Z Verdun wyszedłem dość późno, bo po pierwszej. Czekała mnie wspaniała droga przez pola i pastwiska położone u stóp lasu Argonne. Z jego krawędzi, położonej już ponad sto metrów nad doliną Mozy rozciągał się fantastyczny widok na rolniczy krajobraz okolic Verdun. Wśród niego dało się rozpoznać także miejsca zapisane w tragicznej historii: Wzgórze 304, Górę Martwego Człowieka (Le Mort Homme), w oddali - wieżę Ossuarium Douaumont.
Późnym wieczorem dotarłem do Varennes i rozbiłem się na tutejszym przesympatycznym kempingu. Varennes to też miejsce zapisane w historii, ale zostawię na chwilę Wielką Wojnę: w nocy z 21 na 22 czerwca 1791 roku zakończyła się tu nieudana próba ucieczki króla Ludwika XVI z rewolucyjnego Paryża. Monarcha planował wraz z rodziną dostać się do Montmedy, gdzie zebrane było lojalne mu wojsko.
Oczywiście, podróżowano pod zmienionymi nazwiskami, jednak podróżni zwracali na siebie uwagę. Choćby ciężką, sześciokonną karetą, którą król wybrał zamiast dwóch lekkich powozów (nie chciał rozdzielać się z rodziną). Na tym nie koniec: tu Ludwik rozmawiał z chłopami, tu poszedł coś kupić; dziwne, że przy takiej dyskrecji uciekinierzy przejechali dwieście kilometrów. Do Montmedy brakowało kilku godzin jazdy, gdy w poprzedzającej Varennes miejscowości pocztmistrz rozpoznał króla, widząc jego podobiznę na banknocie. Gdyby jechano lekkimi wozami, może by się udało; tak jednak wiadomość zdążyła dotrzeć do Varennes. Pod wodzą republikanina, obywatela Droueta, wzniesiono na moście na rzece Aire barykadę i oczekiwano na przyjazd podejrzanego powozu. Gdy tylko kareta pojawiła się w bramach miasta, zatrzymano ją i sprawdzono dokumenty. Były w porządku. Zawahano się - może niech jadą? By zyskać na czasie, burmistrz zaproponował u siebie gościnę, wszak noc już, a drogi niebezpieczne.
Król mógł jeszcze wtedy próbować ucieczki, pewnie nawet by się udało. Nieszczęsnemu Ludwikowi brakowało jednak zdecydowania. W pewnym momencie zwrócono się do wciąż ukrywającego tożsamość monarchy "Sire" - "Wasza Wysokość" - na co król odruchowo zareagował. Kilka dni później Ludwik XVI pod wielką eskortą wróci do rewolucyjnego Paryża, gdzie coraz głośniej odzywać się będą głosy żądające ogłoszenia republiki. W oddali było już widać gilotynę na placu Rewolucji.
Dziś Varennes pełne jest tablic informujących o wydarzeniach tamtej nocy. Można dowiedzieć się, gdzie króla zatrzymano, gdzie spędził noc, gdzie była barykada, a gdzie czekał oddział kawalerii, mający monarchę odbić. Wiele historycznych miejsc nie istnieje - przez Varennes przechodziła linia frontu, i to tędy szła wielka amerykańska ofensywa 1918 roku. Przypomina o tym wielki pomnik amerykańskich żołnierzy, wzniesiony przez stan Pensylwania i drogowskazy na pobliski cmentarz w Montfaucon.
Dziś przede mną droga przez piękny las Argonne.
Oczywiście, podróżowano pod zmienionymi nazwiskami, jednak podróżni zwracali na siebie uwagę. Choćby ciężką, sześciokonną karetą, którą król wybrał zamiast dwóch lekkich powozów (nie chciał rozdzielać się z rodziną). Na tym nie koniec: tu Ludwik rozmawiał z chłopami, tu poszedł coś kupić; dziwne, że przy takiej dyskrecji uciekinierzy przejechali dwieście kilometrów. Do Montmedy brakowało kilku godzin jazdy, gdy w poprzedzającej Varennes miejscowości pocztmistrz rozpoznał króla, widząc jego podobiznę na banknocie. Gdyby jechano lekkimi wozami, może by się udało; tak jednak wiadomość zdążyła dotrzeć do Varennes. Pod wodzą republikanina, obywatela Droueta, wzniesiono na moście na rzece Aire barykadę i oczekiwano na przyjazd podejrzanego powozu. Gdy tylko kareta pojawiła się w bramach miasta, zatrzymano ją i sprawdzono dokumenty. Były w porządku. Zawahano się - może niech jadą? By zyskać na czasie, burmistrz zaproponował u siebie gościnę, wszak noc już, a drogi niebezpieczne.
Król mógł jeszcze wtedy próbować ucieczki, pewnie nawet by się udało. Nieszczęsnemu Ludwikowi brakowało jednak zdecydowania. W pewnym momencie zwrócono się do wciąż ukrywającego tożsamość monarchy "Sire" - "Wasza Wysokość" - na co król odruchowo zareagował. Kilka dni później Ludwik XVI pod wielką eskortą wróci do rewolucyjnego Paryża, gdzie coraz głośniej odzywać się będą głosy żądające ogłoszenia republiki. W oddali było już widać gilotynę na placu Rewolucji.
Dziś Varennes pełne jest tablic informujących o wydarzeniach tamtej nocy. Można dowiedzieć się, gdzie króla zatrzymano, gdzie spędził noc, gdzie była barykada, a gdzie czekał oddział kawalerii, mający monarchę odbić. Wiele historycznych miejsc nie istnieje - przez Varennes przechodziła linia frontu, i to tędy szła wielka amerykańska ofensywa 1918 roku. Przypomina o tym wielki pomnik amerykańskich żołnierzy, wzniesiony przez stan Pensylwania i drogowskazy na pobliski cmentarz w Montfaucon.
Dziś przede mną droga przez piękny las Argonne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz