Wieczorem zdążyłem jeszcze przejść się po mieście i rozbić namiot na tutejszym kempingu. Nie byłem w Torgau dwa lata, teraz wiążę tu węzełek nowej trasy na sznurku tej dawnej (proszę docenić stylizację na Stasiuka). Miłe wspomnienia się potwierdzają. Na swoim miejscu jest renesansowy zamek z arcyluterańską kaplicą i obłędną, spiralną klatką schodową, na swoim miejscu są niedźwiedzie w fosie. Nic nie zmieniło się w farnym kościele, w którym spoczywa żona dr. Lutra, Katarzyna von Bora.
Wszystko jest podobne, ale jednak liczyłem wieczorem na jedną różnicę. Dwa lata temu po wyjściu z Torgau spotkała mnie wśród starorzeczy Łaby potężna burza. W czasie tego spaceru wolałem nie wystawiać namiotu na taką próbę już pierwszego dnia. Zreszą, warunki na zgrupowaniach miałem bardzo dobre. I nie jest prawdą, że nad karimatą tropik przeciekał. Szczególnie, że prawie nie padało.
Deszcz jest jednak bardzo potrzebny. W Łabie jest tak na oko ponad metr wody mniej, niż w sierpniu 2017 roku.
Specjalne pozdrowienia należą się firmie Panasonic, która zaktualizowała aplikację tak, że nie działa. Zdjęcia przesyłam metodą półmagiczną. To pewnie dlatego zamek jest krzywy.
Deszcz jest jednak bardzo potrzebny. W Łabie jest tak na oko ponad metr wody mniej, niż w sierpniu 2017 roku.
Specjalne pozdrowienia należą się firmie Panasonic, która zaktualizowała aplikację tak, że nie działa. Zdjęcia przesyłam metodą półmagiczną. To pewnie dlatego zamek jest krzywy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz