Fonyod leży nad Balatonem, ostatnim śnie o morzu, jaki ostał się Węgrom; pędzą tędy pociągi z Zagrzebia do Budapesztu. Niezauważenie dla wypatrujących już wzgórz Budy pasażerów odchodzi stąd jeszcze jedna, boczna linia. Można nią w kilkadziesiąt minut jazdy dostać się do najpewniejszego z Gallowych miejsc.
Nasz Anonim jest pod wieloma względami konsekwentny. W całej Kronice nie ma ani jednej daty rocznej; szczęśliwie, z pomocą uważnej lektury i innych źródeł udało się historykom tę brakującą chronologię w miarę precyzyjnie odtworzyć. Benedyktyn, co już wiemy, ukrywa przed nami pracowicie swoją biografię. Nie chwali się też źródłami wiedzy. Wspomina przy okazji Zjazdu Gnieźnieńskiego o nieznanym nam żywocie św. Wojciecha ("(...) jak o tym można dokładniej wyczytać w księdze o męczeństwie tego świętego"1), czasem jego opowieść brzmi tak, jakby widział ślady wydarzenia ("(...) jak na to dotychczas wskazuje miejsce walki i urwisty brzeg rzeki"). I tylko jeden, jedyny raz pisze wprost, że uczestniczył w jakimś wydarzeniu.
Widzieliśmy bowiem tak znakomitego męża, tak potężnego księcia, tak lubego młodzieńca, jak po raz pierwszy przez dni czterdzieści pościł publicznie (...). Mianowicie, mimo że sprawował rządy nie nad jakimś księstwem, lecz nad wspaniałym królestwem (...), z największą pobożnością odbył pielgrzymkę do św. Idziego i św. Stefana króla.
Krótko przez 1113 rokiem zakończył się tragicznie spór księcia Bolesława z jego starszym bratem, moim imiennikiem. Bolesław, choć odprawił zbrojnie króla-niemieckiego-czemu-podręczniki-go-tytułują-cesarzem-jak-jeszcze-nie-był Henryka V, zgodził się przyjąć z powrotem w kraju Zbigniewa. Przyjął - i kazał oślepić. Prawdopodobnie zagrożenie buntem (dobrze pamiętano spór Bolesława II ze św. Stanisławem), a może i szczery żal zmusił władcę Polski do udania się z pokutną pielgrzymką na Węgry.
* * *
Ruiny opactwa benedyktynów w Somogyvár położone są na krawędzi wysoczyzny Somogy, obciętej z dwóch stron głębokimi dolinami. Wzgórze Kupavárhegy jest naturalnie obronne; trudno się dziwić, że już we wczesnym średniowieczu wartkim nurtem płynęła tu historia. U podnóża wzniesienia, przy niewielkim źródle zobaczyć można ni to pomnik, ni ołtarz (widać go powyżej). Historia jest taka: chrystianizacja Węgier, dokonywana przez księcia Gejzę i jego syna Vajka spotykała się z oporem wielu Węgrów. Na czele rebelii stanął Koppány, kniaź Somogy. Koppány zginął, zwycięski Vajk obmył ręce w tym właśnie źródle - i w kilka lat później został koronowany jako pierwszy król Węgier. Do historii wszedł jako Stefan I Święty.
Nad Kupavárhegy zalegała gęsta mgła. Bramę otworzyła mi nieco zaskoczona moją obecnością kierowniczka lokalnego muzeum. Za furtą mija się dwa pawilony i pomnik założyciela opactwa, króla Władysława I Świętego. Węgry Arpadów szybko pokrywała sieć benedyktyńskich klasztorów. Spośród nich Somogyvár wyróżnia się skalą swojej minionej chwały.
Król Władysław był synem Beli I, króla Węgier, a przez matkę - nieznanego imienia - wnukiem króla Polski Mieszka II. Urodził się zresztą w Krakowie. Rozsnuły się w ten sposób nici polsko-węgierskiego sojuszu i drogi, która zaprowadzi Galla z Francji lub Włoch na Węgry, a stamtąd do Polski.
Budowę okazałej, trójnawowej bazyliki połączonej z opactwem benedyktynów ukończono w 1091 roku. O objęcie opieki nad tą dostojną, królewską fundacją poproszono opactwo Świętego Idziego, czyli prowansalskie Saint-Gilles. W tym samym momencie przyszły polski władca Bolesław III Krzywousty miał już pięć lat. Na dworze krakowskim żywe było przekonanie, że do urodzin książęcia przyczynił się swym wstawiennictwem św. Idzi. Węgierski krewny polskiego władcy, czyli Władysław nigdy nie doczeka się syna. Fundując klasztor św. Idziemu na pewno liczył na podobną pomoc.
Taki patronat nie był tylko honorowy. Z opactwa-matki do córki, czyli filii przybyli i przybywać mieli mnisi. Aż do XIII wieku Somogyvár modlili się i pracowali wyłącznie Francuzi. W jednej z kronik czytamy: in Ungaria fundavit nobilissam abbatiam de Semigis, in qua non solent recipe nisi Franci2. Mnisi przynieśli ze sobą relikwie św. Idziego - i to do nich, oraz do grobu św. Stefana w Székesfehérvár pielgrzymował Bolesław Krzywousty. Najpewniej w widocznych na zdjęciach krużgankach polski władca spotkał wykształconego w Wenecji i we Francji uczonego mnicha. Niewiele później Anonim w książęcym orszaku udał się w podróż do kraju, "o którym uważa się, że leży w najdalszych zakątkach świata"3.
Cdn.
2 - o Somogyvár obszernie w: Bakay Kornél, "The Somogy Abbey of King Saint Ladislaus", Budapest 2008
3 - takich słów użyła kancelaria papieża Innocentego II w bulli dla arcybiskupa gnieźnieńskiego z 1136 roku
3 - takich słów użyła kancelaria papieża Innocentego II w bulli dla arcybiskupa gnieźnieńskiego z 1136 roku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz