Żeby rok został dobrze zamknięty, musi się tu pojawić jeszcze przynajmniej jeden nepomuk. W maju był okazały posąg warszawski (ten z placu Trzech Krzyży), niech teraz dla odmiany pojawi się jeden z najwspanialszych nepomuków z solidnie zanepomuczonego Śląska.
We Wrocławiu, jak na porządne habsburskie miasto przystało nepomuków ma dużo. Porządne habsburskie, bo moda na nepomuki nastała jeszcze przed podbojem Śląska przez Prusy. Najznakomitszym z tych wrocławskich nepomuków jest ten położony na Ostrowie Tumskim, przed kolegiatą pw. Świętego Krzyża i św. Bartłomieja. Był już kiedyś pokazany - w tym przeglądzie - a teraz doczekał się własnej notatki.
Ostrów Tumski to katolickie serce Wrocławia. W czasach, gdy większość miasta była protestancka (od XVI wieku do drugiej wojny światowej), tutejsza katedra (po prawej stronie) pozostawała siedzibą katolickiego biskupa i to tu skupiało się życie katolickiej mniejszości. To wyjaśnia, czemu właśnie na Ostrowie Tumskim stanął ogromny i wysokiej klasy posąg arcykontrreformacyjnego świętego.
Mówi się, że to największy pomnik św. Jana Nepomucena na świecie. Informację taką zawiera "Encyklopedia Wrocławia" [1]. Ja tradycyjnie do tego typu informacji podchodzę ostrożnie. Fakt, że jest to pomnik ogromny, i żadnego większego nie znam - ale jest tyle nieprawdziwych rekordów w polskim krajoznawstwie, że pozwolę sobie napisać: jest to na pewno jeden z największych nepomuków na świecie.
Pomnik powstał w latach 1730-32 z fundacji wrocławskiej kapituły katedralnej. Całość zaprojektował Christopher (Krzysztof) Tausch, odkuł znakomity Hans Georg (Jan Jerzy) Urbanski wraz z Johannem (Janem) Albrechtem Siegwitzem i Johannem (Janem) Karingerem (to też za "Encyklopedią Wrocławia"). Na wielkiej stronie Nepomuki.pl można przeczytać poświęcony temu pomnikowi, pochodzący z 1985 roku artykuł ks. prof. Józefa Patera. Jest napisany przez katolickiego księdza, co widać (np. po takiej zabawnej wzmiance: "wieloletnie wojny religijne spowodowane wystąpieniami Jana Husa"; myślę, że spalenie Jana Husa na stosie miało z wybuchem tych wojen też co nieco wspólnego), ale dostarcza sporo ciekawych informacji. Artykuł jest tutaj.
Na cokole są cztery płaskorzeźby, opowiadające historię świętego Jana Nepomucena. Trzy z nich to sceny bardzo częste, ta chronologicznie pierwsza - powyżej - jest rzadsza. Oto święty Jan Nepomucen pielgrzymuje do grobu czy grobów męczenników, przygotowując się w duchu do podobnego losu. Jeżeli się nie mylę, widziałem taką scenę w południowoczeskich Klokotach (wspominanych tutaj). Na marginesie, mi to przedstawienie zawsze kojarzyło się z czwartą kwaterą Drzwi Gnieźnieńskich (porównajcie sobie tutaj).
Druga scena to już nepomucka klasyka: św. Jan Nepomucen wysłuchuje spowiedzi królowej Zofii Bawarskiej, żony króla Wacława IV. Według hagiograficznej - czyli takiej opisującej, dlaczego ktoś jest świętym - tradycji to właśnie przez podejrzliwość Wacława i chęć wyciągnięcia z kanonika Jana sekretów spowiedzi Nepomucen miał zostać zabity. Choć historycznie jest bardziej prawdopodobne , że Jan padł ofiarą sporu króla z praskim arcybiskupem, to w tradycji kościelnej i sztuce to jest zawsze sprawa tej spowiedzi. Możecie sobie przypomnieć np. scenę z kaplicy w Krzanowicach, na polskich Morawach (ostatnie zdjęcie w tym tekście).
Scena trzecia: król Wacław pyta, potem prosi, potem żąda od Jana wydania tajemnic spowiedzi żony. Jan odmawia, i...
...po torturach zostaje utopiony w Wełtawie. Most to oczywiście Most Karola, praźródło wszelkiego nepomucenia. Pointa jest na szczycie pomnika: Jan jest zabierany do nieba.
A skoro każdy element pomnika jest przemyślany, to przemyślane są i siedzące po bokach cokołu aniołki. Ten na przykład nakazuje milczenie - przypominając wagę tajemnicy spowiedzi.
Ciekawe, jaki będzie następny nepomuk pokazany na tym blogu?
Do usłyszenia!
1 - Encyklopedia Wrocławia, pod red. Jana Harasimowicza, Wrocław 2006; notkę o posągu sporządził Arkadiusz Dobrzyniecki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz