niedziela, 21 czerwca 2020

Wyprawa sławetna wzdłuż Smródki. Cz. 8, to jest bobrzym szlakiem w poszukiwaniu ujścia

Napotkani na wilanowskich brzegach rybacy mówili mi, że Smródka już tu bieg swój skończyła, i trzeba mi wracać do miasta. Ja jednak postanowiłem odszukać i ujrzeć miejsce, gdzie się wody służewieckie w nurtach Wisły nurzają.


Rzeczywiście: Potok Służewiecki w zasadzie się skończył. Przemierza przez park wilanowski swoje ostatnie metry i wpada do jeziora Wilanowskiego. Była o tym mowa kilkanaście dni temu, w siódmym odcinku Smródkowego cyklu (link). Na tym można by poprzestać, są jednak trzy powody, by wędrować dalej. Po pierwsze, wędrować necesse est (Mocium Panie), po drugie, ciekawość, po trzecie - zagadka, bo między Potokiem a Wilanówką jest jeszcze Kanał Sobieskiego, więc koniec Potoku to rzecz wcale nie taka oczywista. W drogę!


Tradycyjnie mapa. Niebieskie punkty to przebieg Potoku (i jego ciągu dalszego): "A" to ujście Potoku do jez. Wilanowskiego, "B" to początek tzw. Kanału Sobieskiego, "C" to zbieg Kanału/Potoku i Wilanówki, "D" to most kolejowy nad Wilanówką, "E" to most ulicy Tuzinowej, "F" to "skrzyżowanie" wodne przy Siekierkach (później wyjaśnię), wreszcie "G" to ujście Wilanówki do Wisły, czyli nasz dzisiejszy cel. Dla lepszej orientacji parę punktów przy okazji: "1" to pałac w Wilanowie, "2" to rezerwat Morysin, "3" to elektrociepłownia na Siekierkach, "4" to oczyszczalnia ścieków "Południe".


Jezioro Wilanowskie to największy zbiornik wodny na naszej dotychczasowej trasie. To oczywiście już nie staw, a wiślane starorzecze, więc jezioro bardziej długie niż szerokie. Od mostu ul. Vogla do swoich północnych krańców ciągnie się na ok. 1700 metrów, szerokości ma średnio coś koło stu metrów. Zachodnie brzegi wraz z dwiema wyspami obejmuje park wilanowski. Jego najstarsza, barokowa część jest od jeziora dość zabawnie odcięta szpalerami przyciętych drzew, tworzących jakby bardzo wysokie żywopłoty. W późniejszej dobie Wilanów polubił jezioro. Zbudowano nad jego brzegami neogotycką pompownię wody (wodozbiór), widoczną na zdjęciu powyżej.


Nieco dalej na północ, na wyspie na jeziorze wzniesiono za Stanisława Kostki Potockiego pomnik bitwy raszyńskiej. Na zdjęciu można wypatrzeć malowniczy, ceglany most prowadzący do tego pomnika. Ciekawostką jest fakt, że ten fragment parku wilanowskiego należy do rezerwatu Morysin, o którym za chwilę. Ponad drzewami wyrastają wysokie na dwieście metrów kominy elektrociepłowni Siekierki. Większość tego odcinka będziemy się zbliżać do tych właśnie kominów.


My opuśćmy już park wilanowski i ruszajmy bobrzym szlakiem w poszukiwaniu ujścia wód Potoku do Wisły. Tak jezioro Wilanowskie wygląda z mostu ulicy Vogla, czyli ze swojego południowego końca. Za plecami mamy jeszcze jez. Powsinkowskie, ale to już inna historia. 


Wschodni brzeg jeziora jest zupełnie inny od zachodniego. Nie ma tu parku czy muzeum, a raczej półdziki łęg, z którego chętnie korzystają warszawscy wędkarze. Pełno tu ściętych gryzonimi zębami drzew. Przyznaję, że wysokość i położenie niektórych obgryzionych gałęzi każą mi się serio zastanowić nad możliwościami gimnastycznymi bobrów.


Kilka kroków dalej rozciągają się ogromne, należące do SGGW pola i leśny rezerwat Morysin. To niegdyś też była część rozległych dóbr wilanowskich, nazywana Morysinem. Gucin (link) nazwano ku czci Augusta Potockiego, nazwa Morysin powstała w podobny sposób. Został nazwany od imienia kolejnego wnuka Stanisława Kostki i Aleksandry z Lubomirskich, czyli Maurycego. 


Tak jak Wyczółki (link), Gucin czy na przykład pałac Brühla na Młocinach jest to jeden z zabytkowych wyrzutów sumienia Warszawy. Dawniej był tu romantyczny park, w którym wzniesiono w XIX wieku kilka murowanych i drewnianych budynków. Dziś wielu z nich już nie ma, reszta jest w ruinie. Część zabytków przeniesiono do Wilanowa, część raczej prowizorycznie zabezpieczono, ale tak czy owak, Morysin znika wśród bujnej, nadrzecznej roślinności rezerwatu. Na terenie leśnego rezerwatu zachował się m.in. fragment dawnego pałacyku (na zdjęciu powyżej). To piętrowa rotunda, której towarzyszył kiedyś kilkupokojowy pałacyk czy dworek projektu Potockiego i Aignera [1]. Na osi pałacu w Wilanowie, kilkaset metrów od jeziora wznosi się też zrujnowana, neogotycka brama - znana być może części Czytelników z roli Nielegalnej Rozlewni (z Ogródkiem) w filmie "Sarnie żniwo". 


Rezerwat leży na półwyspie. W Warszawie rzadko można użyć tak malowniczego określenia, ale zerknijcie na zdjęcie-mapkę na początku. Morysin to na nim wyraźny obszar leśny, ograniczony od wschodu Wilanówką, a od zachodu Kanałem Sobieskiego. Kanał ten to sztucznie poszerzona odnoga jeziora Wilanowskiego, która dziś prowadzi na północ wody niesione wcześniej również przez Potok Służewiecki. Patrząc na zdjęcie trudno uwierzyć, że te pięknie zakaczone i zabobrzone wody leżą nieopodal ruchliwych ulic i popularnych osiedli.


Sprawa dostępu do rezerwatu Morysin to kwestia kontrowersyjna. Według pochodzącego z 2014 roku planu ochrony rezerwatu ścieżki powinny być wyznaczone i dostępne wyłącznie w zachodniej i południowej części rezerwatu, tak, by można było od brzegów jeziora Wilanowskiego dojść do zachowanych na terenie rezerwatu zabytków [2]. W praktyce rezerwat przecięty jest ścieżkami, co ułatwia również istnienie kładki przerzuconej po niewielkim jazie zamykającym Kanał Sobieskiego (powyżej). Wspomniałem już o dodatkowej ciekawostce, czyli o fragmencie parku wilanowskiego będącej jednocześnie częścią rezerwatu. Tamtej części oczywiście te ograniczenia nie dotyczą, a teren jest udostępniony jako fragment muzeum.


Jesteśmy u zbiegu Kanału Sobieskiego i Wilanówki (na mapie: "C"). Wysokie, wspaniałe drzewa po środku zdjęcia to północny kraniec morysińskiej "puszczy", gdzie natura odzyskała dla siebie dawny park. Z prawej strony opływa tę "puszczę" Kanał Sobieskiego, po środku, zza drzew przybywa Wilanówka. Od tego momentu będziemy towarzyszyć ten właśnie rzece. Jeżeli przyjąć, że Kanał Sobieskiego to ciąg dalszy Potoku Służewieckiego, tu znajdujemy kolejny jego koniec. Szukajmy jednak dalej!


Oddaliłem się już trochę od Morysina, Wilanówkę widać po lewej stronie. Powyższe zdjęcie dobrze pokazuje, jaką wspaniała wyspą drzew jest zdziczały Morysin. Mam nadzieję, że uda się i ochronić jego przyrodę, i uratować resztki parku pałacowego przed zagładą.


Od tego miejsca do ujścia Wilanówki do Wisły jest jeszcze ponad dwa kilometry. Kto pójdzie ulicami, ten pokona tę odległość pewnie w jakieś pół godziny Droga wzdłuż brzegów jest jednak z wielu powodów trudniejsza i dłuższa, ale warto ją było pokonać (miejscami - spróbować pokonać). Jest tu trochę nowych domów, jak te przy ulicy Sytej (powyżej). Jak widać, przez Wilanówkę jest tu nawet przerzucony prowizoryczny prom. Myślę, że bliskość elektrociepłowni na Siekierkach nie sprzyja wznoszeniu domów i w ten sposób, może nieco paradoksalnie, wielki przemysł może pomóc ochronić kawałek przyrody. 


Im bliżej elektrociepłowni tym dziczej. Koryto Wilanówki pełne jest zwalonych drzew, zza których rozbrzmiewa wielogłosowy śpiew setek ptaków. Na zachodnim brzegu jest tu teren ogródków działkowych, na wschodnim jeszcze przez chwilę widoczne wcześniej osiedle - i tyle.


W swojej drodze z Rakowca Potok Służewiecki dwa razy przepływał pod liniami kolejowymi. Raz na samym początku, na Rakowcu, raz koło lotniska na Okęciu. Tym razem nad Wilanówką wzniesiono prawdziwy most kolejowy (most "D"). Wilanówkę przekracza po nim bocznica kolejowa biegnąca do elektrociepłowni.


Wielkim zaskoczeniem był dla mnie dziki, nadrzeczny teren tuż pod kominami Siekierek. Między Kobylańską, Tuzinową, Sytą i bocznicą rozciąga się mniej więcej dwadzieścia cudnie pustych hektarów, których środkiem płynie Wilanówka. Jest tu pełno bobrów, które w prawie stojących wodach Wilanówki mają swój mały bobrzy raj. W czasie przedzierania się przez krzaki spłoszyłem również parę żurawi. Przed samą Tuzinową droga zachodnim brzegiem jest prawie niemożliwa: ktoś z właścicieli tamtejszych działek traktuje rzekę jako wysypisko śmieci i, co gorsze, zlewnię nieczystości.


Ostatnią ulicą przekraczającą Wilanówkę jest Tuzinowa ("E"). Jesteśmy już tylko kilkaset metrów od Wisły, a Wilanówka jakoś nie chce płynąć, nurtu prawie nie ma. Bobry to cieszy, ale czemu tak właściwie jest? W końcu nurt powinien przyspieszać, porywany przez fale Wisły...


Niestety, po tych metrach dzikości władzę nad rzeką bierze technika. Docieramy do wielkiego wodnego skrzyżowania u stóp elektrociepłowni na Siekierkach. Elektrociepłownia potrzebuje wielu rzeczy, ale najważniejszymi jest węgiel i woda. Woda czerpana jest oczywiście z Wisły i pompowana do turbin


Jej zbiorniki te tworzyłyby pewnie jeden długi kanał, gdyby nie konieczność przepuszczenia ulic i właśnie Wilanówki. Na zdjęciu powyżej widać to wodne skrzyżowanie ("F"): Wilanówka przepływa z lewa na prawo, za nami jest jeden ze zbiorników, a przed nami kolejny i sama elektrociepłownia. My zaś wspinamy się na wysoki wał - i jesteśmy u kresu drogi.


Niestety, nie znajdziemy romantycznego, wijącego się wśród wierzb ujścia Wilanówki wraz z Potokiem Służewieckim do Wisły. Na przeszkodzie staje nam wał przeciwpowodziowy.


Można to zrozumieć, ale jednak żal: po takiej drodze, po tylu pokonanych przeszkodach chciałoby się zobaczyć swobodne spotkanie dzielnej Smródki z królową polskich rzek. Nie da jednak rady: woda dociera do wału, po czym jest na jego drugą stronę przepompowywana.


Nie tylko ona zresztą. Tuż obok do Wisły zrzucana jest woda użyta w elektrociepłowni do chłodzenia maszyn [3]. Woda jest wyraźnie cieplejsza od wód Wisły, i w czasie rzadkich ostatnio srogich zim sprawia, że Wisła na dłuższym odcinku nie zamarza.


Płynąca aż z Rakowca woda Potoku Służewieckiego wpada do Wisły na jej 504-505 kilometrze [4] (licząc od ujścia Przemszy). Ta informacja jest zgodna z danymi podanymi na stronie powstałej z okazji Roku Rzeki Wisły [5]. Jednocześnie na wale przeciwpowodziowym stoi słupek z liczbą "500" (zdjęcie poniżej). Z czego wynika ta różnica, nie wiem. Może to długość szlaku, a nie kilometraż Wisły? Myślę, że wtedy ta różnica byłaby jednak większa.


I tak dotarliśmy do końca nie tylko rzeki, ale też sławetnej wyprawy wzdłuż Smródki. Potok Służewiecki to ozdoba kilku parków i pamiątka dawnej Sadurki, ale też pamiątka wszystkich zanikłych już rzek płynących kiedyś po terenie Warszawy. Mam nadzieję, że tym półpoważnym cyklem ośmiu relacji przyczynię się trochę do zainteresowania tą sympatyczną rzeką, a dzięki temu do jej ochrony i zachowania jej zabytkowego często otoczenia. Przecież rzeki, stawy, bobry, zabytki - to nasz wspólny skarb.


Stałem oto nad brzegiem Wisły. Karawanę i sługi swoje ostawiłem dalej, by mi w zamyśle przeszkadzać nie mogła, i tylko cichy szelest liści i szum lekki wody mię otaczał. Tak oto, pół wiosny spędziwszy na wyprawie, powrócić mogłem wreszcie do domu przed tyloma dniami opuszczonego.


* * * 


Dziękuję za odwiedzenie mojej środowej prezentacji! Prawdopodobnie teraz czas na wakacyjną przerwę od prezentacji, choć kto wie?

* * *

1 - o Morysinie na przykład w: Witak Aleksandra, "Morysin: zaniedbana część Wilanowa", w: Ochrona Zabytków 52/2 (205), ss. 133-140, 1999. Artykuł dostępny w internetowej bazie Muzeum Historii Polski, link
2 - Zarządzenie Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Warszawie z dnia 3 września 2014 r. w sprawie ustanowienia planu ochrony dla rezerwatu przyrody "Morysin", dostępne tutaj: link
3 - "Urządzenia wodne elektrociepłowni Siekierki", link
4 - "Ujęcie wody dla EC Siekierki znajduje się na lewym brzegu na km 504,7, w rejonie ujścia rzeki Wilanówki", za: "Wisła w Warszawie", red. merytoryczna: Jolanta Lickiewicz, Jolanta Pawlak, Witold Pietrusiewicz, Warszawa 2000, s. 53. Książka dostępna na stronach Urzędu Miasta: link
5 - link

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz