Kilka miesięcy temu, podsumowując moją styczniową wycieczkę kolejową (szynowa relacja z tamtej jazdy zaczęła się tutaj) przedstawiłem Czytelnikom recenzję europejskich biletów kolejowych Interrail. Streszczając wnioski: opłaca się, jeżeli będziemy jeździć bardzo intensywnie i kupimy bilet w promocji. Taka promocja właśnie trwa: bilety Interrail można nabyć przez stronę internetową programu z 15% zniżką. Żeby tę informację jakoś zilustrować przygotowałem wybór zdjęć kolejowych z tegorocznej pieszej wycieczki z Pragi do Compiègne.
Spalinowy zespół trakcyjny serii 844 - dzieło bydgoskiej Pesy! - rusza z przystanku Hradec u Stoda w drodze z Domažlic do Pilzna. Trzydzieści jeden takich pojazdów od kilku lat służy Kolejom Czeskim.
To wbrew pozorom czynna linia kolejowa. Łączy leżące u podnóża Lasu Czeskiego (Górnopalatynackiego) wsie i miaseczka, biegnąc z Domažlic do Plany u Mariánských Lázní.
Do najpiękniejszych i najbardziej zaskakujących odcinków mojej trasy należał ten po wciętym w skały biegu dawnej linii kolejowej z Bodenwöhr do Rötz. Lokalna linia służyła pasażerom do lat 60-tych, zlikwidowano ją ostatecznie w końcu lat 90-tych. Choć szkoda walorów widokowych, trudno się dziwić, że drugorzędna, biegnąca nad krętymi brzegami spiętrzonego Schwarzachu linia nie wytrzymała konkurencji z samochodami.
Oczywiście, w przeciwieństwie do wielkich połaci Polski likwidacja linii nie oznaczała porzucenia komunikacji zbiorowej. Zrezygnowano tylko z jej jednej gałęzi.
Spalinowy zespół trakcyjny serii 612 pędzi doliną Pegnitz do Norymbergi. Takie same RegioSwingery kupiła kilka lat temu Chorwacja. Ich przydatność poddano jednak w wątpliwość po wykolejeniu w 2009 roku; wspominałem o tym w kwietniu.
Pomnik na norymberskiej Fürther Strasse upamiętnia uruchomienie - w 1835 roku! - pierwszej niemieckiej linii kolejowej. Połączyła ona Norymbergę z pobliskim Fürth. Pierwszą linię kolejową na dzisiejszych ziemiach polskich uruchomiono w 1842 roku.
Herb Królestwa Bawarii na XIX-wiecznym gmachu norymberskiego Dworca Głównego.
Spalinowy Alstom Coradia (albo Seria 648) na przystanku Alte Veste w drodze do pięknego Cadolzburga.
Bardzo pod pretekstem. Linia kolejowa i strumień w Sinsheim. To jedna z wielu rzek na mojej trasie, które w ostatnich latach z wielkim wysiłkiem i nakładem kosztów przywrócono do względnie naturalnego stanu. Warto o tym wciąż przypominać w dobie kolejnych rojeń o wielkiej żegludze na polskich rzekach: kanalizowanie rzek było fatalnym błędem. Może nie musimy być mądrzejsi od reszty świata?
To też kolej: kolejka parkowa (Schlossgartenbahn) w parku pałacowym w Karslruhe. Rozstaw 600 milimetrów, czyli ten sam, co na poznańskiej Malcie czy na Linii Maginota.
O czym będzie jeszcze mowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz