Dzisiaj najważniejszy odcinek całej wyprawy. Nie źródła, nie ujście (ja już widziałem, a Wy jeszcze nie!), ale droga Lury przez Saronno to szczyt szczytów. W końcu gdyby sławetna ta rzeka nie płynęła przez Saronno, nigdy bym się nią nie zainteresował. Widzieliście już kościoły, widzieliście już pałac Viscontich i z lekka faszystowski wiadukt - czas na rzekę.