Z drogi opowiadałem trochę o czeskim Śląsku. Teraz, po kilku miesiącach, czas na rozszerzenie i uzupełnienie niektórych wątków, wtedy streszczanych w zaciszu opawskiej biblioteki. Większość tej rozległej i żyznej krainy po tysiącu lat sporów, podziałów i zatargów znalazła się w granicach Polski. Przy Czechach została większość dawnego Śląska austriackiego, czyli dwa osobne regioniki: pas z głównym ośrodkiem w Opawie oraz część Śląska Cieszyńskiego. Dodatkowo po pierwszej wojnie światowej Czechosłowacji przyznano Hlučínsko, należące wcześniej do Niemiec. Dzięki temu dziś można przejść jednym ciągiem cały czeski Śląsk. Trzeba tylko ominąć od północy morawską Ostrawę i morawskie enklawy na Śląsku; historia potworzyła tu ciekawe granice. Postaram się dołączyć do tego artykułu w wolnej chwili schematyczną mapkę.
Olzę przekroczyłem w poniedziałek, 24 lipca. Choć zmieniłem kraj, wciąż byłem na Śląsku - krajobraz nie zmienił się wcale, ludzka gospodarka tylko niewiele. Śląsk Cieszyński dzieli się bowiem na pasy równoleżnikowe, od południa na północ, nie na plaster zachodni - czeski - i wschodni - polski. Těšínsko to trzy krainy w jednej. Na południu leżą kolejne pasma Beskidów, z najwyższą w regionie Łysą Górą, sięgającą 1325 metrów nad poziom morza. To właśnie ten szczyt widoczny jest w oddali na powyższym zdjęciu. Pas środkowy zajmują pogórza z ich malowniczymi wzniesieniami, ludnymi wsiami i mozaiką pól. Czytelnicy mieli okazję zobaczyć ten krajobraz w jednym z poprzednich materiałów. Na północy teren jest już niemal równinny; tam też wznoszą się najliczniej potężne kopalniane szyby i kominy elektrowni.
Dla Polaków pozostała przy Czechach część Śląska Cieszyńskiego to wciąż Zaolzie. Nietrudno zauważyć tu polską obecność, choć liczba Polaków znacznie spadła w ciągu ostatnich stu lat. Mieszka tu większość czeskiej Polonii, tworząca 10% całej populacji rejonu1. W niektórych gminach, głównie w południowej części regionu języka polskiego na co dzień używa kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt procent ludności.
Do miejsc wspominanych przeze mnie z drogi należy tak zwane Żwirkowisko, położone koło Cierlicka (Těrlicko): miejsce tragicznego wypadku lotniczego z 11 września 1932 roku. Zaznaczyć warto, że znajdujące się tam nagrobki są symboliczne. Obu wielkich lotników pochowano na warszawskich Powązkach.
Dowodem na żywotność mniejszości polskiej są działające od lat polskie szkoły. Tu akurat przykład takiej placówki w Olbrachcicach (Albrechtice). Choć emocje na temat podziału krainy nie wygasły zupełnie, to w zjednoczonej, schengeńskiej Europie otwarty polsko-czeski konflikt o Zaolzie należy już do przeszłości.
Romantyzm budów: kopalnia węgla kamiennego w Łazach.
Długo można wypisywać argumenty za i przeciw przynależności całego Śląska Cieszyńskiego do Polski. Całego, czy może raczej większej części, bo nawet w chwili krótkowzrocznego polskiego triumfu nad umierającą Czechosłowacją ambicje Rzeczypospolitej nie sięgnęły Frydka czy Polskiej Ostrawy. Interesującym związkiem z Polską może się pochwalić Orłowa. Wnosi się w niej wspaniały neogotycki kościół, ozdobiony m.in. na fasadzie widocznym powyżej śląskim orłem. Choć Polakom czarny orzeł kojarzy się z Niemcami, to ten - z przepaską na skrzydłach, raczej srebrną niż widoczną zieloną - jest też orłem piastowskim. Przed setkami lat stało tutaj opactwo benedyktyńskie, filia podkrakowskiego Tyńca. Założono je 12 czerwca 1268 roku2, przestało istnieć w dobie cieszyńskiej Reformacji. Z książki o. Pawła Szczanieckiego OSB wiem o dziele ks. Dominika Ściskały pt. "Ostatni mnich w Orłowej" (Cieszyn 1924)3, ale nie miałem tego utworu jeszcze w rękach.
Posąg św. Jadwigi Śląskiej na schodach przed kościołem.
Jak widać z tablicy ogłoszeń, parafia wciąż jest głównie polska. Nie dziwi to, gdy się weźmie pod uwagę, że sami Czesi są jednym z najbardziej areligijnych narodów Europy. Bardziej dziwi fakt, że chyba ktoś zbyt dosłownie potraktował filmowe materiały promocyjne i nad kościołem orłowskim władzę sprawuje - jeżeli dobrze rozpoznaję - papież Jon Voight II.
[kościół w Orłowej zagrał w filmie W. Smarzowskiego pt. "Kler". Z tej okazji 14.10.2018 opublikowałem osobny tekst i galerię o tej świątyni, a dużo później, 8.2.2022 wreszcie pokazałem jego wnętrze]
Z dużym zaskoczeniem dowiedziałem się, że ten biegnący pod Rychwałdem tor - jeden z niezliczonych na uprzemysłowionym Śląsku Cieszyńskim - to dawna linia Kolei Koszycko-Bogumińskiej. W latach 60-tych XX wieku tę pierwszorzędną linię przebudowano, prowadząc ją z Bogumina nowym łukiem przez Dziećmorowice i Karwinę na Czeski Cieszyn. Na jej starym przebiegu nie odbywa się już ruch pasażerski.
Pomnik ofiar pierwszej wojny światowej w Rychwałdzie.
Choć tylko około jednej piątej Czechów deklaruje jakąkolwiek wiarę, jest to kraj bardzo ciekawych zjawisk religijnych. Należy do nich działalność Czechosłowackiego Kościoła Husyckiego (Církev československá husitská), który w pierwszych latach niepodległego czechosłowackiego państwa podjął próbę odrodzenia czeskiej wiary narodowej z XV wieku. Husytyzm wyprzedził Reformację o sto lat; częściowo wygasł, częściowo został wygaszony przez katolickich Habsburgów. Symbolem husytyzmu pozostaje kielich wpisany w krzyż. Jest to pamiątka mocnego podkreślania wagi komunii pod dwiema postaciami (sub utraque specie), stąd też inna nazwa - utrakwiści. Husytyzm wspierał ojciec Czechosłowacji, T.G. Masaryk, a husyckie motto - "Prawda zwycięży" - jest też dewizą Republiki Czeskiej.
I raz jeszcze Bogumin (Bohumín). Węzłowa stacja, początek i koniec Linii Koszycko-Bogumińskiej, miejsce codziennie odwiedzane przez polskie pociągi zmierzające do Pragi, Wiednia, Bratysławy i Budapesztu. Na zdjęciu lokomotywa EP09 w barwach PKP Intercity.
Odra widoczna z kładki nieco na zachód od Bogumina. Tym samym opuszczam Śląsk Cieszyński i wchodzę na Śląsk Hulczyński, czyli Hlučínsko. To jedyna część dzisiejszych Czech, która przed stu laty nie należała do Austrii, lecz do Niemiec. Czechy dostały Hulczyn z okolicami na mocy traktatu z Wersalu, nie Saint-Germain; w tym miejscu pozdrawiam swoją grupę maturzystów.
Piękny budynek gospodarczy folwarku koło Antoszowic, kilkaset metrów od czesko-polskiej granicy.
W kierunku Hulczyna.
Już w połowie lat trzydziestych, gdy od strony Berlina zaczęły dopiero docierać pomruki hitlerowskiego ekspansjonizmu Czechy rozpoczęły zakrojone na wielką skalę prace fortyfikacyjne. Pierwsze systemy schronów i zapór wzniesiono właśnie wokół Hulczyna. W drodze z Bogumina do Hulczyna minąłem kilkanaście potężnych, dwupoziomowych schronów, dawniej wyposażonych w dwie kopuły pancerne, armaty przeciwpancerne i liczne karabiny maszynowe. Widać, że wzorem - choć twórczo rozwiniętym - były tutaj fortyfikacje francuskie. Budowę poprzedziła wizyta czeskiej misji wojskowej nad Sekwaną i przybycie do Czech francuskich doradców, na czele z generałem Belhague'm4. Ostatecznie osamotnieni Czesi, zdradzeni tak przez Anglię i Francję, jak przez niemogącą zapomnieć o Zaolziu Polskę oddali swoje umocnione pogranicze Hitlerowi bez walki.
Przy tej okazji zapraszam na swoje zbliżające się prelekcje:
- 11 stycznia o 19:00 w klubokawiarni "Jaś i Małgosia" w Warszawie, w al. Jana Pawła II 57: "By nie odważyli się podróżować do Wittenbergi". Gospodarzem spotkania jest Studenckie Koło Przewodników Turystycznych
- 15 marca o 17:30 w siedzibie Zarządu Głównego PTTK w Warszawie, przy Senatorskiej 11: "Między Babią a Dziumbierem: trzy razy wokół Tatr". Gospodarzem spotkania jest Stołeczny Klub Tatrzański
1 - Kaszper R., Małysz B. "Poláci na Těšínsku. Studijní materiál", Český Těšín 2009, s. 113. Materiał dostępny pod adresem: http://www.polonica.cz/content/Polaci%20na%20Tesinsku.pdf
2 - Gronowski Tomasz Michał, Epizod z dziejów Orłowej: nieznany opat orłowski z początku XVI wieku - Mikołaj Morawicki herbu Topór, w: "Średniowiecze Polskie i Powszechne", t. 4, Katowice 2007, ss. 236-244
3 - Sczaniecki Paweł OSB, "Tyniec", Tyniec 2008, s. 129
4 - Kaufmann J.E., Jurga Robert M., "Twierdza Europa. Europejskie fortyfikacje drugiej wojny światowej", Warszawa 2002, s. 260
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz