Kalendarzowa zima zbliża się do końca, a wraz z nią - mam nadzieję - upór osób negujących istnienie zmian klimatu. Centralna Polska śniegu prawie nie widziała. Na szczęście w ostatnich dniach trochę popadało; może złagodzi to trochę zbliżającą się suszę. Prawdziwą zimę widziałem w tym roku tylko kilka razy, oczywiście w górach. Trochę na Babiej Górze (wschodu słońca nie pokazuje, bo byłem na szczycie przy prawie zerowej widoczności), trochę na Górze dla odmiany Baraniej. Najwięcej na początku stycznia w Niżnych Tatrach.
wtorek, 25 lutego 2020
piątek, 21 lutego 2020
Pomnikowe serce Słowacji
Komunizm lubił wielkie pomniki. No, niektórym Polakom to marzenie o państwie udającym siłę przez lanie betonu i ustawianie granitowych klocków nie minęło do dzisiaj - starczy przypomnieć groteskowe pomysły zbudowania łuku triumfalnego w wysychającym nurcie Wisły. Ale jednak pomniki szczęśliwie minionej doby mają w sobie coś fascynującego, bo często odróżniają się od ogólnej architektonicznej marności i szarości tamtej doby. Dyktatorzy i aparatczycy oszczędzali na wszystkim, ale akurat na pomniki pieniądze były. Czasami ich czas wyraźnie przeminął (bułgarska Buzłudża), czasami mają się do dzisiaj świetnie - tak jest z pomnikiem-muzeum Słowackiego Powstania Narodowego w Bańskiej Bystrzycy.
Etykiety:
Bańska Bystrzyca,
Dušan Kuzma,
historia Słowacji,
Jozef Jankovič,
pomniki,
Słowacja
poniedziałek, 17 lutego 2020
Dzieła Sztuki Niepotrzebnej, cz. 7: Chrystus Król z Ustronia
Dawno, dawno temu miałem plan dzielenia się z Czytelnikami listą przebojów Dzieł Sztuki Niepotrzebnej: szpetnej, nie liczącej się z zabytkowym otoczeniem lub krajobrazem, będących wyrazem bardziej miłości własnej fundatora czy artysty niż uwielbienia do sztuki. Potem jakoś sprawa zgasła. Trochę dlatego, że szpetoty, nawet promowanej na państwowym poziomie jest już tak dużo, że wolałem się skupić na przykładach miłych dla oka i duszy. Ale trudno: o megadewocjonalium górującym nad Ustroniem muszę napisać.
czwartek, 13 lutego 2020
Dla odmiany: nadhrońskim szlakiem synagog
Przez ostatnie parę lat kilka razy pokazywałem piękne synagogi położone nad słowackim Wagiem. To najważniejsza i najdłuższa słowacka rzeka, płynąca od podtatrzańskiego Liptowa do Dunaju. Była synagoga w Liptowskim Mikulaszu, ta w Rużomberku, ta w Żylinie (tylko przy okazji, w tej galerii), wreszcie ta w Trenczynie. A teraz nowy cykl, choć będzie na pewno dużo skromniejszy: synagogi nad Hronem. Myślę zresztą, że wkrótce judaika dorobią się osobnej zakładki w Katalogu.
poniedziałek, 10 lutego 2020
Linia, która była, ale już jej nie ma. Cz. 3
W wędrówce śladami linii kolejowej z Nasielska do Legionowa dotarliśmy do Narwi. Po oryginalnym, wzniesionym w latach 1938-39 moście kolejowym, położonym około 4 kilometrów poniżej zapory w Dębem pozostały przyczółki i filary.
środa, 5 lutego 2020
Linia, która była, ale już jej nie ma. Cz. 2
W czwartek opublikowałem wstęp do relacji ze spaceru śladami istniejącej przez raptem kilka przedwojennych miesięcy linii kolejowej z Nasielska do Legionowa. Może nie jest to wyprawa w skali tych wakacyjnych, ale i tak rozdzieliłem wycieczkę na dwa spacery. Jednego dnia przeszedłem się z Nasielska nad Narew, drugiego dotarłem nad rzekę z drugiej strony, z Legionowa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)