Choć bieżąca polityka nie jest głównym tematem tego bloga, odniesienia do naszego kraju i jego problemów pojawiają się często. W końcu po to trochę się podróżuje - by widzieć nie tylko świat, ale również własny dom szerzej i lepiej. Ponieważ jestem nie tylko przewodnikiem, ale przede wszystkim nauczycielem, chciałbym wyrazić swoje pełne poparcie dla strajkujących od dzisiaj koleżanek i kolegów. A także, korzystając z okazji, wyjaśnić jedną sprawę.
Stanisław Lentz, "Strajk", 1910. Ze zbiorów cyfrowych Muzeum Narodowego w Warszawie |
Jestem nauczycielem szkoły społecznej i za swoją pracę otrzymuję znacznie lepsze wynagrodzenie, niż za podobny wysiłek moje koleżanki i koledzy ze szkół publicznych. Myślę, że wykonuję dobrą pracę, co potwierdzają osiągnięcia moich uczniów czy kolejne, coroczne ankiety. Ale wiem dobrze, że z pewnością nie podjąłbym tej pracy, gdybym miał dostawać za nią pensję taką, jak wypłacane w szkołach publicznych. Taką decyzję - by nie pracować w szkołach - podejmują tysiące młodych ludzi. Skutek? Wzrastająca średnia wieku nauczycieli, spadek liczby stażystów. Zbliżająca się katastrofa polskiej oświaty, czyli dramat całego naszego społeczeństwa. Nauczyciele walczą więc nie tylko o nieco bardziej godne wynagrodzenie (bo przecież 1000 złotych podwyżki nikogo nie uczyni zamożnym), ale o edukację kolejnych roczników.
Nie chcę omawiać wszystkich problemów związanych ze strajkiem (chaotycznego zarządzania, przeciążonych podstaw programowych, niewolenia nauczycielskiej kreatywności itd.), odniosę się tylko do jednej rzeczy. Do słynnych osiemnastu godzin, które są albo niezrozumiane, albo świadomie wykorzystywane do kłamstwa. A więc: ile wynosi etat nauczyciela?
Czterdzieści godzin. Tyle bowiem wynosi przyjęty w Polsce tygodniowy tydzień pracy. I to nie jest moje zaklinanie rzeczywistości, chęć popisywania się obciążeniami - tylko prawo. Z tego osiemnaście godzin nauczyciel (na pełen etat) przepracowuje przy tablicy. I tu wielu komentujących kiwa z wyższością głową: czyli jednak osiemnaście godzin? Odpowiedzieć można łatwo przykładami. Więc: pilot tak naprawdę pracuje tylko przy starcie i lądowaniach. Przez resztę czasu włącza autopilota i pije kawę. Chirurg pracuje tylko, gdy trzyma w ręku skalpel. Przez resztę czasu komentuje pracę innych i ogląda telewizję. Górnik pracuje tylko wtedy, gdy fedruje. I tak dalej, i tak dalej. Widzicie chyba, Czytelnicy, absurdalność tych stwierdzeń? Czemu więc tak łatwo wielu z nas daje wiarę bzdurze (lub kłamstwu), że nauczyciele pracują tylko wtedy, gdy są "przy tablicy"? Mi osobiście na każdą przeprowadzoną godzinę lekcyjną przypada ok. 2 godzin przygotowań, sprawdzań i tym podobnych. Ale ja jestem za to godnie wynagradzany. Nie muszę spędzać wieczorów, sobót i niedziel na korepetycjach, nie muszę zastanawiać się, czy stać mnie w nowej porze roku na buty.
Nie chodzi oczywiście o to, by dla równowagi wykreować nagle cierpiętniczy wizerunek nauczyciela. Każdy zawód ma coś do robienia w domu. Są pewnie takie, w których robi się jeszcze więcej. Ale jest wiele takich, w których robi się mniej. Jeżeli cenicie sobie, drodzy Czytelnicy moje wpisy, to proszę Was o zrozumienie dramatów nauczycieli, za którymi idzie katastrofa całej edukacji. Może z tym moim wyjaśnieniem w pamięci uda Wam się kogoś przekonać, że jednak nie pracujemy po osiemnaście godzin?
Ten strajk jest jedną z wciąż toczonych walk o naszą wspólną przyszłość. W końcu takie będą Rzeczypospolite, jak ich młodzieży chowanie.
Ten strajk jest jedną z wciąż toczonych walk o naszą wspólną przyszłość. W końcu takie będą Rzeczypospolite, jak ich młodzieży chowanie.
W pełni się zgadzam - i popieram strajk nauczycieli
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję w imieniu swoim oraz koleżanek i kolegów!
Usuń