Wczoraj był czwarty czerwca, czyli rocznica wyborów z 1989 roku. To jedno z najpiękniejszych wydarzeń w historii Polski: Polacy kartkami wyborczymi wygrali dla siebie demokrację. Z tej okazji życzę Czytelnikom wszystkiego lepszego!
* * *
W ostatnim odcinku "mazowieckich rekordów" (link) było dużo tzw. rozkminy. Streściłem Wam wtedy moje odbyte w ostatnich tygodniach mapowe i terenowe poszukiwania mazowieckich wysoczyzn, wzniesień i wzgórz. Dzisiaj efekt tych poszukiwań, czyli wyprawa na najwyższy szczyt Mazowsza.
Północne Mazowsze to wyjątkowo malownicza część naszej środkowopolskiej krainy. Znika gdzieś nużąca płaskość okolic Warszawy i chaos niekończących się, rozproszonych wsi. Pojawia się falisty, polodowcowy krajobraz, a wsie skupiają się i kryją za drzewami. Powiat mławski ma - według Wikipedii - nieco ponad 60 osób na kilometr kwadratowy, a ten przasnyski już tylko nieco więcej od 40. Średnia polska to ok. 122-3, więc wiecie, o co chodzi: jest prawie bezludnie. To piękna kraina z tym wszystkim, co sprawia, że Polska potrafi być piękna, a bez tego wszystkiego, co czyni ją na co dzień brzydką.
Tradycyjnie spójrzmy na mapę. Tło to zdjęcie i mapa z Google Earth, linia czerwona to historyczne granice Mazowsza. Biała kropka na południu (na dole) pokazuje położenie Altany, najwyższego szczyt województwa mazowieckie (link). Jak widać, wznosi się ona w województwie mazowieckim, ale nie na Mazowszu. Gdzie wobec tego jest najwyższy szczyt Mazowsza? Według moich ustaleń najwyższy szczyt naszej krainy kryje się za żółtą kropką, wśród położonych wokół Mławy Wzniesień Mławskich, a dokładniej - w ich części zwanej Dębowymi Górami.
Wzniesienia Mławskie rozciągają się na sporym obszarze na granicy Mazowsza i Mazur. To łagodne, polodowcowe pofalowania terenu, porośnięte często pięknymi i gęstymi lasami. Wysokości względne nie są oczywiście duże, i zazwyczaj od drogi czy wsi musimy podejść na jeden czy drugi szczyt tylko kilkanaście albo kilkadziesiąt metrów. Ale są to naprawdę wzgórza, a nie tylko płaskie wypukłości, i niektóre z nich - jak widoczny w oddali powyższego zdjęcia masyw Dębowych Gór - rzeczywiście tworzą coś na kształt małych górskich pasm, trochę jak wydmy Puszczy Kampinoskiej.
To inne spojrzenie na te Dębowe mikro-góry, od strony granicznego Janowa. Na marginesie, Janowo to miasteczko (obecnie wieś) mazowieckie, ale województwie warmińsko-mazurskim.
Zobaczmy dokąd wybieramy się dokładniej. Na zachodzie (z lewej) droga krajowa nr 7 między Mławą a Nidzicą, na północy Mazury, na wschodzie (po prawej) droga krajowa nr 57 między Przasnyszem a Chorzelami i Wielbarkiem. Na środku wielki, liczący około stu kilometrów kwadratowych obszar lasu.
Zdejmijmy z tego las. W jego środku znajdziemy solidny wał wzgórz: tak Dębowe Góry wyglądają na mapie hipsometrycznej. Lodowiec i wytapiające się z niego wody osadziły taki, kilkukilometrowej długości wał, bardzo elegancko ułożony na linii północ-południe. Potem tysiące lat erozji rozmyły wał, tworząc opadające w obie strony doliny.
Według Kondrackiego leżący wśród Dębowych Gór najwyższy punkt Wzniesień Mławskich, a tym samym (według moich ustaleń) najwyższy szczyt Mazowsza sięga 235 metrów [1]. Według tablicy na szczycie nawet trochę więcej, ale nie uprzedzajmy faktów. Krótki, ale intensywny wiosenny deszcz wypełnił mieszany las fantastycznie snującymi się mgłami.
Po nieco ponad dwóch kilometrach drogi dotarliśmy na grzbiet Dębowych Gór. Leśną drogą poprowadzono szlak rowerowy, który na pewno można polecić wszystkim miłośnikom leśnej i niezbyt płaskiej jazdy. To nie Tatry, ale rowerzysta może się tu solidnie zmęczyć. Ja byłem tam jak zwykle na piechotę.
Co ciekawe, nazwa "Dębowe Góry" jest w pełni uzasadniona: na grzbiecie i wokół rosną naprawdę piękne i monumentalne dęby.
Rosną też takie sympatyczne kapliczki - w tym wypadku ze świętym Franciszkiem z Asyżu.
Najwyższy szczyt, który pracowicie wyszukałem sobie na Geoportalu leży nieco obok głównego grzbietu. Leśnicy poprowadzili ścieżkę na szczyt tak, że idąc z grzbietu trzeba zejść sporo w dół, a potem dość stromo podejść pod górę. Ale zaletą jest to, że dzięki kawałkowi otwartej przestrzeni można zobaczyć Dębową Górę (albo Górę Dębową) w całej okazałości.
Jeszcze trzydzieści metrów podejścia - i jesteśmy na szczycie.
Dębowa Góra lub Góra Dębowa: według Kondrackiego 235, według leśników jeszcze lepiej, 236,4 metrów nad poziomem morza. To właśnie według moich ustaleń najwyższy szczyt Mazowsza w jego historycznych granicach. Widoków żadnych, satysfakcja - jakże by inaczej - ogromna.
Komu nie trzeba szczytów, ten może cieszyć się po prostu spacerem po naprawdę pięknym i bezludnym lesie. Podczas kilkugodzinnego spaceru nie spotkaliśmy w nim zupełnie nikogo.
Czy Dębowa Góra to na pewno najwyższy szczyt Mazowsza? Tej pewności nie mam: pracowałem z mapami intensywnie i uczciwie, ale mogłem albo nie zauważyć czegoś, albo gdzieś skrócić granice Mazowsza. Potraktujmy to więc jako rzucone wyzwanie: kto znajdzie coś jeszcze wyższego?
* * *
Zapraszam na moje zbliżające się prezentacje:
- niedzielna prezentacja (14 czerwca) została niestety odwołana przez organizatora, o czym niezwłocznie informuję;
- idziemy dalej do Wittenbergi! We środę, 17 czerwca o 19.30 zapraszam na drugie pół mojej starej-nowej prezentacji pt. "By nie odważyli się podróżować do Wittenbergi". Przejdziemy z sudeckiego Pradziada aż nad Łabę, szukając po drodze dziedzictwa i współczesności Reformacji. Nadawać będę na fanpejdżu bloga na Facebooku, zapraszam!
* * *
1 - czyli oczywiście Kondracki Jerzy, "Geografia regionalna Polski", Warszawa 1998
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz