Od naszej wizyty w Radziejowicach wiosna zrobiła kilka nieśmiałych kroków. Ale tylko kilka, i tylko nieśmiałych, do tego nie zawsze do przodu. Jeżeli więc zainspirujecie się dzisiejszym wpisem i wybierzecie dziś czy jutro do Nieborowa, tamtejszy park wciąż jeszcze będzie wyglądał podobnie.
Pałac w Nieborowie to jedna z zabytkowych ozdób Mazowsza. Co tu dużo mówić, historia obeszła się z pałacami i dworami naszego kraju dość surowo. Nie bez ochoczego udziału samych Polaków, rzecz jasna. Te nieliczne rezydencje, których nie spalono/zburzono/przeznaczono na magazyn/obrabowano etc. odwiedza się zazwyczaj z dużą radością. No, chyba, że jest się uczniem warszawskiej szkoły zabranym na rytualną wycieczkę Nieborów-Arkadia-Łowicz-Żelazowa Wola w jeden dzień, czego strawić się w zasadzie nie da.
A: i to nie jest pomyłka z Mazowszem, o czym już wspominałem. Województwo łódzkie, ale historyczne Mazowsze.
Nieborów to jeden z takich zachowanych wyjątków Pałac jest XVII-wieczny, zbudował go pod koniec tego stulecia Tylman z Gameren. Ten sam, który wzniósł kawał barokowej Warszawy, choćby pałac Krasińskich. Przez kolejne trzy wieki zmieniali się właściciele Nieborowa: po oryginalnym, czyli prymasie Radziejowskim najważniejszymi byli Radziwiłłowie. Wraz z właścicielami zmieniało się też i uzupełniało wyposażenie wnętrz. Skutkiem jest muzealna rezydencja przez duże "R".
My do pałacu nie wejdziemy, bo epidemia. Może to i dobrze, bo dzięki temu możemy poświęcić więcej czasu i uwagi ogrodom. Pójdźmy najpierw główną, długą na ponad trzysta metrów aleją. Mijamy przy tym kamienne starodawności, sprowadzone do Nieborowa przez jego właścicieli-kolekcjonerów. Część z nich stała najpierw w nieodległej Arkadii. Tam zresztą też się niedługo wybierzemy.
Aleja kończy się niespodziewanie - rowem. Kto dochodząc do tego miejsca westchnął - bo w wykrzykiwanie trochę nie wierzę - "aha!", może sobie pogratulować znajomości rzadkiego określenia z dziedziny historii sztuki. Serio: ahą nazywa się zamknięcie ogrodu w taki sposób, by zaznaczyć granicę, a jednocześnie by nie zasłaniać widoku. Dla pełnej ahowatości rów powinien być obmurowany, jak forteczna fosa. Bardzo to wszystko nietypowe dla polskiego krajobrazu; powinno być betonowe ogrodzenie, albo przynajmniej kute kraty. I bilbord. I skrzynka elektryczna.
Jak nie wierzycie w tę ahę, to proszę, wyguglajcie sobie. O.
Za nami, w oddali, pałac. Część ogrodu najbliżej budynku i na jego osi to oczywiście ogród francuski, regularny, podporządkowany człowiekowi. Ten sam typ ogrodu otacza pałac wilanowski.
Przed nami pola, a jeszcze dalej ściana drzew. To sięgająca Skierniewic Puszcza Bolimowska. Zawsze żałuję, że dziś nie można już wejść do pałacowych ogrodów prosto z leśnych ostępów, jak jaśnie pan po wycieczce. Trzeba obejść cały park, przejść chodnikiem wzdłuż rzędu zaparkowanych samochodów, i dopiero tam znaleźć bramę. Czar trochę pryska.
Okej, wiem, że płot jest dziurawy, ale jednak nie wypada. Zwłaszcza na wycieczce z uczniami.
Chodźmy najpierw od końca alei w prawo, czyli na zachód. Tam znowu prosta i regularna oś, tym razem równoległego do alei stawu. Daleko, hen, na widocznym w oddali końcu staw kanał rozgałęzia się i skręca w lewo. Jest tam jeszcze jeden staw z wyspą.
A dalej ku zachodowi park stopniowo dziczeje. To już ogród w typie angielskim, krajobrazowym.
Tutaj rzeczywiście prawie zlewa się z otaczającym lasem.
W tej okolicy na teren parku wpada bezimienna - chyba? pomóżcie! - struga, zasilająca jego stawy. Wypływa z rejonu rezerwatu "Polana Siwica" w Puszczy Bolimowskiej, wpada do Bzury. Ale jak się nazywa? Nie wiem.
[Już wiem, dzięki kontaktowi z Muzeum w Nieborowie. Niestety, nazywa się po prostu Rów Nieborowski A]
Teraz czas na wschodnią część parku. Tam zgromadziły się ogrodowe budowle, których przecież porządna rezydencja musiała mieć sporo. Są tu więc dwie oranżerie czy pomarańczarnie: stara...
...i nowa, a właściwie jej częściowa replika z lat 50-tych XX wieku. Oryginał rozebrano po tym, jak stojącą tu kolekcję drzew kupił car i po długich perypetiach - ciekawie pisze o tym Kwiatkowski - przewiózł do Warszawy. Tam stanęły w tzw. Oranżerii Nieborowskiej, którą zresztą też później rozebrano.
Replika czy nie, ładna. A do tego jest w niej maleńka kawiarenka.
Są i budynki gospodarcze. Od strony dziedzińca jest też budynek manufaktury, ale postanowiłem nie mnożyć już w tym wpisie budynków. Chodzi przecież o zbliżającą się, parkową wiosnę.
Ładnie, prawda? Dojazd samochodem albo pociągiem do przystanku Bednary, stamtąd jeszcze cztery kilometry. Aż się prosi, by połączyć Nieborów z Puszczą Bolimowską w jedną pieszą lub rowerową wycieczkę. Można wtedy dotrzeć do Skierniewic lub jednego z przystanków kolejowych pomiędzy Skierniewicami a Żyrardowem.
Część z Was już wie, że coraz więcej dzieje się na blogowym fejsbuku. Obok informacji o nowych notkach wstawiam też różne luźniejsze zdjęcia czy wpisy. Zapraszam, do zobaczenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz