piątek, 7 maja 2021

Jeszcze sławetniejsza wyprawa wzdłuż drugiej Smródki. Cz. 8, to jest wokół stolicy polskiej logistyki

Przepraszam, wokół czego?

No, jak to? Wokół Stolicy Polskiej Logistyki! Takie dumne miano nosi mazowieckie Błonie. Część z Was może kojarzyć to miasto z fabryką zegarków, albo z zagadkową śmiercią ostatnich Piastów mazowieckich. A od dzisiaj będziecie jeszcze wiedzieli, że wokół miasta płynie Utrata. W drogę!

Jak może pamiętacie, pod koniec poprzedniego odcinka wspięliśmy się na XIII-wieczne grodzisko. Nazywane jest lokalnie Łysą Górą, choć w sumie taką łysą nie jest - na szczycie rośnie kilka drzew. Pisałem tydzień temu, że nie jestem pewien, czy da się tam łatwo dojść od drogi, ale uprzejma fejsbukowiczka uzupełniła, że owszem, da się. Czujcie się więc zachęceni do wycieczki! My tymczasem oddalaliśmy się krok po kroku ku zachodowi. Powyżej ostatnie spojrzenie na grodzisko, górujące nad Utratą.



Z kronikarskiego obowiązku muszę dodać, że w rejonie grodziska nasza wyprawa się rozdzieliła, a raczej rozdzieliły ją zalane łąki. Część z nas szła górą, część dołem - i wreszcie nad wykorzystywanym przez wędkarzy starorzeczem się spotkaliśmy. Spotkanie było tak wzruszające, że zapomniałem zrobić zdjęcia starorzecza.


Zgodnie z tytułem Utrata płynie wokół Błonia, nie przez samo miasto. Niektóre strategiczne obiekty widzieliśmy więc tylko z daleka, ponad podmiejskimi burzanami i oczeretami.


Od wędkarzy dowiedzieliśmy się, że dalsza droga nad samym brzegiem nie jest możliwa. Czy tak jest rzeczywiście, nie wiemy na pewno, ale i tak chcieliśmy tutaj zboczyć na cmentarz żydowski. A przy okazji odkryliśmy ulicę St. Szparagi. Tych z Was, którzy mają nadzieję na ulicę Stare Szparagi muszę zmartwić - chodzi o doktora Stefana Szparagę. 


A tak wygląda błoński cmentarz żydowski. To, co z niego zostało jest porządnie ogrodzone. Nie wchodziliśmy, bo sobota.


I wnet znowu jesteśmy nad Utratą, niecałe dwa kilometry i półtorej godziny od grodziska. Takie jest tempo nadrzecznego przezbłocenia i chaszczowania... Za nami miasto, a wokół łąki, przed nami całkiem elegancko zagłębiona dolina rzeczna. Rzeka płynie tutaj około pięciu metrów poniżej otaczającego ją terenu. Tylko szkoda, że rzeka nieznośnie uregulowana. I jeszcze jedno niestety: te ładne łąki na ulicach Błonia są już, według Geoportalu, podzielone na działki. Szkoda, że ta okolica zostanie zabudowana.


Jeszcze jedno spojrzenie na wschód, gdzie za drzewami zniknęło grodzisko. Czy rzeczywiście nie dało się tędy przejść? Sądzę, że kiedyś się wybiorę, by sprawdzić. Nie dowierzam. 


Przed nami kolejny most, tym razem drogi wojewódzkiej nr 579. To nie byle jaka droga - za Lesznem stanie się nieszczęsną, przecinającą Puszczę Kampinoską szosą transkampinoską. Jako miłośnik Puszczy mam szczerą nadzieję, że kiedyś uda się na niej ograniczyć ruch. Może jakieś dodatkowe opłaty, jak to się zdarza np. na niektórych drogach biegnących przez góry lub w tunelach? My tradycyjnie przeszliśmy pod mostem.


Najpierw chcieliśmy iść lewym brzegiem, ale był tak poprzecinany rowami i zapadliskami, że jednak przeprawiliśmy się na prawy brzeg. Na zdjęciu możecie zobaczyć jeszcze jeden most, czy raczej jego szczątki. Według przedwojennej mapy topograficznej był to most przemysłowej wąskotorówki, wożącej głównie buraki do cukrowni.


Dość długo nie widzieliśmy bobrzych śladów, a tutaj proszę, są. Choć bobry nie dadzą same rady przywrócić uregulowanej Utraty do stanu naturalnego, to jednak bardzo się starają.


A za rzeką, żeby nie być gołosłownym - Stolica Polskiej Logistyki w całej swojej kanciastej okazałości. 


Ten odcinek skończyliśmy między Wawrzyszewem a Passem. Tak w tym miejscu wygląda nasza rzeczna bohaterka.


Z jednej strony Utraty, w Wawrzyszewie, jest taki ładny przydrożny krzyż...


...a z drugiej, w Passie, taki równie ładny pałac. Kto wie, może przy następnym odcinku będzie już się tu można napić kawy i zjeść ciastko? Ta nadzieja jest we mnie na tyle silna, że nie będę teraz nic pisał o pałacu.


Już w drodze do pociągu, do Witanowa, domknęła nam się ramka tego odcinka. Pamiętacie, jak wspomniałem, że mógłby się nazywać "od Rokitnicy do Rokitnicy"? Więc to na zdjęciu to jest ta nowa, właściwa Rokitnica, wpadająca do Utraty za pałacem w Passie. Ten zbieg zobaczymy za jakiś czas.


I na koniec premia: nepomuk w Witanowie. Rzecz nie tak znowu częsta w mazowieckim krajobrazie, więc może zrobię o nim osobną notkę?

Do usłyszenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz