niedziela, 26 kwietnia 2020

Wyprawa sławetna wzdłuż Smródki. Cz. 1, to jest wprowadzenie

Serdecznie dziękuję za wysłuchanie mojej środowej prezentacji! Nagranie dostępne jest na fanpejdżu bloga na Facebooku (tutaj). Nowa forma była dziwna, ale zadziałała - i prawdopodobnie tak samo będzie się odbywała druga część tej prezentacji, na którą zapraszam pod tekstem.

* * *

Zaczyna się ta historia od tego, że wpadł mi w ręce anonimowy manuskrypt. Przy świetle świec (dla lepszego nastroju) odczytałem z wysiłkiem zapisane drżącą ręką słowa: "...wśród rzek Warszowy miejsce szczególne zajmuje - tu padła nazwa łacińska - Potok Służewiecki. Nad jego brzegami żyjące plemiona różne tej rzece nadają miana, co od regionu i dialektu zależy. Podług Służewian, których grody rozłożyły się nad środkowym jej biegiem jest to Smródka. Wiele lat już rozważam pochodzenie tej nazwy. Sądzę, że być to może słowo pochodzące od smardz, co by na obfitość grzybów w kniejach jej brzegi porastających wskazywało, abo zgoła od śmierć, co snadź by było ostrzeżeniem dla śmiałków na wyprawę się porywających". 

Wyjątkowo malowniczy odcinek Potoku Służewieckiego na Wyczółkach

Zaiste! Ciekawa to opowieść i ciekawe wyzwanie. Na obronę przez zarzutem, że wymyśliłem sobie ten manuskrypt odpowiem jak dyrektor muzeum z "Bruneta wieczorową porą": co prawda ja wymyśliłem autora, ale manuskrypt już wymyślił on. Wymyśliłem czy nie, nie drążmy; postanowiłem wyruszyć na kolejną wyprawę. Raz, że rzeka w Warszawie - inna niż Wisła - to jednak rzadkość, o czym poniżej. Dwa, że mam w głowie wyborny żart Ugandyjczyka Miltona Allimadiego, który rok temu dokonał na wyspach brytyjskich sławetnego odkrycia rzeki Gulu [1]. Jakieś żyjące już tam ludy nazywają ją Tamizą, ale skoro Rebmann i Krapf mogli "odkryć" doskonale znaną tamtejszym mieszkańcom Mount Kenya, a Anglicy olać tybetańską Czomolungmę czy nepalską Sagarmathę na rzecz swojskiego Mount Everestu, to co za problem? Tak jak Allimadi postanowiłem odkryć coś doskonale znanego. Choć może jednak nie do końca?

Tu Potok po raz pierwszy pojawia się na powierzchni. Ogródki działkowe "Zelmot" na Rakowcu

A więc: wyprawa, czy seria wypraw wzdłuż Potoku, życzliwie nazywanego przez warszawiaków Smródką. Potok Służewiecki to relikt, dostojna pozostałość lepszych wodnych czasów. Kiedyś przez Warszawę płynęło sporo rzeczek i potoków. Mijały lata i kolejne znikały. Przyczyn było mnóstwo: wycinano lasy, przeznaczając ziemię na pola uprawne; coraz płytsze strumienie zasypywano, wznoszono domy i linie kolejowe, a traktowane jako przeszkodę wody spychano do rowów i podziemnych kanałów. Pamiątek jest trochę w parkach, trochę w nazwach, trochę w licznych w Warszawie stawach i jeziorkach. Ich dokładną mapę można zobaczyć na przykład na stronach Urzędu Miasta [2]. Ale rzeczek, które można zobaczyć tak naprawdę, w postaci płynącej wartko wody jest bardzo mało i będzie coraz mniej w miarę postępów suszy. Zdaje się, że to kolejna motywacja: trzeba oglądać Potok, póki jest.

Nad Stawem Służewieckim

Potok Służewiecki - albo Służewski - to w ogóle pamiątka po wielu warszawskich rzekach, ale po jednej szczególnie. Była u nas kiedyś całkiem solidna Sadurka [3]. Zaczynała się gdzieś w rejonie Czystego, czyli na Woli. Z tamtych okolic wypływały zresztą dwie rzeki, jedna na północ, druga na południe, właśnie w stronę Służewca (co widać na mapach geologicznych - o tym też niżej). Jak można się zorientować, obiegała całe miasto sporym łukiem, zasilając stawy, bagienka i studnie. Dziś trudno szukać w gęsto zabudowanym terenie dawnego, górnego biegu Sadurki, tego sięgającego Czystego. Są dwa wyjątki, które jednak po przyjrzeniu się potwierdzą regułę. Pierwszym jest uliczka na Szczęśliwicach, ale to całkiem współczesna nazwa, nie żaden starodawny relikt. Drugim są stawy w Parku Szczęśliwickim, ale to nie koryto rzeki, tylko dawne glinianki, które wypełniły się z czasem wodą (prawdopodobnie należącą do systemu płynącej to tu, to tam Sadurki). Oczywiście, są też inne ślady, choćby na papierze czy pod ziemią. Jeżeli chodzi o papier, to Sadurkę znajdziemy w dokumentach i na dawnych mapach, na przykład na rosyjsko-polskiej mapie z 1856 roku. Jest ona dostępna oczywiście w zbiorach Internetowego Archiwum Wojskowego Instytutu Geograficznego [4], a to jej wycinek:


Mapa jest orientowana inaczej, niż jesteśmy do tego przyzwyczajeni - na górze jest zachód, nie północ. Widzimy południowo-zachodni narożnik ówczesnej Warszawy, dzisiejszą Ochotę. W prawym dolnym rogu dzisiejszy pl. Zawiszy, mapę z góry na dół przecina Droga Żelazna Warszawsko-Wiedeńska, na której jeszcze nie powstał dworzec Zachodni. Zwróćcie uwagę na zaznaczony już na krawędzi mapy, w górnej części wycinka strumień. Zaczyna się przy linii kolejowej (ona już rozcięła źródliska Sadurki, przyczyniając się do jej zaniku), skąd płynie na lewo - czyli na południe - przez kolejne stawy i podmokłą dolinkę. Jak wspomniałem, dzisiaj trudno szukać śladów tej rzeczki na powierzchni. Są jednak, jak się okazuje, pod ziemią, bardzo czytelne dla geologów.

To jest wycinek arkusza "Warszawa Zachód" Szczegółowej Mapy Geologicznej Polski [5]. Patrzymy na zachodnią część Warszawy - w zorientowaniu się mogą pomóc linie kolejowe. W prawym dolnym rogu mapy można zobaczyć radomską linię kolejową i obszar lotniska Okęcie (charakterystyczny, bo bez siatki ulic). Żółcie i pomarańcze różnych pamiątek po lodowcu przecinają nagle niebieskie pasy - według legendy "piaski jeziorne, miejscami rzeczne lub deluwialne". Pas biegnący z rejonu Dworca Zachodniego (dworzec jest mniej więcej w połowie mapy, bliżej prawej strony) na południe to właśnie ślad biegu dawnej Sadurki i jej jeszcze dawniejszych, płynących z lodowca przodków. Jak widać, z tego rejonu źródeł i podmokłości wypływał kiedyś też drugi potok, ku północy. Nas jednak interesuje teraz ten południowy - Sadurka, której pamiątką jest Potok Służewiecki.


Przed publikacją kolejnego odcinka uzupełniłem to wprowadzenie jeszcze o pomocniczą mapkę. Tak przebieg Potoku Służewieckiego wygląda na tle częściowo lidarowej, częściowo "normalnej" mapy z Geoportalu. Linie przerywane to fragmenty, gdzie Potok chowa się pod ziemią (są zaznaczone w uproszczeniu jako proste linie). Linie ciągłe to te odcinki, gdzie Potok jest widoczny na powierzchni lub chowa się na bardzo krótkie odcinki. Ciemna linia to Potok, a ta jaśniejsza to odcinek Wilanówki, którą Potok zmierza już do Wisły. Podpisy - to oczywiście kolejne części sprawozdania z tej wielkiej wyprawy. [Ostatecznie cykl miał nie siedem, a osiem części (nie licząc aneksów). Część czwarta podzieliła się na te z numerami 4 i 5, a te oznaczone na mapie jako 5, 6 i 7 stały się odpowiednio numerami 6, 7 i 8]

Cdn.


* * *

Zapraszam na kolejną kwarantannową prezentację. We środę, 6 maja o 19.30 przedstawię w ok. 50 minut drugie pół prezentacji na temat mojego zeszłorocznego spaceru śladami "Podniesionej Kurtyny". Nadawać będę na fanpejdżu bloga na Facebooku.

* * *

1 - link
2 - tutaj
3 - "Wisła w Warszawie", red. merytoryczna: Jolanta Lickiewicz, Jolanta Pawlak, Witold Pietrusiewicz, Warszawa 2000, ss. 53-55. Książka dostępna na stronach Urzędu Miasta: link
4 - План города Варшавы и окрестностей/Plan miasta Warszawy i okolic, 1856, link
5 - Szczegółowa Mapa Geologiczna Polski 1:50 000 (SMGP) Arkusz: Warszawa Zachód. Mapa dostępna na stronie Państwowego Instytutu Geologicznego, link

1 komentarz:

  1. Wspaniały tekst! Niezwykle ciekawe wskazówki przedstawione w Twoim blogu. Gratuluję Twoją pracę w pisanie tak przydatnych materiałów. Chciałby także zaprosić przejrzenie mojej strony, gdzie także znajdziesz ciekawe porady dotyczące mody. Zapraszam na stronę mój blog. Dobrej czytania!

    OdpowiedzUsuń