Jestem tu już (we Włoszech, znaczy się) dwa i pół miesiąca. I chociaż nie zwiedzam Mediolanu bardzo intensywnie, to jednak krok po kroku oglądam to wielkie miasto i jego zabytki. A że jestem tu codziennie, to do niektórych miejsc mogłem już zaglądać wielokrotnie, za każdym razem z rosnącym zainteresowaniem. Tak jest z bazyliką pw. św. Ambrożego (Sant'Ambrogio) i jej niezwykłą, rzymsko-romańską amboną.
Ten dziwny zapis - "zabytek rzymsko-romański" - to nie jest z mojej strony popis nieumiętności czytania opisów w obcych językach. W bazylice pw. św. Ambrożego - która jako całość należy do najcenniejszych zabytków sztuki romańskiej w Lombardii - znajduje się wyjątkowa ambona, łącząca starożytność ze średniowieczem. Wzniesiono ją w XII wieku, ale ponad stojącym w nawie, późnostarożytnym grobowcem. Ja dotąd czegoś takiego nie widziałem, choć pewnie nie jest to jedyne takie rozwiązanie w europejskiej sztuce.
Ambona stoi pod trzecim filarem rozdzielającym nawę główną od północnej nawy bocznej, w pewnym oddaleniu od prezbiterium. Już na tym pierwszym zdjęciu możecie zobaczyć, że smukłe kolumny obejmują sobą bogato rzeźbiony sarkofag, ukryty pod prostopadłościennym koszem ambony. Obejrzyjmy sobie ambonę z kilku stron.
Teraz widzicie dodatkowo, że ambona nie obejmuje sarkofagu symetrycznie, ale że jest on nieco cofnięty na wschód, w stronę głównego ołtarza bazyliki.
Co jeszcze dokładniej widać przy spojrzeniu od południa na wprost. Oglądamy tak ambonę z każdej strony nie tylko dla lepszego zorientowania się w jej budowie, ale też dla podziwiania jej kunsztu z możliwie wielu stron. O detale się na razie nie martwcie, będzie jeszcze okazja.
Od wschodu możemy zauważyć coś więcej: ambona nie tylko obejmuje sarkofag, ale wyrasta z niego, czy się o niego opiera. Czas, żebyśmy przyjrzeli się temu grobowcowi lepiej. To pamiątka jeszcze poprzedniczki dzisiejszej bazyliki, wzniesionej przez św. Ambrożego basilica martyrum (bazyliki Męczenników); tradycja nazywa go grobem Stylichona. Stylicho był rzymskim wodzem, jednym z najbardziej wpływowych Rzymian przełomu IV i V wieku naszej ery. Ale grobowiec prawie na pewno do niego nie należy: powstał kilkadziesiąt lat przed śmiercią generała, dla nieznanego nam rzymskiego arystokraty. Możemy go nawet zobaczyć - to za chwilę - ale kim był, nie wiemy.
To sztuka jeszcze rzymska, ale już chrześcijańska, jedna z ostatnich pamiątek sztuki najpotężniejszego imperium starożytności na chwilę przed jego rozkładem i upadkiem na Zachodzie. W ostatniej ćwierci IV wieku chrześcijaństwo było już dominującą wiarą Rzymu, i od czasu cesarza Juliana (361-363) żaden z władców nie podjął próby powrotu do tradycyjnej rzymskiej wiary. Ta sobie stopniowo wygasała przez kilka pokoleń, a jej koniec zakryły mroki wczesnego średniowiecza. Wspominam o tym nie przypadkiem właśnie w tym miejscu, bo według tradycji biskup Ambroży miał wielki wpływ na decyzję Teodozjusza Wielkiego o ustanowieniu chrześcijaństwa wiarą państwową. Wróćmy do grobowca. Sarkofag wykonano z białego marmuru i bogato ozdobiono płaskorzeźbami. Tu muszę zaznaczyć, że nie czytałem jeszcze o tej ambonie i sarkofagu dużo, może się więc okazać, że niektóre z moich opisów lub interpretacji będą błędne. Co napisawszy, opisuję. Na jednym z krótszych boków, od wschodu (powyżej) jest scena triumfalnego przejazdu na kwadrydze (czterokonnym rydwanie) przez potężne mury miejskie. Motyw murów powtarza się zresztą, jest wizytówką stylu i nieznanego artysty.
Na drugim krótszym boku, od zachodu, nieznany autor wyrzeźbił grono dostojnych mężczyzn. Ciekawsze są jednak przedstawienia na dłuższych bokach. Do tego północnego, przy filarze, dostęp jest nieco utrudniony.
Ale co nieco da się zobaczyć. Tu jest Chrystus w otoczeniu apostołów. Nauczający, a może wskazujący Piotra jako przywódcę apostołów?
Podobny motyw jest od południa, czyli od strony nawy głównej. Tu jednak nauczający Chrystus jest przedstawiony jako dużo młodszy, bez brody. To może być scena nauczania w Świątyni przez dwunastoletniego Jezusa. Jeżeli tak, to przedstawienia z północy i południa tworzą przemyślaną parę, gdzie na jednym przedstawieniu jest młody Jezus i uczeni kapłani, a na drugim już starszy, w otoczeniu własnych uczniów. Oczywiście, możliwe, że należy to inaczej interpretować.
Jednak do hipotezy, że to jest dwunastoletni Jezus w Świątyni pasuje scena u jego stóp, gdzie widać mężczyznę (prawdopodobnie Józefa) i kobietę (prawdopodobnie Marię) razem z ofiarnym barankiem. Na marginesie dodam, że historia o Odnalezieniu w Świątyni (z którą właśnie jest związane to nauczanie kapłanów) to jedyna informacja, jaką Ewangelie przekazują nam o życiu Jezusa między jego narodzeniem a podjęciem prorockiej działalności.
Powyżej tych dużych pól z płaskorzeźbami są węższe, nie mniej starannie wykonane pasy rzeźb. Od południa, czyli od nawy możemy tu zobaczyć medalion z - prawdopodobnie - przedstawieniem pochowanego tu arystokraty i jego żony. Jak wspomniałem, możemy fundatora grobowca zobaczyć, ale nie wiemy, kim był. Odwrotnie, niż zazwyczaj, gdzie wiemy sporo o historycznych postaciach - choćby Mieszku I - ale nie mamy pojęcia, jak wyglądały.
Powyżej sceny z kwadrygą, na naczółku (tym trójkątnym elemencie) widać ciało spoczywające w grobie w otoczeniu symbolicznych zwierząt (byka, konia i dwóch ptaków). Pewnej i odpowiednio krótkiej interpretacji całości się nie podejmuję, zapewne zestaw symboli wskazuje na nadzieję na zbawienie dzięki przyjmowaniu Eucharystii. Na tym zdjęciu można za to wyraźnie zobaczyć, gdzie kończy się starożytny grobowiec, a zaczyna średniowieczna ambona.
Wśród detali można zobaczyć obecny w tylu kulturach, a dla nas, Europejczyków skompromitowany przez hitleryzm symbol, czyli swastykę. Co ciekawe, on tu nie musi być tylko powtarzającą się rytmicznie ozdobą, ale symbolem chrześcijańskim, odmianą krzyża.
To w zasadzie miał być jeden, niezbyt duży tekst. Ale dodaję wciąż sobie nowe zdjęcia, i piszę, i piszę, i piszę, więc najlepiej zrobię, jak tutaj napiszę:
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz