niedziela, 8 listopada 2020

Rocznicowa Biała Góra

Kilka dni temu mignął mi gdzieś na fejsbuku tekst pod tytułem "100 faktów z historii Polski, które każdy cudzoziemiec znać powinien". Doceniam zapewne szlachetne intencje autorów, ale ubawiłem się przednio. Po pierwsze, "byłoby fajnie, gdyby znał", niech będzie, ale "powinien"? Po drugie, pomysł, by każdy znał po sto konkretnych faktów z dziejów choćby sąsiednich narodów jest całkowicie absurdalny; to znaczyłoby, że na wstępie Polacy powinni wyuczyć się 700 faktów. Po trzecie, i może najważniejsze, przecież większość z nas nie wie niemal nic o historii Czechów, Słowaków, Białorusinów czy Litwinów, a tu: "cudzoziemiec powinien..."! Podkreślam z ręką na sercu, to nie jest zarzut, to raczej stwierdzenie faktu. Zgodzimy się chyba jednak, że co nieco warto wiedzieć, a tu okazja nie byle jaka: rocznica duża i okrągła, do tego wydarzenia, które służyło mi za przystanek jednego ze spacerów. Nie mogę więc nie wspomnieć! Dzisiaj mija 400 lat od bitwy na Białej Górze, stoczonej w porannych godzinach 8 listopada 1620 roku.

Wystawiony w 1920 roku pomnik na szczycie Białej Góry

Wtedy były to przedpola Pragi, dzisiaj jest tutaj pętla tramwajowa. Na szczęście sam szczyt wzniesienia (381 metrów, na marginesie) zostawiono jako niezabudowane pole, warto więc się tu wybrać choćby dla ładnych widoków (których zresztą w Pradze nie brakuje). Dla Czechów Biała Góra to symbol narodowego kataklizmu, trochę rozbiory i powstanie warszawskie w jednym. Dwa lata wcześniej Czesi - tradycyjnie - wyrzucili kogoś przez okno (na zdjęciu poniżej, na drugim piętrze). To była tzw. druga defenestracja praska. Chodziło o pokazanie Habsburgom, że Czesi mają prawo i chcą mieć własne prawa w swoim królestwie. Habsburgowie mieli umiarkowane poczucie humoru, gdy szło o zabieranie im koron, więc weszli do Czech z armią. Powstania łatwiej wywołać, niż je wygrać, co z kolei my znamy z naszej historii bardzo dobrze. Wybrany na króla Czech Fryderyk Palatynacki zebrał wojska niewiele, do tego mu nie płacił. Sojuszników znalazł jeszcze mniej. Skutkiem była bitwa krótka, ale za to dramatyczna w skutkach. 

Tzw. Skrzydło Ludwika na Hradczanach; widoczne okna, z których dokonano defenestracji (na drugim piętrze)

Następnego dnia cesarscy wkroczyli triumfalnie do Pragi. Niefortunny król Fryderyk uciekał z miasta w takim pośpiechu, że - jak głosiła złośliwa habsburska propaganda - miał zgubić za sobą pończochy. Tymczasem Czesi płacili wysoką cenę za swój zryw. Na rynku w Pradze ścięto 27 przywódców powstania, samodzielność Królestwa Czeskiego została zlikwidowana, podobnie jak wolność wyznania dla czeskich protestantów. Za granicę uszło kilkaset tysięcy czeskich niekatolików. A że na tym wojna trzydziestoletnia się nie skończyła (w czasie swojego spaceru z 2018 roku o tej strasznej wojnie wspominałem np. w Rothenburgu), przez Czechy przetaczały się kolejne wyprawy, grabieże, fale głodu i epidemii. W efekcie dność dzisiejszych Czech spadła w tym czasie co najmniej o - dane są oczywiście szacunkowe - od 15 do 30% [1].

Makieta bitwy na Białej Górze w przyziemiu pałacyku Gwiazda (Hvězda). Z prawej strony wojska czeskie, z lewej cesarskie 

Czechy zmieniły się zupełnie. W epoce pobiałogórskiej (doba pobělohorská) odebrane czeskiej szlachcie i czeskim duchownym majątki przekazano Niemcom, i przez następne stulecia to Niemcy stanowili elitę polityczną ziem czeskich. Wcześniej język czeski był mową elit i literatury, teraz zepchnięto go do roli języka prostego ludu. Wcześniej Czesi mieli własne władze pod wybieranym habsburskim królem, teraz stali się jednym z dziedzicznych dóbr austriackich władców. Wreszcie wielka zmiana wyznaniowa. Habsburgowie konsekwentnie zabrali się za przywracania monopolu katolickiego w swoim Królestwie Czeskim. Większość protestantów umknęła za granicę, zmieniła wyznanie lub ukryła się. Pozornie Habsburgowie odnieśli wielki sukces. Czechy stały się katolickie, pokryły pięknymi klasztorami i kościołami, ale to nie znaczy, że Czesi przywiązali się do tej wiary tak samo, jak Polacy. Gdy w XIX wieku zaczął rodzić (czy odradzać się) nowoczesny naród czeski, skojarzenie rzymskiego katolicyzmu z przymusem i niemieckim panowaniem osłabiło czeską wiarę. To jedna z przyczyn, dla której Czesi są dzisiaj najbardziej niewierzącym narodem Europy (była o tym mowa np. tutaj). Warto chyba o tym pamiętać, gdy politycy-fanatycy planują "przywracać wartości chrześcijańskie" w polskich szkołach. Jakby kryzys powołań nie był dostatecznie głęboki...

Ratusz Starego Miasta w Pradze. Pod jego wieżą dokonano 21 czerwca 1621 egzekucji 27 przywódców powstania czeskiego przeciwko Habsburgom

Ale - jak to z prawie każdym wydarzeniem historycznym - można też wskazać inne punkty widzenia na to wydarzenie. Istnieje interesująca teoria, według której klęska białogórska na dłuższą metę... opłaciła się Czechom. Chodzi tu o zestawienie losu Czechów i Polaków. Polacy mieli własną szlachtę, i to ona aż do początku XX wieku nadawała kierunek całemu narodowi. Ze wszystkimi konsekwencjami: szlachta rządziła swoją Rzecząpospolitą tak, jak rządziła, potem prowadziła Polaków do kolejnych romantycznych powstań, niewoliła chłopstwo i hamowała rozwój miast. Tymczasem Czesi swojej szlachty nie mieli, i stąd rozwijali się dzięki elitom mieszczańskim i tym wywodzącym z chłopstwa. Zwolennicy tej teorii twierdzą, że to właśnie ta różnica jest źródłem większej zbiorowej trzeźwości myślenia i większej zamożności Czechów. Czy tak było, nie wiem, ale hipoteza godna jest przemyślenia. 

Secesyjny pomnik Jana Husa na rynku w Pradze - jedno z wielkich dzieł czeskiego odrodzenia narodowego i dowód pamięci o czeskim protestantyzmie (także tym sprzed Lutra) 

Na marginesie można jeszcze wspomnieć, że klęsce białogórskiej swój rozkwit zawdzięcza wspaniały czeski barok, fundowany zazwyczaj przez nowych, niemieckich i katolickich panów. Jako miłośnik nepomuków nie mogę zapomnieć, że i ten środkowoeuropejski fenomen jest dzieckiem habsburskiej kontrreformacji w Czechach. Ale, skoro jest okrągła rocznica, to pewnie są i obchody. I rzeczywiście, do tego godne uwagi.

Wizualizacja krzyża pojednania, który zostanie dzisiaj odsłonięty na Białej Górze [źródło ilustracji]

Za kilka godzin na Białej Górze zostanie odsłonięty krzyż pojednania (Kříž smířeni). Towarzyszyć temu będzie nabożeństwo i uroczystość ekumeniczna, w której wezmą udział m.in. rzymskokatolicki arcybiskup ołomuniecki Jan Graubner, ks. Daniel Ženatý, senior synodu Ewangelickiego Kościoła Czeskobraterskiego, biskup Tomáš Butta, patriarcha Czechosłowackiego Kościoła Husyckiego oraz rabin Karol Sidon, naczelny rabin kraju (jeżeli prawidłowo rozumiem określenie Vrchní zemský rabín i jego pozycję), a do tego znakomity pisarz i tłumacz. Krzyż ma bardzo oryginalną formę (powyżej), której wizualizację pozwoliłem sobie zaczerpnąć z artykułu o wydarzeniu opublikowanego na facebookowej stronie Ekumenicznej Rady Kościołów w Republice Czeskiej (Ekumenická rada církví v ČR; link). Ciekaw jestem, jak wydarzenie będzie komentowane w jutrzejszej prasie czeskiej.

Widok ze szczyt Białej Góry na pałacyk "Gwiazda" i otaczający go park leśny

Czy każdy Polak powinien znać 100 faktów z historii Czech? Nie sądzę, ale jeden więcej już macie. Do tego, jak już epidemia ustąpi, macie kolejny powód do odwiedzenia Pragi. Sam chętnie zobaczę, jak nowe upamiętnienie się prezentuje. Do usłyszenia!

 1 - według danych zebranych przez Czeski Urząd Statystyczny w 1600 roku, więc kilkanaście lat przed wojną, na ziemiach dzisiejszej Republiki Czeskiej (Czechy, Morawy i Śląsk Czeski) żyło od 2 do 2,44 milionów ludzi; w 1650 roku, czyli dwa lata po zakończeniu wojny trzydziestoletniej było to ok. 1,725 milionów. Z danymi można zapoznać się tutaj: link. Warto zaznaczyć przy okazji, że pojawiające się w różnych artykułach informacje o spadku z 3 milionów (to zapewne łącznie z całym Śląskiem) do 800 tysięcy wydają się być w świetle tych szacunków mocno przesadzone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz