poniedziałek, 17 lipca 2017

Kilometr 272, Tyniec

Królewski Kraków od samego początku polskiej państwowości (a może i wcześniej?) obrastał we wspaniałe klasztory. Najbardziej malowniczo położone są siedziby dwóch zakonów kontemplacyjnych, zamykające dawną stolicę od zachodu: Bielany kamedułów i Tyniec benedyktynów. Kiedy dokładnie powstał Tyniec, nie wiemy. Było to w każdym razie w dobie odbudowy państwa pierwszych Piastów po jego kryzysie z lat 30-tych XI wieku. Długosz podaje rok 1044; na pewno zbliżamy się do tynieckiego tysiąclecia.


Medalion św. Benedykta w nawie kościoła klasztornego w Tyńcu

W Tyńcu miałem zaszczyt rozmawiać z o. prof. Tomaszem Dąbkiem OSB (OSB, czyli Ordo Sancti Benedicti), wybitnym teologiem i biblistą. Miałem do Niego szereg pytań dotyczących tłumaczenia Biblii. To kolejny temat ważny dla 500-lecia wystąpienia Lutra. W końcu jednym z dzieł życia Lutra było tłumaczenie Pisma, jest on jednym z ojców literackiego języka niemieckiego. Dlaczego w Tyńcu? To stąd o. Augustyn Jankowski kierował pracą nad Biblią Tysiąclecia, pierwszym katolickim tłumaczeniem całego Pisma na jęz. polski z języków oryginalnych. Dzisiaj, mimo wielu istniejących lub powstających tłumaczeń Biblia Tysiąclecia pełni w zasadzie funkcję oficjalnego tekstu używanego przez Kościół Rzymskokatolicki w Polsce, ale wciąż, jak powiedział o. Dąbek - czym więcej przekładów, tym lepiej. Czytelnicy, chcący samodzielnie zagłębić się w lekturę oryginalnego tekstu Biblii muszą pamiętać, że znać muszą trzy starożytne języki: hebrajski, aramejski i grecki. Warto o tym pamiętać, by w pełni docenić kolosalne dzieło XVI-wiecznych tłumaczy protestanckich i XX-wiecznych katolickich. Ojcu profesorowi dziękuję za jego czas i wiedzę.

Pobyt w Tyńcu kazał mi się też dalej zastanawiać nad przyczynami niepowodzenia Reformacji w Polsce. A może kluczem było słowo "komenda"? Do kluczowych przyczyn zaprowadzania jednej z wiar reformacyjnych należała możliwość przejęcia dóbr klasztornych. Myśląc o wielkich majątkach średniowiecznych klasztorów zapominamy, że Tyniec, Mogilno czy Czerwińsk otrzymywały zazwyczaj te olbrzymie połacie ziemi jako zupełne pustki. To ich dziełem było karczowanie lasów, osadzanie wsi, wznoszenie młynów i mostów, zakładanie parafii, a z nimi szkół i szpitali. W każdym razie było co przejmować. Reformacja konsekwentnie likwidowała zakony, przejmując ich majątki. Tymczasem tę pokusę królowie polscy rozwikłali w tym samym wieku XVI nieco inaczej: narzucali zamożnym, starodawnym wspólnotom własnych protegowanych jako opatów. Czysto teoretycznych, albo właśnie komendatoryjnych. Opat taki mógł nigdy nie pojawiać się w swoim klasztorze, a jedynie odbierał mu znaczną część dochodów jako swoje umiarkowanie etyczne uposażenie. Komenda była wielkim nieszczęściem polskich zakonów. Może jednak dzięki niej (czy: przez nią?) nie warto było już myśleć o powoływaniu kościoła narodowego i odbieraniu klasztorom majątków?

Spod tynieckiej skały w oddali dostrzec można Babią Górę; kolejne pasma beskidzkie układają się na prawo od niej, wskazując kierunek na Bramę Morawską.

Dziękuję Miejskiej Bibliotece Publicznej w Skawinie za dostęp do komputera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz