W naszej obecnej, przeprowadzkowej (jak już zdradzałem na fejsbuku) drodze nie spieszymy się. Raz, że niektórzy na pokładzie są bardzo niepełnoletni, a dwa, że nie ma po co spieszyć. Zatrzymujemy się więc tu i tam, na przykład w Bratysławie, którą bardzo lubię. Przy okazji tego ostatniego postoju mogłem zobaczyć wystawiony kilka miesięcy temu pomnik Jána Kuciaka i Martiny Kušnirovej.
Wspominałem o tej sprawie wiele razy (np. tutaj), ale że jednak nie jest to temat z pierwszych stron polskiej prasy krótko go omówię. W lutym 2018 roku zamordowani zostali dziennikarz śledczy Ján Kuciak i jego narzeczona Martina Kušnirova; oboje w chwili śmierci mieli 27 lat. Było od razu jasne, że oboje zginęli z powodu dziennikarskich śledztw Kuciaka, odważnie badającego powiązania słowackiego biznesu, włoskiej mafii i elit rządzącej wówczas Słowacją partii SMER-SD. Kuciak dostawał już wcześniej pogróżki, a mimo to nie przerwał pracy.
Zabójstwo wywołało olbrzymią falę oburzenia. W słowackich miastach, w tym Bratysławie gromadziły się tysiące ludzi, żądając wyjaśnienia sprawy i dymisji rządu. Pod bratysławską tablicą upamiętniającą zryw obywatelski z 1989 roku palono tysiące zniczy. Powyżej możecie zobaczyć to miejsce w kwietniu 2018 roku, dwa miesiące po zabójstwie. Wielką rolę odegrał wówczas prezydent Andrej Kiska, który opowiedział się po stronie protestujących, żądając albo przebudowy rządu, albo wcześniejszych wyborów. Kryzys polityczny doprowadził wreszcie do dymisji premiera Ficy i utworzenia nowego rządu, choć wspieranego przez prawie te same partie. Długofalowo skutkiem kryzysu była też przegrana SMERu i zwycięstwo opozycyjnych partii w wyborach w 2020 roku (było o tym tutaj). Jednocześnie zabrano się za śledztwo i procesy w sprawie zabójstwa. Trzeba przyznać, że z rozmachem, ale na razie bez w pełni satysfakcjonującego wyniku. Na kary wieloletniego więzienia skazano morderców i organizatorów (Zoltána Andruskó, Miroslava Marčeka i Tomáša Szabó), ale już nie zleceniodawców. Nie udało się na razie udowodnić zlecenia morderstwa biznesmenowi-kryminaliście Mariánowi Kočnerowi i jego współpracownicy Alenie Zsuzsovej. Przy czym Kočnera skazano, ale w innej sprawie - co, na marginesie, kolejny raz udowodniło tezę zamordowanego Kuciaka o związkach biznesu i mafii. Obecnie trwa nowy proces, bo uniewinnienie Kočnera i Zsuzsovej podważył Sąd Najwyższy. Sprawa więc trwa.
Tymczasem w Bratysławie, na placu Słowackiego Powstania Narodowego, zaledwie kilka metrów od tablicy pokazanej wcześniej odsłonięto pomnik. Jego autorami są wykładowcy i studenci Wydziału Architektury i Projektowania Uniwersytetu Technicznego w Bratysławie, pod kierunkiem Mariána Králika. Na stronie Wydziału można przeczytać wywiad z twórcami projektu (tutaj). Pomnik składa się z dwóch części. Jedną jest instalacja w ścianie budynku klasztoru bonifratrów, nieco przypominająca płomienie, na której umieszczono imiona zamordowanych i daty ich życia. Mam świadomość niedoskonałości moich zdjęć tego pomnika, ale sprawa jest dla mnie na tyle ważna, że je pokazuję.
Druga, bezpośrednio pod tą pierwszą, to instalacja w chodniku. Ta już jednoznacznie przypomina plamy krwi na ziemi. W tej części można przeczytać dwa słowackie słowa: "Neďakuj - pamätaj", czyli "Nie dziękuj - pamiętaj".
Mam nadzieję, że sprawa Kuciaka i Kušnirovej będzie pamiętana, również przez nas. To, że w Polsce w ostatnich latach do podobnych zabójstw nie doszło nie oznacza, że zagrożenia nie ma - i że nie zwiększa się ono z każdym usuniętym demokratycznych bezpiecznikiem, z każdą złotówką rozdaną po znajomości z budżetu państwa i z każdym krokiem w stronę ograniczenia swobody mediów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz