wtorek, 16 sierpnia 2022

Zapraszam do Saronno

Jak już wiecie z fejsbuka, mieszkam(y) od kilku dni we Włoszech, pod Mediolanem. Macie może ochotę na mały spacer po naszej najbliższej okolicy? Jeżeli tak, zapraszam na wspólny spacer po Saronno!


Saronno leży na północny zachód od Mediolanu, około dwudziestu kilometrów od centrum. To mniej więcej tyle kilometrów, co dzieli Otwock do centrum Warszawy. Ma około 40 tysięcy mieszkańców - to z kolei jak Żyrardów - i jest jednocześnie podmediolańską sypialnią i samodzielnym miastem. Ma własne, częściowo zabytkowe śródmieście, spójną zabudowę (czego o większości podwarszawskich sypialni trudno powiedzieć) i wszystkie potrzebne usługi. Z tych względów przypomina i Żyrardów, i Pruszków, żeby pomnożyć przykłady.


Już przy pierwszej rozmowie z kadrami w nowej szkole powiedziano mi, że możemy szukać mieszkania całkiem daleko od Mediolanu, bo miasto jest bardzo wydajne transportowo. I rzeczywiście: z Otwocka do Warszawy Powiśle (gdzie pracowałem) jechałbym typowym połączeniem 39 minut. Z Saronno do stacji Milano Cadorna (koło której będę pracować) pociąg regionalny jedzie 20 minut. Są jeszcze pociągi podmiejskie, które jadą dłużej, ale nadal krócej, niż te z Otwocka do Powiśla. Do tego tych połączeń jest bardzo dużo, bo Saronno jest węzłem kolejowym, i zbiega się tu dużo linii biegnących z jeszcze dalszych miast, np. z Como i z Varese. Jak to będzie wyglądało przy codziennych dojazdach zobaczę we wrześniu, dam znać.


Od dworca na wschód ciągnie się częściowo zabytkowe śródmieście. Tak jak w Mediolanie, stare i nowe budynki są przemieszane, ale udało się to zrobić w miarę spójnie. Nie ma więc obok siebie, na przykład, rażących kontrastów wysokości albo wykorzystanych materiałów. Sercem Saronno jest Corso Italia, mniej więcej półkilometrowa ulica usługowa, w większości zamknięta do ruchu samochodowego. 

By skorzystać z tych usług trzeba opanować obcy nam, Polakom, system południowej przerwy. A raczej przerw, tak ułożonych, żeby dało się i zjeść, i załatwić, i popracować. Brzmi bardzo fajnie, ale jednocześnie powoduje, że we Włoszech pracuje się do późna. To wszystko bierzcie w nawias wątpliwości, uczestniczymy w tutejszym życiu dopiero od kilku dni. 

A, i te zdjęcia są akurat z chwil, kiedy ludzie się pochowali, normalnie bywa ludniej. 

W podcieniach nie śmierdzi.


Poza prostym Corso, plan starego śródmieścia Saronno jest raczej poplątany. Nie jest to pocztówkowe toskańskie miasteczko, ale i tu jest sporo malowniczych zaułków czy placyków. Jak ten z pomnikiem Wdzięczności - wobec tych, którzy pomogli odbudować Saronno po pożarze w 1827 roku. 


A tuż obok tych starych kamienic i zaułków są nowoczesne domy, trochę kamienice, trochę już bloki, przeważnie po 5-6 pięter. Brzmi jak rażący nieład, wiem, ale jakoś udało się to wszystko zrobić z gracją. Może rzecz w tym, że te różne typy budynków tworzą sąsiadujące ze sobą zespoły, ale jednak nie są postawione dosłownie jeden obok drugiego, np. na jednym placu czy w jednej pierzei? Nie wiem do końca, w każdym razie mnie ta różnorodność nie razi. Przy okazji: na zdjęciu możecie przy okazji zobaczyć popiersie Alcide de Gasperiego, wieloletniego premiera Włoch, jednego z ojców integracji europejskiej.


Dalej od starego śródmieścia takich bloków, już wolnostojących jest więcej. Wielką różnicę w komforcie życia tutaj dają podziemne parkingi: są standardem w blokach, więc samochodów zawalających każdy kąt jest tu dużo mniej. Parkowanie na ulicach jest dodatkowo objęte różnymi ograniczeniami.


Jeszcze dalej są domy jednorodzinne...


...a jeszcze dalej pola. To oczywiście jeszcze nie koniec aglomeracji mediolańskiej, ale od Saronno na północ robi się już wyraźnie luźniej. Wzdłuż płynącej przez Saronno rzeki (no, rzeczki) o miłej nazwie Lura (serio) można dojść do granicy nieodległej Szwajcarii. Przyznacie, że to wycieczka w stylu służewiecko-utrackim; koniecznie muszę się wybrać. 


W Saronno jest kilka ciekawych zabytków. Jest klasycystyczny kościół pw. św. Piotra i Pawła przy placu Wolności (Piazza Libertá), siedziba dekanatu obejmującego katolickie parafie Saronno i okolic.


Jest kościół pw. św. Franciszka, dawniej klasztorny franciszkanów. W środku piękne freski, fasada z XVII wieku. Czy tylko mi ona się kojarzy z obrazkami z hiszpańskich kolonii, z Meksyku na przykład?


I jest najcenniejszy zabytek Saronno, wspaniałe renesansowo-barokowe sanktuarium Najświętszej Marii Panny Czyniącej Cuda (bo tak chyba mogę z lekką swobodą przetłumaczyć tytuł Beata Vergine dei Miracoli). Kawał wspaniałej architektury, świetnej rzeźby i wysokiej klasy malarstwa.


Sądzę, że odwiedzimy ten kościół osobno. Może w ogóle zrobię cykl o poszczególnych zabytkach Saronno, co Wy na to?


Z zabytków świeckich wzrok przyciąga willa Gianettich, zbudowana wkrótce po pierwszej wojnie światowej. Prywatną własnością willa była tylko kilka lat. Potem długo pełniła funkcję ratusza, dziś jest tutaj muzeum.


Dużo starszym od willi zabytkiem jest XVI-wieczny pałac Viscontich. Na tyle ukryty wśród krętych uliczek śródmieścia, i na tyle mało będący powodem do dumy, że można go nie zauważyć - tak jak ja go nie długo nie zauważyłem, mimo kolejnych spacerów po mieście. Przyczyną ruiny, jak czytam, był pożar w 2007 roku. Ale to już było wiele lat temu... Ciekawe, czy za naszego pobytu w Saronno coś się tu zmieni?


A do tego wszystkiego w oddali widać - czasami - Alpy.

Allora! Wycieczka skończona, spacerem odprowadzę Was teraz na dworzec kolejowy. Jak Wam się podoba nasz podmediolański Pruszków?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz