środa, 26 czerwca 2019

Patron pielgrzymów, cz. 2

W poprzednim tekście opowiedziałem co nieco o św. Jakubie Starszym, patronie pielgrzymów, pieszych wędrowców, a także rybaków i rycerskiego zakonu Composteli. W tej części pokażę wybór jego przedstawień, napotkanych przeze mnie w różnych miejscach w różnych latach. Przy okazji dalsze komentarze i informacje, w tym dwa słowa o pielgrzymiej statystyce.


Jak pisałem, św. Jakub ma zazwyczaj długą, sugerującą starczy wiek brodę. Oczywiście, są od tego wyjątki. W pięknej barokowej katedrze w północnofrancuskim Cambrai święty ma zarost elegancko przystrzyżony, a lat ma, zgodnie z sugestią "Dziejów", coś koło czterdziestu. Reszta elementów oczywiście się zgadza: jest płaszcz z symbolem muszli, jest kapelusz, jest kij pielgrzymi. Dodatkową ozdobą są zawieszona na kiju tykwa i pies u nogi.


W Czechach świętego Jakuba można spotkać w otoczeniu typowych dla tego kraju słupów maryjnych lub morowych. Powyżej przykład z rynku w Pilznie.


A to kolejny, pełen barokowej ekspresji w południowoczeskim Pisku. Słup ten zdobi aż dziesięciu świętych, wśród nich dołączony do niedawnego przeglądu św. Wawrzyniec. Jest też Jakub. Jego obecność na słupie-kaplicy przebłagalnej, wiązanej z ustąpieniem zarazy na początku XVIII wieku może wynikać po prostu z faktu, że był to szanowany męczennik. Ale może chodzi jeszcze o głębszy kontekst, a mianowicie skojarzenie z Hiszpanią i walką z muzułmanami, której patronował. Na początku XVIII stulecia, mimo zwycięstwa pod Wiedniem i traktatu w Karłowicach lęk przed turecką ekspansją nie był jeszcze całkowicie uciszony.


To oczywiście ten właśnie kontekst sprawił, że Jakub był i jest szczególnie czczony w Hiszpanii i Portugalii. Jest zresztą patronem obu tych państw. Pozwoliłem sobie dołączyć zdjęcie nie przedstawienia świętego, a kościoła. Miejsce to ma dla mnie duże znaczenie: to właśnie tutaj, pod romańskim kościołem w portugalskiej Coimbrze doznałem olśnienia, że "Santiago" to po prostu "święty Jakub". Hiszpanie mieli własny, bardzo w średniowieczu sławny zakon rycerski Santiago, którego symbolem był czerwony krzyż świętego Jakuba - taki sam, jak na olsztyńskim zdjęciu z poprzedniego artykułu. Symbol ten można zobaczyć na przykład na obrazie Francisca de Pradilli pt. "Poddanie Granady". Po kliknięciu w link można zobaczyć obraz w bardzo wysokiej rozdzielczości. Po prawej stronie, wśród królewskiego orszaku jest mężczyzna w czerwonej czapce i białym płaszczu. Można na nim zobaczyć zarys czerwonego krzyża, właśnie krzyża św. Jakuba.

Na marginesie, Pradilla to taki hiszpański Matejko.


Jakuba, jako jednego z najpopularniejszych świętych można spotkać w bardzo wielu gotyckich i neogotyckich ołtarzach. Do najpiękniejszych należy ten ołtarz główny w farze pw. św. Jakuba właśnie we frankońskim Rothenburgu nad Tauberem. Miasto szczyciło się w średniowieczu relikwiami Krwi Pańskiej, przybywało więc tutaj wielu pielgrzymów.


Tu w neogotyckiej oprawie: u boku Najświętszej Marii Panny i Dzieciątka w farze pw. św. Marcina w Ambergu, w Górnym Palatynacie. 


Szczególnie przywiązany jestem do tego przedstawienia. Miastem św. Jakuba jest też spiska Lewocza, wpisana w całości na Listę UNESCO. Wezwanie patrona pielgrzymów nosi tamtejsza gotycka fara, jeden ze słowackich przedmiotów do zabytkowej dumy. Wznosi się w niej olbrzymi, wysoki na ponad osiemnaście metrów późnogotycki ołtarz, poświęcony m.in. Jakubowi. Dzieła Mistrza Pawła z Lewoczy nie wolno fotografować, a czas zwiedzania kościoła jest ograniczony. Można za to do woli obejrzeć sobie kopie poszczególnych rzeźb w sąsiednim muzeum. Tu scena Ostatniej Wieczerzy, zdobiąca w kościele predellę ołtarza - czyli jego podstawę. Rozpoznać można pięć postaci: obok Chrystusa jest to śpiący św. Jan Ewangelista, wstrząśnięty słowami Jezusa Judasz (Mt 26,21) oraz krojący chleb św. Jakub. Piątą postacią jest święty na dalszym planie, mający na głowie charakterystyczną czapkę. Ponieważ było to nakrycie głowy średniowiecznych rzeźbiarzy można podejrzewać, że jest to autoportret samego Mistrza Pawła.


Jeszcze jeden XIX-wieczny ołtarz, w romańskim Lébény na północno-zachodnich krańcach Węgier. Przez Lébény, co już pokazywałem w poprzednim artykule, biegnie główna węgierska droga do Santiago.


Niezależnie od wszystkich innych skojarzeń i patronatów, św. Jakub pozostaje przede wszystkim patronem pielgrzymów. Osobiście nie odczuwam pokusy, by powędrować do Santiago, choćby dlatego, że wskutek obecnej mody robi się tam bardzo tłoczno1. Ale drogi piesze są mi bardzo miłe, i podczas tegorocznej będę również życzliwie wypatrywał św. Jakuba Starszego. 


1 - z ciekawości i rzetelności sprawdziłem, czy moje poczucie o narastającej modzie na Camino jest słuszne. Bardzo dokładne statystyki pielgrzymów prowadzi Biuro Przyjmowania Pielgrzymów (Oficina de Acogida al Peregrino, tutaj link) w Santiago de Compostela. I rzeczywiście, wzrost jest znaczący. W maju 2004 roku w biurze "zameldowało się" (choćby dla uzyskania composteli, czyli stosownego certyfikatu) 16862 pielgrzymów. W maju 2010 (był to Rok Święty, tj. taki, w którym dzień św. Jakuba - 25 lipca - wypada w niedzielę; można wtedy uzyskać w Santiago odpust zupełny) 28851 pielgrzymów. I wreszcie maj obecnego roku: 46673. Oczywiście, nie powinno to nikogo zniechęcać do pielgrzymki, ale raczej nie należy wyobrażać sobie podtrzymywanego przez niektóre galerie czy relacje mitu pustych dróg i samotnej wędrówki na zapomniany koniec świata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz