Początek roku szkolnego nie sprzyja pisaniu. Dlatego Czytelników czekających na piątą i ostatnią część moich wittenberskich rozważań proszę o jeszcze chwilę cierpliwości. Mam nadzieję, że tekst ukaże się w ciągu kilku dni. Nie oddalam się jednak daleko: zdjęcia i tematy z mojej reformacyjnej wycieczki będą tu panować przez najbliższe kilka miesięcy. A na razie - coś z kolekcjonerstwa.
Męczeństwo św. Wawrzyńca. Płaskorzeźba skrzydła Tryptyku Świętych Męczenników. Dzieło powstało we Wrocławiu w 1497 roku, zdobiło kościół Bożego Ciała. Obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie |
Jako się kiedyś rzekło i pokazało, zbieram świętych Wawrzyńców. W ciągu ostatnich kilku miesięcy zebrałem kolejne zdjęcia przedstawień tego popularnego szczególnie w dobie baroku męczennika. Dalszych kilku miałem możliwość zobaczyć w drodze z Sandomierza do Wittenbergi.
Dla przypomnienia i wyjaśnienia: Wawrzyniec był młodym diakonem odpowiedzialnym u boku papieża Sykstusa II za skarby rzymskiego kościoła. Jak wielu innych świętych poniósł śmierć męczeńską w okresie wielkich prześladowań chrześcijan. Wolał rozdać skarby biednym niż oddać je w ręce cesarza Waleriana. Według tradycji Wawrzyńca (Laurentiusa) spalono na kracie 10. sierpnia 258 roku.
Apoteoza św. Wawrzyńca na fasadzie kapucyńskiego kościoła w Rumburku w Czechach |
W tej historii zawierają się wszystkie informacje, umożliwiające rozpoznanie świętego: to młody człowiek w diakońskiej szacie (długa biała alba i nałożona na wierzch dalmatyka), trzymający w ręku narzędzie swojej męki, czyli kratę (może mu ona towarzyszyć w inny sposób), zazwyczaj ma też palmę męczeństwa. Nie ma jednej zasady co do konstrukcji kraty, choć najczęściej jest ona podzielona na sześć pól. Ot, taki wniosek po obejrzeniu około setki przedstawień.
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz