W dzisiejszym odcinku "włoskiego ze Struckim" nauczymy się ważnego zwrotu, proszę powtarzać: "meglio tardi che mai". "Lepiej późno, niż wcale". Przydatne, prawda? Szczególnie, jak się chce pokazać raptem kilka zabytków z niezbyt dużego miasta, i tak to się radośnie przeciąga na cały rok. No, ale tak to jest, jak jednak priorytetem są dla mnie teraz fejsbukowe i instagramowe relacje - czasu na tę tradycyjną kronikę nie zostaje już zbyt wiele. Niemniej: zapraszam do sarońskiej fary.
Ta "fara" to moja licentia poetica jest, już wyjaśniam. Kościół pw. św. św. Piotra i Pawła przy Piazza della Libertà jest określany jako "la chiesa prepositurale" - "kościół prepozyturalny". To jedno z z tych trudnych określeń, które często kopiowane są w przewodnikach i opisach, przy czym większość autorów i kopistów przemilcza dyskretnie pytanie, co to właściwie znaczy (starczy wpisać "kościół prepozyturalny" w gugla, żeby zobaczyć to zjawisko; wyjaśnia mało kto). Na ile dobrze się orientuje w tym nazewnictwie, to określenie oznacza najważniejszy kościół w dekanacie, dodatkowo uposażony szczebel między zwykłą parafią, a kolegiatą czy katedrą. Archidiecezja mediolańska jest ogromna, dzieli się, jeżeli dobrze policzyłem, na 147 dekanatów. Dekanat Saronno obejmuje 21 parafii, a do tego pod kościół św. św. Piotra i Pawła podlegają jeszcze cztery inne kościoły (jako rektoraty; m.in. kościół pw. św. Franciszka i pw. św. Jakuba).
Na parafialnych zabudowaniach po południowej stronie kościoła wisi dumnie herb dekanatu Saronno. To, na marginesie, być może najbardziej widoczna manifestacja istnienia tego szczebla organizacji kościelnej, jaką widziałem. Z parafiami i diecezjami historyk i przewodnik spotyka się regularnie, z dekanatami - już dużo mniej.
Fasada kościoła jest elegancka, ale wzniesiona bez szczególnej fantazji. Zdobią ją figury świętych Piotra (po lewej) i Pawła (po prawej), oraz kilka płaskorzeźb przedstawiających sceny z życia tych świętych. Na początku myślałem, że ta schludność fasady to przejaw tutejszego, lombardzkiego klasycyzmu. Potem zorientowałem się, że kamień, z którego wzniesiono fasadę jest sztuczny, a całość wzniesiono dopiero na przełomie XIX i XX wieku, w czasie rozbudowy kościoła. Jako architekt kościoła wymieniony jest na stronach internetowych i w ulotce Giulio Galliori (1715-1795). Przypuszczam, że obecna fasada w najlepszym wypadku nawiązuje do form zastosowanych przez Gallioriego, a w większym stopniu jest dziełem kierującego rozbudową inżyniera Paolo Cantù, nie znanego mi skądinąd.
Tak kościół prezentuje się od wschodu, od strony naszej saroneńskiej rzeki Lury. Od tej strony jest to budowla autentycznie XVIII-wieczna. Ku zachodowi, w stronę placu i fasady została rozbudowana. Wnętrze jest na tyle jednolite - łącznie ze stiukami na sklepieniach - że trudno jest mi rozczytać w budowli, dokąd sięgał ten dawny kościół, a odkąd jest to już budowla z epoki zbrojonego betonu i elektryczności.
Wejdźmy do środka.
Za oszczędną, trochę klasycystyczną, a trochę już modernistyczną fasadą kryje się wnętrze utrzymane w duchu baroku. Baroku, czy raczej neobaroku, bo większość dekoracji wnętrza powstało dopiero w okresie międzywojennym, pod kierunkiem architektów Mainettiego i Tettamanziego. Mi to udane neownętrze bardzo przypomina pokazywany kiedyś kościół pw. św. Wacława w Krzanowicach (tutaj), też z pseudokopułą na skrzyżowaniu naw, też z płytkim transeptem, też z udaną, choć dużo skromniejszą neobarokową dekoracją.
Sporo szukałem we wnętrzu śladów rozbudowy, na przykład miejsca, do którego stiuki są, a od którego już ich nie ma. Kościół jest jednak bardzo jednolity. No, może kaplice boczne bliżej fasady są skromniejsze, ale nie sądzę, żeby można z tego było wyciągać jakieś mądre wnioski. Ot, kościół jest jednolity, w udanym, neobarokowym duchu, a starsze dekoracje zostały wkomponowane w te nowe. Więc, na marginesie: jednak da się zrobić neo-styl tak, żeby nie raziło. Ale widocznie trzeba do tego zatrudnić profesjonalistów, i mieć kościelnych decydentów o choć podstawowym wyczuciu estetyki. Obu tych elementów w polskich kościołach zazwyczaj brakuje.
Skrzyżowanie nawy i transeptu przykrywa niewysoka, pozorna kopuła. Pokrywają ją w całości sceny z życia i męczeństwa świętych patronów kościoła.
Na przykład ta scena męczeństwa świętego Piotra. Po przyjrzeniu się widać już wyraźnie, że to dzieło sztuki XX-wiecznej, nie dawniejszej. Autorami współczesnych fresków są Giuseppe Ravanelli (1887-1956), który namalował m.in. obraz widoczny powyżej, oraz Pasetti da Arcisate.
Poniżej można dostrzec komplet ewangelistów (też dzieło Ravanelliego), typową dekoracje w tych kościelnych miejscach, których są cztery. Jest więc święty Mateusz...
...święty Łukasz...
...i wreszcie święty Jan. Kto nie pamięta, jak ich się rozróżnia, może zajrzeć np.
tutaj.
Bramę do części prezbiterialnej stanowią najpierw dwie ambony - rzecz jakby częściej spotykana we Włoszech, niż w naszej czesci Europy - a potem elegancko wsparty na dwóch jońskich kolumnach łuk tęczowy. Ołtarz w głębi ostał się sprzed przebudowy, jest późnobarokowy, z końca XVIII wieku.
Niestety, światło po mszy jest gaszone niemal od razu, nie udało mi się więc dotąd zrobić mu zdjęcia w pełnym, dobrym oświetleniu. Na tym zdjęciu jednak widać dość dużo.
Są też dwie boczne kaplice, umieszczone na końcach krótkiego transeptu. Jeden jest poświęcony Niepokalanemu poczęciu, umieszczona jest w nim XVIII-wieczna figura przeniesiona z kościoła pw. św. Franciszka.
W drugim równie XVIII-wieczny krucyfiks.
Cóż mogę pokazać jeszcze? Widoczne już na różnych zdjęciach okna zdobią XX-wieczne witraże. W różnych miejscach kościoła zawieszone są obrazy, z których jeden przypisywany jest XVI-wiecznemu malarzowi Gaudenzio Ferrariemu. Argumentów za i przeciw nie przedstawię, bo obraz jest obecnie w konserwacji - to po nim jest to puste pole widoczne na zdjęciu powyżej.
Za to przyjrzałem się świętemu Ambrożemu, przypisywanemu Legnaniniemu (było już o tym malarzu przy okazji kościoła św. Antoniego). I przy okazji przyjrzałem się też tej uroczej, stiukowej mordce.
Jest jeszcze tablica upamiętniająca poświęcenie kościoła po wielkiej rozbudowie, która nadała mu dzisiejszy kształt. Ten Andrea Carlo Ferrari z tablicy był wieloletnim arcybiskupem Mediolanu, a w 1987 Pewien Papież go beatyfikował.
O. I tak to się prezentuje chyba największy z kościołów Saronno, zręcznie ukrywający swoją XX-wieczność kościół pw. św. św. Piotra i Pawła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz