Panie i Panowie, oto nowość: pierwszy raz byłem na wschodzie słońca przez przypadek. No, dobrze, przyznaję, trochę przesadzam. To nie było tak, że wyszedłem do pracy przed świtem, i przez pomyłkę znalazłem się na szczycie góry o piątej rano. Ale wschód był nieplanowany. Już opowiadam.
Pod koniec pobytu na Słowacji - tego samego, w ramach którego miałem radość wchodzić na Szip i na Wielkiego Chocza - naszła mnie potrzeba jeszcze jednego spaceru. Długo nie musiałem szukać celu, bo akurat nad Orawską Porębą (Oravská Poruba), gdzie byłem, wznosi się niewysokie pasemko, którego do tej pory nie miałem okazji odwiedzić. Tworzą go dwa równoległe masywy, niższego Pečkova (737 metrów) i wyższego Ziemiańskiego Działu (Zemiansky diel, 758 metrów), przedzielone doliną strumienia. Całość odgałęzia się od Szipskiej Fatry i do niej należy. Pasemko można obejrzeć na przykład tutaj.
W czasie dwóch tygodni na Orawie byłem raz z jednej strony, raz z drugiej strony Pečkova, ale nigdy na górze. Wreszcie, tego ostatniego dnia poszedłem. Szlaku na szczyt nie ma, więc z radością darłem przez chaszcze i ślizgałem się na błocie, potem jeszcze wspinałem sosnowym lasem. Wtem bęc - zobaczyłem w oddali nie tylko Chocza, ale i niezasłonięte chmurami Tatry. Wyboru nie było: choć w planach tego nie miałem, parę godzin później zebrałem się i poszedłem na szczyt jeszcze raz. Tym razem ciut mądrzejszy, jeżeli chodzi o topografię, więc chaszczowałem nieco mniej.
Tak samo jak kilka godzin wcześniej najwspanialszy był widok ku wschodowi: był tam i Wielki Chocz, i Tatry w oddali.
Choć to wschód i Tatry najbardziej przyciągają wzrok, spójrzmy też razem w drugą stronę. To po środku to przecież Szip, a z prawej, w oddali, Mała Fatra. A to bliżej to Ziemiański Dział z jego piękną halą. Tam też muszę się kiedyś wybrać.
I, jak zawsze, czas było schodzić. Jeszcze jedno spojrzenie na Chocz, kilkanaście minut stromo w dół...
...i zapadłem się w morze mgieł, zalewające tego ranka Orawę.
* * *
Zgodnie z nową tradycją: informacje praktyczne. Na Pečkov nie prowadzi żaden szlak. Prowadzą tam jednak z różnych stron leśne drogi. Myślę, że gdyby ktoś z Was chciał się wybrać na ten niezbyt wysoki i jeszcze mniej sławny szczyt, napiszcie - podzielę się tym, co wiem o tych drogach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz