czwartek, 4 lipca 2024

Wschody słońca, cz. 60. Pod Rawenną

Tu powinno być dokończenie wycieczki do Varese, ale wschody słońca mają pierwszeństwo. Skoro już raz na jakiś czas bywam nad morzem, to mogę też raz na rok obejrzeć wschód słońca nad tymże. Rok temu było w Pogorzelicy, nad Bałtykiem, to teraz, dla odmiany, pod Rawenną, czyli nad Adriatykiem.


Wschód słońca był w poniedziałek, na plaży między Lido Adriano, a Punta Marina Terme, miejscu znanym wielu polskim wczasowiczom. 


Na plażę przyszedłem sobie ponad pół godziny przed wschodem słońca. Ciepło było, to czemu nie.


Zajmującym zajęciem w oczekiwaniu na wschód słońca jest wypatrywanie chmurnych gór. O, spójrzcie tylko:


Tam, na środku, w oddali. Gdybym był na nieznanym sobie wybrzeżu, i nie wiedział, co jest za horyzontem, to bym serio podejrzewał, że to jakiś potężny masyw.


Ale, żeby nie było zupełnie bezgórnie, to na południe był umiarkowanie przejrzysty widok na Apeniny, prawdopodobnie pasmo Monte Catria.


Wreszcie słońce zaczęło oświetlać chmury nad morzem...

...rozświetliło wyrastające wzdłuż wybrzeża platformy wiertnicze...


...i wreszcie wyłoniło się samo. Było chwilę po 5:30, więc sporo później, niż np. na Babiej Górze o tej samej porze roku. Włochy są wyraźnie na zachód, o czym sam często zapominam. 


Pamiętam zimowy przyjazd nocnym pociągiem do hiszpańskiej Avili (była o nim mowa tutaj). Ta sama strefa czasowa, a 25 stopni na zachód od Warszawy - czyli ponad półtorej godziny różnicy czasu słonecznego.

Mam nadzieję, że ten malowniczy pan wędkarz coś złowił.


O. Tak to wyglądało.


A żeby tym z Was, którzy wybrali wypoczynek nad Bałtykiem, i nie bardzo im pogoda dopisuje (niespodzianka...) nie było przykro, to jeszcze zerknijcie sobie na popołudnie tego samego dnia.

Do usłyszenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz