Rok temu wolne z okazji Świętego Ambrożego spędziłem na lokalnych wycieczkach. W tym roku wybraliśmy się, ho-ho, do Rzymu. A skoro się wybraliśmy, i do tego była ładna pogoda, to już wiadomo, że musiałem się wybrać na wschód słońca. Dodam, że nic prostszego, niż wschód słońca w grudniu w Rzymie, bo wystarczyło podjechać metrem, i podejść trochę w górę. A o świętym Ambrożym było tutaj, gdyby ktoś chciał sobie przypomnieć, kto zacz.