Ostatni pobyt w Olsztynie zainspirował mnie do kolejnego przeglądu na temat jeszcze jednego świętego. Chodzi oczywiście o patrona pielgrzymów i właśnie miasta Olsztyna, czyli świętego Jakuba Większego. Świętych Jakubów było wielu, z tego aż trzech w bliskim otoczeniu Jezusa. Był apostoł Jakub, syn Alfeusza, postać w zasadzie nieznana, dla odróżnienia od syna Zebedeusza nazywany Mniejszym. Był Jakub Sprawiedliwy, zwany Bratem Pańskim (problem braci i sióstr Jezusa jest sporym wyzwaniem dla teologów), jeden z najważniejszych przywódców wczesnego chrześcijaństwa. I wreszcie Jakub syn Zebedeusza, brat Jana Ewangelisty, zwany Większym lub Starszym.
Choć trudno jest potwierdzić, czy rzeczywiście szczątki św. Jakuba Większego spoczęły w hiszpańskiej Galicji, nie można negować istnienia pielgrzymiego fenomenu. Od średniowiecza miliony ludzi wędrują rozgałęzionymi szlakami do tego domniemanego grobu, budując jeden z kulturowych symboli jedności naszego kontynentu. Zdaje się, że ostatnie lata przyniosły wręcz pewną modę na drogi do Santiago, czyli dosłownie do Świętego Jakuba. Także w polskim krajobrazie w wielu miejscach można zobaczyć szlaki oznakowane symbolem muszli. To konkretnie muszle atlantyckich przegrzebków, przynoszone dawniej przez pielgrzymów do domów jako dowód i pamiątkę. W muzeum w niemieckim Rothenburgu oglądałem takie muszle odkryte w czasie wykopalisk. Na zdjęciu powyżej można zobaczyć posąg świętego Jakuba na dziedzińcu olsztyńskiego Domu Pielgrzyma, u stóp gotyckiej katedry pw. św. Jakuba, na dole - detal bramy do tego obiektu, ozdobiony muszlą z krzyżem św. Jakuba.
Czasami takim właśnie złożonym symbolem oznaczane są szlaki do Santiago. Poniżej można zobaczyć drogowskaz z Beskidu Śląskiego, dla ochłody w zimowej odsłonie.
Zazwyczaj są to dużo skromniejsze znaki, w których wzorze tylko z trudem rozpoznać można rysunek muszli. Jednak symbol jest doskonale znany osobom wędrującym po europejskich szlakach, i nawet przy bardzo dużym zniekształceniu nie sposób mieć trudności z jego rozpoznaniem. Poniżej można zobaczyć symbol na drogowskazie - czy kamieniu milowym - ustawionym przy pobenedyktyńskim kościele w węgierskim Lébény.
Jak rozpoznać samego świętego? Tak jak to już jest w przypadku klasycznego grona kilkudziesięciu najpopularniejszych starożytnych i średniowiecznych robimy to z pomocą atrybutów. Zazwyczaj tymi znakami są narzędzia męki albo klasyczna, łatwo rozpoznawalna scena. Mamy więc Pawła z mieczem (ścięto go) czy Wawrzyńca z kratą. Łatwym do skojarzenia przykładem znanej, pomagającej rozpoznać świętego sceny jest św. Marcin oddający połowę płaszcza żebrakowi. Święty Jakub również poniósł śmierć męczeńską (jak wszyscy apostołowie poza Janem), ale jednak to nie miecz jest jego atrybutem. Patrona pielgrzymów rozpoznaje się, rzecz dość rzadka, po stroju. Spójrzmy na poniższe zdjęcie:
To znowu Olsztyn, tym razem przed historyczną siedzibą Gazety Olsztyńskiej. Święty ma na sobie strój pieszego pielgrzyma: kapelusz o szerokim, osłaniającym od słońca rondzie, pielgrzymi kij czy laskę oraz długi płaszcz. Ma też (chyba) zawsze brodę, zazwyczaj sugerującą podeszły wiek. Tymczasem Jakub zginął jako pierwszy z apostołów (jeżeli nie liczyć Judasza), najpóźniej w 44 roku naszej ery. Dzieje Apostolskie pozwalają na dość dokładne datowanie. W rozdziale 12 czytamy: "W tym także czasie Herod zaczął prześladować niektórych członków Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana (...)"1. Herod to konkretnie Herod Agryppa, król Judei między 41 a 44 rokiem. Skoro zaś Jakub był bratem Jana, tradycyjnie uznawanego za najmłodszego z apostołów, jest mało prawdopodobne, by miał w chwili śmierci więcej niż, powiedzmy, czterdzieści lat. Opis Dziejów sugeruje przy tym, że Jakub musiał być jedną z najważniejszych postaci we wczesnym Kościele.
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz