Ciąg dalszy relacji z łódzkiego Festiwalu Światła. Laserowy zawód był duży, ale to nie powód, żeby rezygnować. Teraz zawróćmy z Parku Staromiejskiego na plac Wolności i dalej, Piotrkowską na południe.
Dowodem na festiwalowy sukces i jego skutki były niezliczone stragany z przeróżną świetlną tandetą. Efekt jest taki, że mimo wysiłku organizatorów Park Staromiejski nie był ciemną przestrzenią z kilkoma wyspami instalacji i prezentacji, a raczej chaosem setek poruszających się lampek, diodek i Bóg raczy wiedzieć, czego jeszcze. Na zdjęciu powyżej widać tegoroczny przebój - świetlne baloniki - na placu Wolności.
Sporym zawodem były dla mnie kolejne prezentacje na Piotrkowskiej. Jako rewelacyjną mogę określić jedną rzecz, nie dającą się jednak uchwycić na zdjęciach: wzdłuż całej ulicy przesuwała się co kilkanaście sekund fala światła pochodzącego z zainstalowanych na latarniach dodatkowych lamp. Po drodze było też trochę sympatycznie podświetlonych kamienic, choćby tu, pod numerem 115/119 (siedziba Banku Handlowego).
Dwa lata temu kamienicę Działowskiego regularnie atakował smok. Tym razem prezentację pt. "The truth shall set you free" prezentował Ryan Uzilevsky. Bardzo się starał, żeby wyszła z tego poruszająca, filozoficzna sztuka. Niestety, tchnęło to wszystko naiwnością i discopolową tandetą, szczególnie z dodatkiem huczącej muzyki z jakże ambitnym wykorzystaniem odkrywczych i nikomu nie znanych motywów Beethovenowskich - sonaty "Księżycowej" i bagateli "Dla Elizy". Zacytuję może opis tego dzieła z programu festiwalu: "Projekcja opowiadająca o ludzkiej walce między PRAWDĄ a FIKCJĄ. Dwoje kochanków, którzy poprzez taniec uwalniają swoje ciała i umysły". No, razem z tytułem można całą tę instalację określić popularnym teraz w internecie określeniem "edgy" - to taka estetyka zbuntowanych, awangardowych nastolatków.
Ładnie i z pewną dozą fantazji podświetlona była pierzeja Piotrkowskiej w rejonie kamienicy Petersilgego, to jest "Pod Gutenbergiem".
Dzięki temu podświetleniu odkryłem, że gmach ma w sobie rzeczywiście dużo demonicznego potencjału.
W końcu najpiękniejszą łódzką kamienicę zdobią te figury smoków.
Festiwalowy obszar Piotrkowskiej zamykało zmieniające barwy drzewo z motylami.
Piotrkowską wypełniał w tym momencie już nieprawdopodobny tłum. Był akurat dość chłodny weekend, ale nikomu to nie przeszkadzało.
Cdn.
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz