Wejdźmy
do środka rokickiego kościółka. Kościół pw. św. św. Piotra i Pawła nazywany jest często błędnie
kościołem św. Małgorzaty. Pomyłka wynika z różnicy
między wezwaniem kościoła a parafii. Ta jest rzeczywiście parafią pw.
św. Małgorzaty. Tak samo jest na warszawskim placu Narutowicza:
popularnie nazywana kościołem św. Jakuba świątynia nosi w rzeczywistości
wezwanie Niepokalanego Poczęcia NMP.
Wnętrze
nie jest romańskie, ale tego się chyba nikt nie spodziewał.
Oryginalnych wnętrz romańskich w Polsce prawie nie ma (co prowadzi do
zachwycających kontrastów, jak u krakowskiego św. Andrzeja). Rokicie
nigdy nie zostało uznane za na tyle cenne (Cieszyn) czy potrzebujące
radykalnej odbudowy (Tum pod Łęczycą), by przywrócono w nim wygląd
romański. Na pewno była tu niegdyś empora - taka, jak na przykład u św.
Mikołaja w Cieszynie czy w Kościelcu.
W niewielkim kościółku w Rokiciu zmieściły się dwa piękne i ciekawe
zabytki baroku. Jednym z nich jest ołtarz główny, tworzący okazałą ramę
dla obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, a w górnej kondygnacji - dla
środkowego z trzech okien.
O
identyfikację dwóch franciszkańskich świętych z ołtarza głównego
zapytałem ks. proboszcza. Jak się okazuje, nie jest jasna. Są to dwie
pozbawione charakterystycznych cech postacie franciszkanów trzymających
chorągwie z krzyżem. Szczególnie te sztandary to jakiś punkt
zaczepienia: franciszkanin ze chorągwią nasuwa mi na myśl św. Jana
Kapistrana, gorliwego współautora odnowy franciszkańskiej z XV wieku i
krzyżowca. W ten sposób święty jest przedstawiony na pomniku przy
wiedeńskiej katedrze pw. św. Szczepana. W Polsce dziełem św. Jana było
pojawienie się franciszkanów obserwantów, czyli po naszemu bernardynów.
To właśnie oni prowadzą wielokrotnie wspominaną Kalwarię Zebrzydowską. No, uczciwie mówiąc jego dziełem była jeszcze seria pogromów.
Czy
wobec tego jeden z nich to św. Jan Kapistran, a drugi - św. Bernardyn
ze Sieny? Tego przedstawień ze sztandarem już nie kojarzę. Może to
któryś z późniejszych reformatorów franciszkańskich, na przykład św.
Piotr z Alkantary? Może w wyniku pomieszania postaci - zamiast
Bernardyna jest Bernard? - jest to cysters, św. Bernard z Clairvaux,
zaangażowany w przeprowadzenie drugiej wyprawy krzyżowej? To
tłumaczyłoby krzyż na chorągwi, choć oczywiście nie franciszkański
habit. To tylko luźne dywagacje wokół pierwszego z
barokowych dzieł we wnętrzu. Drugim pięknym i świeżo odrestaurowanym
zabytkiem jest chrzcielnica. Można na niej wyczytać inicjały W. T.
rozdzielone znakiem, czyli tzw. gmerkiem, zapewne należącym do artysty.
Kto
zbudował tutejszy kościółek? Najprawdopodobniej lokalny ród rycerski:
"W obliczu przedstawionych faktów można z dużą dozą prawdopodobieństwa
powiedzieć, że fundatorem parafii i kościoła był miejscowy gniazdowy ród
rycerski — Rokiccy"4. Lokalna tradycja z dawien dawna
przekazuje historię, jakoby kościół wystawiono za pieniądze pochodzące
ze sprzedaży dzikich, gromadzących się w okolicy koni. We wspaniałym
"Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów
słowiańskich" czytamy: "Starożytny kościół tutejszy miał być wystawiony
jakoby z pieniędzy zebranych za sprzedaż dzikich koni, które się
prawdopodobnie utrzymywały w okolicznych lasach"5.
Do
takich tradycji należy podchodzić z dystansem, i tak też zrobił autor
wywieszonej w gablocie przy wejściu historii kościoła. Słusznie zwrócił
on uwagę, że podobne historie i określenia świątyń jako "kobyle
kościoły" zdarzają się w Polsce. Cytowany już badacz kościoła znalazł
dla tej tradycji wyjaśnienie: "Źródło podania widzimy w przypuszczalnym
istnieniu w Rokiciu rycerskiej dochodowej stadniny, której założenie (ze
względu na poprzedzający ten okres monopol monarszy) nie mogło nastąpić
wcześniej niż w XII wieku. Przekazany przez legendę przymiotnik
"kobyli" (a nie "koński"), upewnia nas o rozpłodowym, a więc i niezwykle
dochodowym charakterze prowadzonej przez Rokickich stadniny.
Nagromadzone w ten sposób przez dziesięciolecia fundusze, pozwoliły
podjąć niezwykle kosztowną inwestycję, jaką była budowa murowanego
kościoła"6.
Wydaje
się, że Rokicie miało szczęście do gospodarzy. W końcu starych
kościołów jest tak mało nie tylko z powodu wojennych zniszczeń, ale może
przede wszystkim z powodu gonienia za zmieniającymi się modami czy
prostackich kaprysów. Tu stoi nie tylko romański kościół, ale także
dopasowany do niego wielkością i estetyką dom przyparafialny, wzniesiony
w latach 70-tych (powyżej).
Zatrzymamy się w Rokiciu jeszcze na krótką chwilę.
4 - Wołosz Artur K.F., "Romański kościół p.w. św. Małgorzaty w Rokiciu", w: Notatki Płockie 34/1-138 1989, s. 19
5
- "Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów
słowiańskich", pod red. Chlebowskiego B., Sulimierskiego F., Walewskiego
Wł. (red.), tom IX, Warszawa 1888
6 - Wołosz, op. cit., s. 19
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz