wtorek, 9 czerwca 2020

Wyprawa sławetna wzdłuż Smródki. Cz. 7, to jest u króla Jana

Nadludzkim zaiste wysiłkiem wyrwał architekt Locci rzekę Smródkę z koryta, by pchnąć jej wody do królewskiej rezydencji wilanowskiej. Niektórzy powiadają, że sam król Jan miał tego dokonać, w jedną zaledwie noc pracując gołymi rękami, wydrę jeno oswojoną mając za towarzysza...


Cytowani poprzednim razem autorzy "Wisły w Warszawie" przedstawili nam mniej fantastyczną wizję niż anonimowy autor starodawnego manuskryptu. Ale czy był to Jan III samowtór z wydrą, czy Locci z setkami pańszczyźnianych chłopów - skutek jakby ten sam. W końcu XVII wieku Potok został ujęty w sztuczny kanał i skierowany na wschód, do Wilanowa, dla zaopatrzenia parku w wodę.


Dziś przejdziemy właśnie wzdłuż tego wilanowskiego odcinka naszego znakomitego potoku. Na mapę z Google Earth nałożyłem wybór punktów. Najpierw te białe, pomagające się zorientować. "1" w lewym dolnym rogu to Świątynia Opatrzności Bożej, "2" to plac przed wilanowskim ratuszem, przy skrzyżowaniu al. Wilanowskiej i ulic Wiertniczej/Przyczółkowej, "3" to oczywiście pałac w Wilanowie. Niebieskie kropki to z kolei kolejne punkty w biegu Potoku: "A" to most al. Rzeczypospolitej, "B" to kładka w osi ulicy Sarmackiej, "C" to most ulicy Kieślowskiego, "D" to przejście Potoku pod ul. Przyczółkową, "E" to wilanowskie jezioro Świrlik. Wreszcie "F" to nasz dzisiejszy finał, czyli ujście Potoku do jez. Wilanowskiego.


W swojej drodze od Służewa i Gucina potok długo trzymał się z dala od wielkich ulic. Jak widzieliśmy, choć pola i rozlewiska towarzyszyły mu bardzo krótko, to jednak płynął głównie wśród niewysokich bloków i willowych osiedli. Teraz ten podmiejski urok się kończy: Potok zbliża się do ruchliwej al. Wilanowskiej i będzie jej towarzyszyć ponad kilometr.


Z mostu nad al. Rzeczypospolitej ("A") możemy zajrzeć w głąb Miasteczka Wilanów. Widać tam potężną i kosztowną sylwetkę Świątyni Opatrzności Bożej ("1"). Co do Miasteczka Wilanów, to przyjęło się zwyczajowo narzekać na tę dzielnicę. Ja sam uważam, że przy marności polskiej urbanistyki i planowania przestrzennego ostatnich trzydziestu lat jest to rzadki przykład przyzwoicie zaplanowanej dzielnicy mieszkaniowej. Zabudowa jest elegancka, zadbano o wielkomiejskie pierzeje i jednolitą wysokość budynków, a także odpowiednie odsunięcie budynków od głównych ulic. Świątynia Opatrzności Bożej to oczywiście odrębny temat: można długo pisać i o sensie wznoszenia tak ogromnego kościoła w kraju, w którym szybko spada odsetek osób praktykujących, i o skandalicznym wspieraniu budowy pieniędzmi z budżetu państwa. 


Potok w swoim kilometrowym, prostym biegu wyznacza północną granicę Miasteczka. Między krawędzią jezdni al. Wilanowskiej a ścianami budynków jest około sześćdziesiąt metrów. Środkiem płynie Potok, mający po obu stronach ścieżki - półdziką po lewej i solidną po prawej. Na tym długim odcinku, co ciekawe, są tylko dwa mosty drogowe i dwie kładki wyłącznie piesze.


Znakiem zbliżania się do Wilanowa jest widoczna nieopodal kaplica-mauzoleum na starym cmentarzu wilanowskim.


A to już centrum dzielnicy Wilanów: zieleniec przy skrzyżowaniu al. Wilanowskiej i Przyczółkowej ("2"), przed dzielnicowym ratuszem. Wznosi się tu między innymi "trzepaczka do jajek", czyli pomnik buławy hetmańskiej. To pamiątka po jednym z megalomańskich pomysłów ostatnich dekad: pomyśle wzniesienia w tym miejscu wieży widokowej w formie buławy właśnie, wznoszącej się na około siedemdziesiąt metrów. Do pomysłu udało się nawet przekonać inicjatorowi, p. Dębskiemu sporo firm i ważnych osobistości, ostatecznie jednak sprawę zarzucono. Na szczęście, bo taki budynek poważnie zaburzyłby historyczny ład tej okolicy. Jeszcze tylko wyrzućmy do śmieci absurdalny, zrodzony w prostym umyśle p. Pietrzaka pomysł łuku triumfalnego w nurcie Wisły...


W tym miejscu wznosi się też napis "Wilanów" (no, czemuś na pewno służy) i "kładka zakochanych".


Wśród różnych mostków i kładek na Potoku Służewieckim ta jest najbardziej kiczowata. Służy realizacji nowej, świeckiej tradycji, jaką jest obwieszanie każdego mostu, kładki i mola tysiącami symbolizujących wieczną miłość kłódek. W ramach anegdotki doniosę, że władze Rzymu toczą już z tym zwyczajem konkretną walkę: kłódki są regularnie usuwane np. z Mostu Mulwijskiego, któremu dodatkowe obciążenie i rdza zagrażają, a na wieszających kłódki nakładane są grzywny [1]. No, ja osobiście uważam zwyczaj za dość głupi.


Tymczasem Potok znika pod ul. Przyczółkową ("D"). To ostatnia tak duża ulica na jego trasie.


Teraz Potok przepłynie kilkaset metrów w już parkowej scenerii, ale jeszcze nie na terenie muzeum wilanowskiego. Przepływa pod aleją na głównej osi pałacu, omija łukiem kilka budynków przy ulicy Potockiego - i wreszcie pod tą właśnie ulicą wpływa na teren ogrodzonego parku pałacowego. 


Tak most ulicy Stanisława Kostki Potockiego wygląda od strony parku. Potok płynie przez południową, rzadziej odwiedzaną, i prawdę mówiąc również dość zaniedbaną część parku. Jest w Wilanowie sporo sprzeczności, do których należy na przykład ostry kontrast między pięknie wyremontowanym ogrodem barokowym a zaniedbanymi krańcami parku.


Przez teren parku w Wilanowie Potok płynie tylko około dwieście pięćdziesiąt metrów. To niewiele, ale jak to w historycznym parku, sporo się tutaj dzieje. Jest piękny, ceglany mostek, jest parkowa wyspa w nurcie...


Jest nawet - uwaga - wodospad. Tak jak między dwoma stawami łazienkowskimi, tak i tutaj wykorzystano różnice w wysokości terenu (prawdopodobnie naturalnych tarasów wiślanych) by zmusić wodę do malowniczego opadnięcia po skałach. Dostęp do kaskady jest prowizorycznie zasłonięty barierką. Mam nadzieję, że idąca w ostatnich latach fala odnowy dotrze wkrótce i tutaj. 


Tak ta wilanowska kaskada wygląda z dołu. Czytelnicy mogą się zdziwić, czemu na kolejnych zdjęciach nie widać samego pałacu. Jest na to pytanie prosta odpowiedź: park wilanowski jest spory, i te miejsca dzieli od barokowych elewacji ponad dwieście pięćdziesiąt metrów. Do tego zasłoniętych bujną, wiosenną roślinnością.


Zanim zobaczymy ujście Potoku zajrzyjmy jeszcze do jego sąsiedztwa. Zaledwie kilkadziesiąt metrów od smródkowego nurtu rozciąga się jeszcze jeden staw czy nawet jezioro. Tak jak w przypadku stawów na Okęciu, Wyczółkach, w Dolince i na Gucinie, Potok nie przepływa tędy bezpośrednio (pod tym względem stawy na Wyścigach i Służewiecki są wyjątkowe), ale oczywiście stanowi on część systemu Potoku. Jeziorko zostało oczywiście opisane w "Wiśle w Warszawie": W bezpośrednim sąsiedztwie jeziorka Wilanowskiego oraz ujścia potoku Służewskiego, na jego lewym brzegu, znajduje się owalne jeziorko Świrlik (jez. Południowe), o wymiarach powierzchniowych 70x100 m i powierzchni około 0,7 ha [2]. Zwracam Wam uwagę na uroczą nazwę Świrlik.


Wróćmy nad Potok: czas na finał. Teren robi się coraz bardziej podmokły, trawa coraz wyższa, ścieżka coraz bardziej zaniedbana - i tak, na krawędzi parku wilanowskiego, kilkaset metrów od rezydencji króla Jana III Potok Służewiecki wpada do jeziora Wilanowskiego. 


To koniec rzeki Smródki, ale przecież trzeba jeszcze sprawdzić, gdzie płynące aż z Rakowca wody wpadają do Wisły.

Cdn.

* * *

Zapraszam na moje zbliżające się prezentacje:
  • niedzielna prezentacja (14 czerwca) została niestety odwołana przez organizatora, o czym niezwłocznie informuję;
  • idziemy dalej do Wittenbergi! We środę, 17 czerwca o 19.30 zapraszam na drugie pół mojej starej-nowej prezentacji pt. "By nie odważyli się podróżować do Wittenbergi". Przejdziemy z sudeckiego Pradziada aż nad Łabę, szukając po drodze dziedzictwa i współczesności Reformacji. Nadawać będę na fanpejdżu bloga na Facebooku, zapraszam!
* * *

1 - link
2 - "Wisła w Warszawie", red. merytoryczna: Jolanta Lickiewicz, Jolanta Pawlak, Witold Pietrusiewicz, Warszawa 2000, s. 53. Książka dostępna na stronach Urzędu Miasta: link

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz