wtorek, 13 października 2020

Kurtynowe obrazki kolejowe, cz. 4

Jesień! Nad Polską zawisły ciemne chmury. Jedne dosłowne, deszczowe, drugie w przenośni: przyszła zapowiadana przez specjalistów i zlekceważona przez wielu druga fala epidemii. Życzę Wam wszystkim zdrowia i bezpieczeństwa. Może mała wycieczka wzdłuż austriackich torów odwróci na chwilę Waszą uwagę od wyzwań i niepokojów?



Kolej do i przez Nové Údolí to ostatnie tory przecinające szumawską granicę. Ja schodziłem, jak być może pamiętacie, na austriacką stronę, w stronę Linzu. Tam przez dwa kolejne dni spotykałem lokalną Mühlkreisbahn. Mühlkreis albo Mühlviertel to jedna z tradycyjnych "ćwiartek", na jakie dzieli się Górna Austria; swoją nazwę bierze od rzeki Mühl, wpadającej do Dunaju u podnóża zamku Neuhaus. Linia łączy położone na austriackich stokach Szumawy miasta i miasteczka z lokalną stolicą, czyli Linzem. Biegnie z położonego na północnym brzegu Dunaju dworca Linz-Urfahr (to ta część, co była w radzieckiej strefie okupacyjnej) do Aigen-Schlägl, gdzie wznosi się pierwszy na mojej trasie austriacki klasztor. Na zdjęciu spalinowy skład ÖBB 5022, czyli Siemens Desiro między Aigen-Schlägl a Rohrbach-Berg.


A to kilkadziesiąt kilometrów dalej i kilkaset metrów niżej: taki sam pociąg już prawie nad Dunajem, w Walding. Linia, jak widać, jest jednotorowa i niezelektryfikowana. Pociągi pokonują 58 kilometrów z Aigen do Linzu w ok. półtorej godziny, jeżdżą co dwie godziny.


W lutym zeszłego roku widziałem na dworcu w Czeskich Budziejowicach pociąg do Linzu, teraz do pary dworzec w Linzu i pociąg do Czeskich Budziejowic. Na jego czele wyprodukowana przez Škodę lokomotywa 380 "Emil Zatopek". Pokazywałem ją kiedyś w tym przeglądzie. Na marginesie wspomnę, że przez Linz przechodziła już w pierwszej połowie XIX wieku linia kolei konnej z Gmunden do Czeskich Budziejowic. Mam nadzieję jeszcze kiedyś o tym pionierskim połączeniu napisać.


Linz to też kolejne tramwaje na mojej trasie. Tak jak w Krakowie, elementem budowy nowoczesnego transportu miejskiego była budowa tunelu pod dworcem głównym. Tramwaj Cityrunner z fabryki Bombardiera jedzie po wyraźnie wąskich szynach. Linz jako jedno z niewielu miast świata korzysta z rozstawu 900 mm. Taki rozstaw mają tramwaje w Lizbonie, a co ciekawe, kiedyś po takich szynach jeździły też tramwaje w Krakowie.


A poza tym Linz ma trolejbusy, obok Salzburga jedyne w Austrii.


Do położonego na południowo-wschodnich krańcach Linzu Solarcity dotarłem szukając konkretnego bankomatu. Bankomatu nie było (dziękuję pan google), ale przy okazji mogłem zerknąć sobie na ekologiczną dzielnicę Linzu. Solarcity zaplanowano w latach 90-tych, wznoszono stopniowo na przełomie wieków do pierwszych lat obecnego stulecia. Dzielnicę zaplanowano tak, by można było tu żyć bez konieczności używania samochodu, dużą część energii zapewniają odnawialne źródła, a ścieki są odpowiednio rozdzielane i oczyszczane. 


Stopniowo piąłem się w stronę Alp. Po drodze miałem okazję przecinać kilka razy kolejowy kręgosłup Austrii, czyli starą i nową Westbahn. Kolej Zachodnią zbudowano - jako Kolej Cesarzowej Elżbiety - w 1858 roku. Od kilkunastu lat trwają prace nad jej modernizacją. Liczne odcinki są budowane po nowym śladzie tak, by zapewnić jak najszybszą podróż między Wiedniem a Linzem i Salzburgiem. Na zdjęciu jeden z takich nowych odcinków: Stadler EMU wjeżdża do Grüntunnel St. Peter koło Seitenstetten. "Zielonego tunelu", czyli tunelu służącego w pierwszej kolejności jako miejsce dla wędrówek zwierząt. 


Wreszcie Alpy. Nawet w tak niedostępnym terenie wznoszono w złotym wieku kolejnictwa linie i torowiska. W drodze przez moje pierwsze pasmo alpejskie, czyli Alpy Ybbstalskie (Ybbstalerskie? w każdym razie: rozłożone wokół rzeki Ybbs) natrafiłem na tory Ybbstalbahn ("Kolei Doliny Ybbs"). Linia jest wąskotorowa, ma rozstaw 760 mm - często stosowany przez Austriaków i nazywany przez znawców kolei rozstawem "bośniackim".


Linię położono między Waidhofen an der Ybbs a Gaming w zaledwie trzy lata, pod sam koniec XIX wieku. Co uzasadniało wielki wysiłek, przebijanie skał i wznoszenie mostów? Przede wszystkim transport drewna, ale był to okres, kiedy wydawało się, że niemal każda inwestycja kolejowa musi przynieść pewne zyski. Konkurencji samochodów nikt się wtedy nie spodziewał.


Jak to z wieloma liniami górskimi - choćby naszą koleją Transwersalną - bywało, konkurencja samochodów jednak przyszła i sprawiła, że utrzymanie kolei stało się coraz trudniejsze. Dziś połączenia pasażerskie działają już tylko na krótkim odcinku koło Waidhofen. Ale, jak widać, przynajmniej na odcinkach, wzdłuż których szedłem (w rejonie Lunz am See) tory istnieją i mają się dobrze, wykorzystywane do przewozów turystycznych. O, można zobaczyć też taką elegancką drezynę:


Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz