środa, 15 sierpnia 2018

Kilometr 909, Étain

W pierwszych dniach września 1914 roku, po ponad miesiącu zwycięstw, niemieckie armie stanęły nad rzeką Marną, na przedpolach francuskiej stolicy. Właśnie tu miał się rozstrzygnąć los Paryża - a może i całej wojny. Jednak wyczerpani Niemcy nie dali rady francuskiemu przeciwuderzeniu i odepchnięci, cofnęli się nad Aisne. Generał Moltke miał złożyć wtedy cesarzowi Wilhelmowi II meldunek: "Majestät, wir haben den Krieg verloren". "Wasza Wysokość, przegraliśmy wojnę". A jednak piekło Wielkiej Wojny miało trwać jeszcze cztery lata. 


Choć pewnie głęboko załamany, Moltke miał rację: tej wojny Niemcy już nie wygrają. A jednak zabrakło kogoś, kto wziąłby na siebie odważną decyzję o przystąpieniu do rozmów pokojowych. Oczywiście, nie wszyscy podzielali pesymizm generała. Na wschodzie Niemcy odnieśli właśnie olśniewające zwycięstwo pod Tannenbergiem, w październiku do wojny po niemieckiej stronie przystąpi Bułgaria [tu wkradł się błąd: Bułgaria przystąpi do wojny owszem, w październiku, ale 1915 roku], w listopadzie Turcja. Niemcy okupowały ogromny kawał Belgii i Francji. Niepowodzenie nad Marną traktowano jako potknięcie.

Wśród tych okupowanych terenów było miasteczko Étain. Straszliwie zniszczone będzie odbudowywane długie lata po wojnie. Co ciekawe, z dużą pomocą wyspy Martyniki, do dziś departamentu zamorskiego Francji. Zniszczony był między innymi widoczny na zdjęciu kościół farny pw. św. Marcina. Szczęśliwie, zniszczenia oszczędzono wspaniałemu, późnogotyckiemu prezbiterium, wzniesionemu w 1437 roku. To fundacja pochodzącego z Étain kardynała.

A armie zapadły w okopach, traktując to jako wyłącznie tymczasowe rozwiązanie. Prawie codzienny był komunikat, którego dramatyzm rozumiemy dzięki Remarque'owi: "Na Zachodzie bez zmian". Wojnę miały rozstrzygnąć bezmyślne szturmy, coraz to nowe wynalazki i taktyki. Nade mną już wzgórza i forty Verdun, tej "maszynki do mięsa" 1916 roku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz