W zasadzie nie lubię się powtarzać, ale czasami można zrobić wyjątek. Równo rok temu byliśmy razem w przedwiosennej, podłowickiej Arkadii. Kilka dni temu byłem tam znowu, ale tym razem było nie słonecznie, a pochmurno i ponuro. Pomyślałem, że to dobra okazja, żeby pokazać ten urokliwy park w innych barwach.
Centralną częścią Arkadii jest ogrodowa willa pod nazwą Świątyni Diany, dzieło znakomitego Szymona Bogumiła Zuga.
Kawał bardzo przyzwoitego klasycyzmu. Można wynająć na imprezę.
Świątynia Diany jest centralnym, ale nie najciekawszym punktem Arkadii. Tę rangę muszą podzielić między siebie dwa obiekty. Pierwszym jest Przybytek Arcykapłana - któremu, na marginesie, zabrano (do remontu? czy na zimę?) drewniane kolumny (porównajcie sobie tutaj). Zorientowałem się dopiero w domu - dowód na to, że warto sobie takie porównania i notatki robić.
Budowla z każdej strony wygląda inaczej, a do tego w jej murach można znaleźć przeróżne pamiątki dawniejszych czasów, w tym rzeźby zrabowane przeniesione z dewastowanej przebudowywanej kaplicy pw. św. Wiktorii w kolegiacie łowickiej (pamiętacie ten kościół?).
A, w sezonie w Przybytku jest nieduża kawiarnia.
Żeby było bardziej sentymentalnie, u stóp Domku Gotyckiego jest grota. Nie byle jaka, bo Grota Sybilii. To zresztą najstarszy obiekt Arkadii, powstały w 1781 roku.
Jak wspominałem w zeszłym roku, od niedawna w Arkadii znowu jest symboliczny Grobowiec na Wyspie Topolowej. To symboliczne serce Arkadii, gdzie wzdychano najbardziej znacząco. Pomnik jest piękny, ale on już do dzieł wyjątkowo oryginalnych nie należy. To oczywiście miejsce inspirowane grobowcem Rousseau, którego pochowano na Île des Peupliers, czyli Wyspie Topolowej właśnie, w Ermenonville. Nie chcę przez to powiedzieć, że to wszystko to taka kalka, ale trzeba brać pod uwagę, że Arkadia to w mniej-więcej równym stopniu dzieło oryginalnej sztuki i całkiem nieoryginalnej arystokratycznej mody. Tyle, że większości tej mody już dawno nie ma, bo ją zastąpiły w kolejnych dekadach kolejne mody - a Arkadia została.
Szkoda jednak, że choć jedyna zachowana, to i tak Arkadia nie jest zachowana w całości. Nie ma już na przykład Cyrku Rzymskiego, z którego został tylko zarys i trzy obeliski.
To, co zostało, i tak tworzy piękny park. Obok wymienionych, mój problem z Arkadią to zbyt duże nagromadzenie obiektów na zbyt małej powierzchni. W sumie nie wiem, z czego to wynikało - Radziwiłłowie raczej nie narzekali na brak środków, niewolników nazywanych dla niepoznaki chłopami pańszczyźnianymi zawsze można było popędzić batem gdzie indziej, a współczesne, stanisławowskie Łazienki takie zapchane nie były. Chodzić im się nie chciało? W sumie nie mogę wykluczyć.
Bo spacer nad meandrującą Skierniewką jest świetnym zakończeniem lub wstępem do zwiedzania Arkadii. Widać ją tam w oddali, to ten gęsty las z prawej strony.
Dobrych Świąt!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz