemku, ale wtedy widać jeszcze lepiej. To zdjęcie nieco dawniejsze, przed ponownym zapyzieniem.
Po trzecie, kolejne rózgi liktorskie. Te już skuto, prawdopodobnie dlatego, że były w "wersji rozwiniętej", z toporami zatkniętymi w wiązkę rózg. To niby tak samo symbol rzymskiej władzy, jak rózga bez topora, ale pewnie gorzej się kojarzyła.
Zresztą, tych rózg jest serio wszędzie sporo, czasem pod nogami.
A po czwarte napis z Dantego: "Tanto riprende quant’ella versa". To była bardzo miła zagadka, bo o ile znalezienie pełnego fragmentu nie jest w dobie internetu i ctrl+f jakoś szczególnie trudne, to ten fragment nie jest, jak się okazało, dosłownym cytatem z żadnego z tekstów poety. Chwilę mi to zajęło, ale wreszcie znalazłem te wersy z XXVIII pieśni "Czyśćca" Dantego:
che tanto dal voler di Dio riprende,
quant’ella versa da due parti aperta.
Tłumaczenie Porębowicza jest dość swobodne - można mu wybaczyć, bo tłumacz Dantego musi dbać i o sens, i o formę - ale to w jego tłumaczeniu ten fragment:
Woda, co widzisz, nie tryska w opoce,
Ani jej syci para oziębiona,
Jak strugę, co schnie albo wzrasta w moce:
Płynie z polnego wciąż krynicy łona,
Tyle wzrastając, ile jej odpływa
W nurcie dzielącym się na dwa ramiona.
Jeden ma taką właściwość, że zmywa
Pamięć wszystkiego, co człowiek nabroi,
W drugim zaś pamięć cnych czynów odżywa.
Jak już to wszystko znalazłem, i zrozumiałem, to przyznam Wam, że zręcznie to wymyślono. "Tanto riprende... ...quant'ella versa": "tyle wypływa, ile wpływa", bo w fontannie jest, jak widzicie, takie jakby pięterko, do którego woda wpływa, a potem swobodnie ścieka do basenu na dole. Dante! Jakoś najlepiej smakuje we Włoszech.
Powyżej fontanny jest zielony skwer, a na jego końcu pomnik. Jak to we włoskim mieście, jeżeli nie jest to Garibaldi albo Wiktor Emanuel II, to muszą być polegli w pierwszej wojnie światowej. Pomnik ustawiono kilka lat po wojnie gdzie indziej, naprzeciwko głównego wejścia do dworca, a w latach 30-tych przeniesiono go w obecne miejsce.
Twórcą pomnika był Libero Andreotti, artysta poza tym dziełem mi nieznany. Na szczycie siedzi Matka Italia, broniąca ciała poległego Włocha przed niecnymi wrogami (Austriakami, zapewne). Przód i tył zdobią dodatkowo dwie płaskorzeźby.
A, Libero, ładne imię.
Gdzieś pewnie jest pomnik, na którym byłoby napisane: "Saroneńczykom poległym, bo politycy bardzo chcieli się zapisać w podręcznikach", albo: "Polskiej młodzieży zabitej, bo wszystkim odbiło nacjonalizmem". Niestety, po Włochach już na pewno nie należy się czegoś takiego spodziewać, bo oni są raczej tradycyjnie pompatyczni. Jest więc "Dzielnym Saroneńczykom, którzy dla Matki Italii opuścili swoje matki". Klawo! Prawie milion ludzi za Trydent i Triest, świetny interes.
Z całą sympatią do Triestu, oczywiście.
Z boku wypisano listę lokalnych poległych: na górze Wielka Wojna, na dole ta Większa. Po środku jest jeszcze bonus: "Polegli za Imperium". Chodzi, zapewne, o wojny libijską i etiopską. Te listy poległych chyba na mnie robią zawsze największe wrażenie, bo liczby wszystkich krajowych zabitych są raczej abstrakcyjne. A tu proszę: Saronno, niezbyt wielkie miasto, i lista się ledwo mieści na dużym pomniku. W Collegio też mamy tablicę pamięci poległych absolwentów, muszę Wam przy okazji pokazać.
Takie to ładne wiadukto-pomnikowe założenie mamy w Saronno. Jak kiedyś tu wpadniecie, i będziecie sobie szli do sanktuarium, to sobie popatrzycie na żywo.
Nawet, jeżeli te fascesy trochę niepokoją.
Dobrych i spokojnych Świąt!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz