Po pięknym poranku na Turbaczu - który pokazałem Wam dwa tygodnie temu - spędziłem cały dzień idąc żółtym szlakiem w stronę Mogielicy, najwyższego szczytu Beskidu Wyspowego. Kto z Was śledzi fanpejdż bloga na fejsbuku (tu link), mógł obejrzeć sobie kilka zdjęć z tego spaceru. Pogoda była wspaniała, więc i widoki znakomite, co chyba widać na zdjęciach. Gdzieś na grzbiecie Krzysztonowa zapadły już ciemności, więc na Halę Stumorgową doszedłem przy świetle czołówki.
Nie jestem dobry w opisach takich górskich wrażeń. Bliski jest mi raczej uroczy tekst Ferdynanda Goetla pt. "Wycieczka, jak się o niej nie pisze", kpiący sobie starannie z pełnych emfazy przeżyć młodopolskich. Ale jednak spróbuję: gdy po mniej-więcej dwóch godzinach marszu w ciemności wyszedłem na łąkę Hali Stumorgowej, miałem wrażenie, jakbym wypłynął na morze: w górze tysiące gwiazd, w oddali światła miast, w tym odległego Krakowa.
Żeby jednak nie było zbyt pretensjonalnie, informuję, że Hala Stumorgowa - jak sama nazwa wskazuje - ma około czterdziestu mórg powierzchni.
Rozbiłem sobie namiot w górnej części hali, koło wiaty wyposażonej (nie bardzo wiem, po co) w potężną diodową latarnię. Niebo było bezchmurne i pełne gwiazd, liczyłem, że tak samo będzie rano. Słońce na początku listopada wstaje już mocno na prawo od wschodu, tak mniej więcej w kierunku 110 stopni. Nie byłem pewien, skąd będzie ten wschód lepiej widać: zza drzew na szczycie (tamtejsza wieża od jakiegoś czasu zamknięta, bo się rozpada), czy jednak z hali. Pomyślałem, że nic nie szkodzi sprawdzić i tej, i tej możliwości. Wstałem chwilę przed szóstą, kilkanaście minut później byłem na szczycie Mogielicy. Zrobiło się pochmurnie, ale i tak pięknie. Ze szczytu widać było wąski czerwieniący się pasek wschodu, ale to była zmyłka: słońce powinno się pojawić bardziej na prawo, a tam niestety były chmury.
Zapowiadał się wschód bez wschodu, ale za to z dalekimi widokami, trochę jak
kiedyś na Wielkiej Raczy. Na zdjęciu w oddali, za doliną Łososiny widać Kamionną, a jeszcze dalej Łopusze.
Zaszedłem jeszcze do krzyża papieskiego (a jakże, co to za góra bez krzyża? Na Mogielicy jest ich kilka), skąd pięknie prezentowały się kopuła Modyni (z lewej, na bliższym planie), a w oddali oba pasma Beskidu Sądeckiego (Pasmo Jaworzyny jest za Modynią, Pasmo Radziejowej pośrodku) i wschodnie krańce Gorców (to już po prawej). Na szczycie nie miałem już czego szukać, więc zszedłem z powrotem na Halę Stumorgową.
Gdy przygotowywałem tę galerię, chciałem dowiedzieć się, jak idą prace z postawieniem nowej wieży na Mogielicy. Z tekstu red. Szurka w "Gazecie Krakowskiej" (
link tutaj) dowiedziałem się, że nie idą wcale - rozpisano właśnie czwarty przetarg. W tekście znalazło się też takie dziwne zdanie: "Turystów omija zatem piękny widok na Beskid Wyspowy, Beskid Sądecki, Gorce czy Tatry". P. redaktor napisał je zapewne z niewiedzy, ale tak czy owak ono dobrze ilustruje problem ze współczesną manią stawiania na co drugim szczycie wież widokowych: one często są niepotrzebne! Z Mogielicy jest i bez wieży wspaniały widok, choć nie z samego szczytu, a z hali rozpościerającej się dosłownie ok. dwieście metrów od szczytu.
Zapraszam Was do obejrzenia panoramy z górnych pięter Hali Stumorgowej w mroźny poranek 7 listopada. Obrócimy się od lewa (wschodu) do prawa (zachodu). Powyżej widzimy mniej-więcej to samo, co spod krzyża papieskiego: Modyń i Beskid Sądecki. Szczególnie dobrze jest widoczne Pasmo Radziejowej. Bardziej z lewej, zza krawędzi drzew wychylają się Góry Grybowskie, część Beskidu Niskiego.
Obróćmy się trochę w prawo. Modyń jest teraz na lewej krawędzi zdjęcia, na środku pokazała się grupka szczytów należących do masywu Mogielicy, z wysoką na 912 metrów Halą. W głębi po lewej Pasmo Radziejowej, po prawej lubańska część Gorców z masywnym Lubaniem na czele. Oś tej części widoku tworzy dolina Dunajca, prowadząca wzrok w Pieniny i Magurę Spiską.
A skoro mowa o Pieninach: to oczywiście ich najwyższy szczyt, skalista piramida Wysokiej. Kilka razy pokazywałem już zbiory i zbiorki
widoków na nią, może teraz dodam do nich kolejną część? Tłem dla Wysokiej jest położona już na Słowacji Magura Spiska.
Znowu w prawo i trochę zbliżenia. Patrzymy na południe: Lubań ze swoją wieżą widokową zostaje z lewej, a większość kadru wypełnia potężny Gorc ze swoją. Na ostatnim planie w chmurach i śniegach pokazują się Tatry.
Kolejny kawałek obrotu. Tu już patrzymy na południowy zachód, wzdłuż Hali Stumorgowej. W kadrze jest cała trasa mojej sobotniej wycieczki, od Turbacza (jest w oddali po lewej, mniej-więcej w jednej czwartej szerokości zdjęcia) przez Kudłoń po Mogielicę. Jest w tym widoku kilka ciekawych miejsc, dla których warto wysilić wzrok.
Po pierwsze, najdalsze zauważone przeze mnie tego ranka szczyty: Mała Fatra.
Przyciągająca uwagę piramida to Wielki Rozsudziec. Tam mnie jeszcze nie było, ale dla nawiązania warto przypomnieć, że pokazywałem kiedyś wschód słońca z małofatrzańskiego Cheba (
link tutaj). Fajna mapa widoków na wspomnienia z innych widoków się z tego tworzy. Do Rozsudźca jest z Mogielicy ok. 97 kilometrów.
Drugi szczyt zaskakuje mniej, ale i tak robi wielkie wrażenie: to oczywiście Babia Góra, górująca nad obniżeniem Podhala i Orawy. Elegancko widać i sam szczyt, i poprzedzające go szczyty Pasma Policy, i jeszcze bliższy Luboń Wielki (częściowo zasłonięty drzewem). Z kolei Babia Góra przesłania częściowo Pilsko, a jeszcze dalej da się wypatrzeć kolejne szczyty Beskidu Żywieckiego. To znowu widoki na widoki: oglądałem już wschody słońca i na Babiej (na przykład
tutaj), i na Pilsku (na przykład
tutaj), i na Bendoszce Wielkiej (
tutaj).
Ciąg dalszy panoramy, w stronę zachodniej części Beskidu Wyspowego i Beskidu Makowskiego jest już w większości zasłonięty.
Wschodu słońca nie było - ale mam nadzieję, że kiedyś uda mi się go z Mogielicy jeszcze zobaczyć.
Zdjęcia z ciągu dalszego tej wycieczki pokażę jeszcze na fejsbuku. Do zobaczenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz