piątek, 23 kwietnia 2021

Nagłe kolekcje autora: wykusze, cz. 3

My tu gadu gadu, a wykuszowa wystawa czeka i się kurzy. Droga wycieczko, zapraszamy do ostatniej sali, w której podejmę trudne dzieło podzielenia wykuszy na kategorie.

(ja wiem, że na pewno są od tego całe podręczniki architektury, ale ja je zlekceważę i podzielę sam)


W genetycznej klasyfikacji wykuszy mamy więc wykusze narożne (to jest, uwaga, angułowe; na rogu Limanowskiego i Krakusa w krakowskim Podgórzu)...


...te prawie narożne (kamienica Bornbachowska przy Rynku Starego Miasta w Warszawie)...


...i te przyklejone do elewacji wzdłuż ulicy. Tu pięknej, empirowej (w Naumburgu).


Mogą być takie, co odstają od muru całkiem solidnie, wpuszczają więc światło i dają ciekawy widok mieszkańcom (w Norymberdze)...


...i takie, których przynależność do wykuszowego rodu jest raczej umowna (w otoczeniu pałacu wilanowskiego).


Następnie mogę zaproponować podział na wykusze kanciaste (na rogu Grodzkiej i placu Wszystkich Świętych w Krakowie)...


...i okrągłe. Choć to w sumie trochę hybryda, bo na dole okrągłe, a wyżej kanciaste (w saskiej Miśni).


I jeszcze jeden podział, zależnie od podpory. Powyżej wykusz zawieszony przez pewnego siebie architekta bez żadnej szczególnej podpory (na warszawskiej Mokotowskiej). Choć bardzo piękny, to jednak - też coś; tak po prostu zawiesić...?


Przecież nie można tak igrać z losem; można skorzystać z pomocy straszliwych potworów (w Lipsku)...


...albo skamieniałych atlantów (na warszawskiej Wilczej).


Przychodzą mi do głowy jeszcze inne klasyfikacje, ale zostawmy to na przyszłe studia i przeglądy. Na sam koniec tego zbioru zostawiłem najpiękniejszy - to subiektywna opinia, rzecz jasna - zauważony przeze mnie do tej pory wykusz. On też znajduje się w Naumburgu, a by trzymać się konwencji nadaję jego typowi miano portalowego.


A co tam maleńkimi literkami wypisano? Gości. Na górze "Książę Ferdynand z Brunszwiku", zapewne chodzi o Karola Wilhelma Ferdynanda, wodza armii pruskiej. Jeżeli to on, to ten pamiątkowy zapis jest mocno symboliczny - w tym samym roku książę zmarł z ran odniesionych pod Jeną (...Miałem tam strzał dawniejszy, dostałem pod Jena, Źle zgojony, a teraz draśniono — gangrena... z czego to?). Potem Fryderyk August, król saski i - czego już nie wymieniono - książę warszawski (zerknijcie na drugie zdjęcie tutaj). Potem, jakże by inaczej, Napoleon. W 1813 roku, więc właśnie bity albo już pobity pod Lipskiem. Potem dwa razy król pruski Fryderyk Wilhelm III. Potem Goethe. Wreszcie trzy razy król Fryderyk Wilhelm IV. 

Sporo gości, jak na jeden wykusz.

Ja tymczasem ruszam nad Utratę. Do usłyszenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz