W czwartek opublikowałem wstęp do relacji ze spaceru śladami istniejącej przez raptem kilka przedwojennych miesięcy linii kolejowej z Nasielska do Legionowa. Może nie jest to wyprawa w skali tych wakacyjnych, ale i tak rozdzieliłem wycieczkę na dwa spacery. Jednego dnia przeszedłem się z Nasielska nad Narew, drugiego dotarłem nad rzekę z drugiej strony, z Legionowa.
Skalę bezdroża kolejowego na północnym Mazowszu dobrze pokazuje stwierdzenie, że Nasielsk jest już ostatnim w kierunku Mazur węzłem kolejowym. Następne jest odległe o prawie sto kilometrów Działdowo, o którego mazurskości już kiedyś przy okazji wspomniałem. W Nasielsku od linii kolejowej do Gdańska odchodzi wzniesiona w latach 30-tych linia do Sierpca i Torunia. Zmiany granic po wojnie sprawiły, że nie jest ani trochę tak ważna, jak wtedy planowano. Ruch do Sierpca obsługują dziś spalinowe autobusy szynowe Kolei Mazowieckich.
W Nasielsku zbudowano niedawno nowoczesny, minimalistyczny dworzec. Podobne inwestycje, które mam nadzieję pozwolą pogodzić oszczędności z zapewnieniem pasażerom podstawowych usług (kasy, poczekalnie, toalety) wykonano m.in. w Ciechanowie czy na dworcu Olsztyn Zachodni.
Choć węzłowość Nasielska jest dość skromna, duży ruch zapewnia mu położenie na magistrali łączącej Warszawę z Gdańskiem i Olsztynem. No, mu jak mu, dworzec leży - jak to na ziemiach dawnej Rosji - kawał drogi od miasta. Na zdjęciu pociąg IC "Kolberg" z Olsztyna do Krakowa.
Linia kolejowa pobiegła po równinnym terenie, bardzo rzadko wykorzystując niewysokie nasypy lub wykopy. Mimo wszystko widać ją dobrze na zdjęciu lidarowym udostępnionym w Geoportalu. Najwyraźniejszą linią biegnącą z góry na dół zdjęcia jest linia kolejowa nr 9, łącząca Warszawę z Gdańskiem. W górnej (północnej) części zdjęcia widać poszerzenie, którym jest początek stacji kolejowej w Nasielsku. W środkowej części zdjęcia wydać łukowate odgałęzienie śladu linii kolejowej do Legionowa.
Co ciekawe, fragment toru istnieje. Jest to oczywiście współczesny tor, nie pamiątka po dawnym, rozebranym gdzieś w czasie wojny lub po niej. Fragment nieistniejącej linii kolejowej włączono do stacji Nasielsk jako bocznicę.
Oczywiście, niezbyt długą. Nie spodziewam się, by był to początek konspiracyjnej inwestycji, a raczej tor wykorzystywany do manewrów. W każdym razie od strony Nasielska znalezienie linii kolejowej do Legionowa nie jest trudne. W miarę łatwo jest też od strony Legionowa, ale już od Wieliszewa - na południowym końcu magistrala rozgałęziała się - prawie nie ma śladu.
Linia odchodzi od magistrali gdańskiej łagodnym łukiem, a potem przyjmuje prosty kierunek na południowy-wschód. Ponieważ jest tu zupełnie płasko, nic nie stało na przeszkodzie, by wykreślić na mapie i w terenie idealnie prostą linię. Przez ten płaski teren nie ma też wysokiego nasypu, więc początkowo wyraźny ślad na zdjęciu lidarowym rozmywa się. W oddali widać całkiem już odległą gdańską linię, a na niej pociąg - elektryczny zespół trakcyjny ER75 (czyli Flirt) Kolei Mazowieckich.
Co tu ukrywać: droga jest monotonna, raczej dla rowerzysty, niż pieszego. Do nielicznych urozmaiceń należą to niewysokie nasypy, to płytkie wykopy, w których chowała się linia. Czasami ślad torowiska poszerza się. Takie wyraźne poszerzenie jest w rejonie skrzyżowania linii z drogą ze Studzianek do Budy Siennickiej, jednak nie pasuje do żadnego przystanku pokazanego na niemieckiej mapie pokazanej w poprzednim tekście.
Innym urozmaiceniem są przejazdy kolejowe. Na zdjęciu można zobaczyć ślady bruku, którym umocniono w tym miejscu drogę.
Do największych atrakcji należą mosty i wiadukty. Torów nie kładziono na szczególnie trudnym terenie, nie było więc potrzeby budowania zbyt wielu takich konstrukcji - oczywiście, poza tym na Narwi - nie mówiąc już o tunelach. Do nielicznych zachowanych obiektów tego rodzaju należy ten wiadukt w lesie koło Wólki Kikolskiej. Przerzucono go jako przepust nad bagnem i płynącym przezeń - chyba - strumieniem.
Największą atrakcją są dwie wzniesione na linii stacje kolejowe. Na prawym brzegu Narwi powstała jedna, na granicy dużego i pięknego lasu, w okolicach Orzechowa. Według niemieckiej mapy była to stacja Wójtostwo.
Zbudowano tu betonowy peron, na którego wzniesienie prowadzą schody.
Zbudowano też budynki stacyjne. Obecnie są one zamieszkałe, ale i tak w dość marnym stanie. To ciekawe, że na potrzeby niezbyt - chyba? - ważnego przystanku zbudowano tak dużo, skoro typowy przystanek kolejowy w Polsce nie jest wyposażony w żadne budynki.
O międzywojennym pochodzeniu głównego dworcowego gmachu dobrze świadczą drobiazgi: zaokrąglone zadaszenie nad wejściem...
...i detale z cegły klinkierowej.
Tak cały teren stacji kolejowej Wójtostwo wygląda od południowego wschodu.
Dalej linia przekraczała po betonowym moście jeszcze jeden obecnie nie istniejący ciek wodny.
I zaczynała opadać ku Narwi. Tak samo jak Wisła, Narew ma wysoki i niski brzeg. W Warszawie brzegiem wysokim jest ten lewy, i to dlatego na lewym brzegu Wisły leży choćby Stare Miasto. Na swoim ostatnim odcinku dolina Narwi ma wysoki prawy, północny brzeg. By przeprawić się na drugą stronę linia kolejowa musiała zejść sporo niżej. Od rejonu stacji kolejowej w Wójtostwie tory opadały szerokim wykopem w dół. Zwróćcie, Czytelnicy, uwagę na fakt, że droga krajowa 62 przecina ten wykop wysokim nasypem, pozbawionym przepustu czy wiaduktu. Wydaje się to oczywiste - ale warto ten wątek zapamiętać.
Nad wykopem, przy drodze krajowej wznosi się współczesny kościół. No, to już takie polskie priorytety - kolei nie ma, ale jest świątynia.
Wykop zagłębia się, poszerza i takim szerokim łukiem kieruje się ku rzece. Narew płynie tutaj na wysokości ok. 70 metrów nad poziomem morza, wysoczyzna na szczycie skarpy ma około 25, a miejscami 30 metrów więcej. Oczywiście, w skali gór to nic, ale na Mazowszu takie różnice to kwestia niemal wspinaczki.
Zbudowany w latach 1938-39 most nie przetrwał do naszych czasów. Wysadzili go, jak już poprzednio wspominałem, polscy saperzy. Zachowały się filary - choć nie wszystkie - i teren, który można było łatwo wykorzystać. Choć szkoda, że nie poprowadzono tędy odbudowanej linii kolejowej, można się cieszyć, że coś jednak zrobiono: śladem torów biegnie teraz rurociąg. To część ogromnego systemu "Przyjaźni".
Cdn.
* * *
Dołączam listę moich zbliżających się prezentacji. Lista bardzo wydłużyła się i wzbogaciła od poprzedniego razu, zapraszam serdecznie:
- w piątek, 28 II o 17:30 w Domu Sąsiedzkim "Akumulator" (w siedzibie Domu Kultury "Kadr") przy ul. Rzymowskiego 32 będę opowiadał jeszcze raz o "Podniesionej kurtynie";
- we czwartek, 19 III 2020 r. o 17:00 w siedzibie Zarządu Głównego PTTK przy ul. Senatorskiej 11 w Warszawie będę po raz pierwszy opowiadał o "Budziejowickiej anabasis". Gospodarzem spotkania będzie Stołeczny Klub Tatrzański;
- we wtorek, 12 V o 17:30 w Piwnicy pod Regałami, przy ul. Świętojańskiej 5 w Warszawie będę opowiadał o "Budziejowickiej anabasis". Gospodarzem spotkania będzie Polski Klub Górski i Czytelnia Naukowa nr VII.
To poszerzenie to miejsce po mijance o nazwie Cegielnia Psucka. Jej plan jest zachowany w AAN.
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne! Czy masz może skan tego planu, albo jest gdzieś opublikowany?
UsuńJakieś 2 lata temu analizowałem część linii od strony Narwi w kierunku Legionowa. Wycieczkę odbyłem konno, dzięki czemu widziałem więcej i zdołałem trasę odbyć w miarę szybko (choć raczej wolnym tempem). Starałem się jechać w miarę po linii kolejowej choć nie wszędzie jest to możliwe bo jest zarośnięta miejscami przez las. Trasę przebyliśmy jadąc pod "wiaduktem nad torami których nie ma" ( trasa Nieporęt - Nowy Dwór Mazowiecki) , potem była stacja Skrzeszew -0 w której mieścił się swojego czasu posterunek policji w Wieliszewie i dalej przez las w kierunku Legionowa...
OdpowiedzUsuńO, koń to chyba na tę trasę jeszcze lepszy pomysł niż rower! Patrzy się z wysoka. W czasie drogi od Nasielska spotkałem kilkuosobową grupę konną. Ten odcinek na południe od Narwi wstawię za kilka dni.
Usuń