Był na tych łamach już jeden święty z Czech, do tego w niezliczonych odsłonach. Tamten jednak został u mnie "świętym od mostów", więc tytuł "świętego od Czech" mógł zostać zarezerwowany dla innego świętego. Chodzi oczywiście o świętego Wacława Przemyślidę, którego wspomnienie przypada właśnie dzisiaj - 28 września, w 1085 rocznicę śmierci. Wszystkim Czechom wszystkiego najlepszego z okazji święta. Oraz długiego weekendu, przy okazji.
Pomnik świętego Wacława przed Muzeum Narodowym w Pradze. Po bokach cokołu widać pomniki świętej Ludmiły (z lewej) oraz świętego Prokopa (z prawej) |
Skąd długi weekend? Przecież można by się spodziewać, że to nie będzie dla Czechów - w większości niewierzących (była o tym mowa na przykład tutaj) - ważna data. A tu zaskoczenie: Czesi obchodzą przy okazji wspomnienia świętego Wacława Den české státnosti, czyli Dzień Państwowości Czeskiej i mają wolne. To chyba dobra okazja, by dowiedzieć się więcej o świętym, który nie tylko ma posąg przed praskim Muzeum Narodowym na placu Wacława właśnie, ale też jest - fakt raczej zapomniany - jednym z patronów katedry wawelskiej.
Obraz Michaela Willmanna pt. "Śmierć i apoteoza św. Wacława" (o wrażeniach z wrocławskiej wystawy pisałem tutaj) |
Następuje skrót biografii. Wacław był księciem czeskim z dynastii Przemyślidów, zajmującej w dziejach czeskich tą samą rolę, co Piastowie w historii Polski. Żył na początku X wieku, czyli nieco wcześniej, niż Piastowie przeszli z etapu "legenda" do etapu "historia". Przemyślidzi w zasadzie byli już chrześcijanami, ale nie wszyscy i nie do końca. Chrześcijanką była babka Wacława, święta Ludmiła, chrześcijaninem był jego ojciec, książę Wratysław [1]. Ale już żona Wratysława - księżna Drahomira - była poganką. Gdy Wratysław zmarł, Drahomira zamordowała świętą teściową i przystąpiła do przywracania w Czechach dawnej wiary. Niedługo później interwencja niemiecka przywróciła w kraju chrześcijaństwo i władzę prawowitego następcy, czyli młodego Wacława. Po kilku latach pobożnych i cnotliwych rządów młody Wacław został zamordowany przez brata, księcia Bolesława. Kościelne legendy sugerują, że wrogość okrutnego Bolesława wzbudziła zbyt duża chrześcijańska gorliwość starszego brata. Jednak po śmierci Wacława chrystianizacja kraju nie została wyhamowana, o czym najlepiej świadczy fakt, że wkrótce czescy duchowni zanieśli chrześcijaństwo do Gniezna, wędrując tam razem z córką Bolesława - księżną Dobrawą. Wydaje się więc, że raczej chodziło o sprawy polityczne, choćby uległość wobec Niemiec.
Wieczorny widok na praskie Hradczany z drugiego brzegu Wełtawy; nad wzgórzem góruje praska katedra z grobem świętego |
Wacław zginął albo w 929, albo w 935 roku. Do kalendarzy kościelnych jego śmierć wpisano pod datą 28 września i ten dzień został świętem. Na marginesie można wspomnieć, że czasami przy ustalaniu dat średniowiecznych wydarzeń pewniejsze są daty dzienne od tych rocznych: wpisywano do kalendarza dzień, w którym należy się za kogoś pomodlić, rok nie miał większego znaczenia. Ciało zamordowanego księcia złożono w ufundowanej przez Wacława rotundzie pw. św. Wita na praskich Hradczanach. Potem w Pradze utworzono biskupstwo, Brzetysław przywiózł zrabowane w Gnieźnie szczątki świętego Wojciecha, wreszcie katedra stała się archikatedrą. Nosi do dzisiaj trzy wezwania: świętych Wita, Wacława i Wojciecha.
Święty Wacław miał dla wierzących Czechów dwa łączące się wizerunki. Po pierwsze był, jak na świętego przystało, wzorem chrześcijańskich cnót: odbudowywał kościoły zniszczone w czasie pogańskiej rebelii Drahomiry i wznosił nowe; opiekował się skromnymi zastępami katolickich duchownych i niezliczonymi X-wiecznymi chorymi; modlił się często i gorliwie. W ten sposób Wacław zapewnił sobie rangę zasłużonego chrystianizatora i miejsce w trójce pobożnych świętych z rodziny Przemyślidów. Na powyższym zdjęciu widać zasłonięte częściowo przeciwgołębią siatką wnętrze jednej z kaplic przy sanktuarium w Klokotach koło Taboru (gdzie byłem w czasie sławetnej budziejowickiej anabasis). Wacław dzierży proporzec z lewej strony ołtarza; powyżej ołtarza stoją figury świętej Ludmiły - babki Wacława - z lewej strony oraz świętej Agnieszki, klaryski, córki króla czeskiego Przemysława Ottokara I i jego żony Konstancji Węgierskiej z prawej. Świętemu Wacławowi przy ołtarzu towarzyszy święty Wit, patron wzniesionej przez Wacława rotundy na praskich Hradczanach.
Równolegle powstał drugi wizerunek i druga, równoległa legenda: Wacława jako wybitnego władcy, symbolu całego państwa. Choć Wacław nie był królem, a pierwszy władca czeski założył sobie na głowę koronę dopiero półtora wieku po jego śmierci, zdarzało się przedstawianie go nie w książęcym (mitra), a w królewskim nakryciu głowy. Chodzi nie o byle jaką koronę, a o najcenniejsze czeskie insygnium. Gdy w połowie XIV wieku król i cesarz Karol IV rozkazał wykonać nowe insygnia koronacyjne Korony Czeskiej, zadbał o połączenie ich i przechowywanie wraz z relikwiami świętego męczennika. Ich nazwa była odtąd dla wszystkich oczywista: była to Korona Świętego Wacława. Pojawiło się również określenie Kraje Korony Świętego Wacława, oznaczające wszystkie ziemie podlegające królom czeskim. Były to przede wszystkim Czechy, Morawy i Śląsk, ale również odpadłe w XVII wieku Łużyce. Przykład tego stworzenia nowych-starych insygniów był zresztą bardzo inspirujący, i prawdopodobnie niedługo później Kazimierz Wielki zamówił komplet insygniów i dla Królestwa Polskiego. Ta z kolei korona, zniszczona później przez Prusaków, nazywana była Koroną Bolesława Chrobrego.
Figura św. Wacława u podstawy kolumny maryjnej na rynku w Szluknowie (Šluknov). Ten już ma na głowie mitrę książęcą, jak większość wizerunków |
Relikwie związane ze świętym Wacławem - jego czaszka w relikwiarzu, kolczuga i hełm należą do najcenniejszych czeskich relikwii. Ale jest też - albo był - także proporzec, widoczny na wielu obrazach i posągach. Jak to często bywa, legenda wiąże ze sobą różne historie i różne osoby. Według wersji spisanej przez Jiráska i znanej polskim czytelnikom proporzec składał się z dwóch części. Jedną była włócznia św. Wacława, przechowywana w praskiej katedrze, drugą - sama chorągiew, ukryta w kościółku we Vrbčanach, kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Pragi [2]. Tam odszukano ją w chwili poważnego zagrożenia wiszącego nad państwem. Wtedy nie kto inny, a sam biskup Pragi, święty Wojciech ukazał się księciu Sobiesławowi i wskazał miejsce ukrycia relikwii. Co ciekawe, legenda zapisana przez Jiráska sugeruje, że Wojciech był synem Wacława ("Przystąpił do łoża mego święty Wojciech i rozkazał, bym wziął ze sobą w bitwę proporzec jego ojca (...)"; nie jest to błąd w tłumaczeniu, ponieważ tą samą treść ma oryginalne zdanie czeskie). Nie ma się co dziwić - legendy tak mają, że swobodnie łączą czasy i przestrzenie. Ot, choćby ta korona - świętego Wacława, chociaż powstała cztery wieki po śmierci świętego.
Figura świętego Wacława u podstawy figury maryjnej w Pisku |
To pierwsze cudowne odnalezienie proporca miało mieć miejsce w 1126 roku, gdy nad Czechami wisiała groza wojny o następstwo tronu. Wróg miał wielką przewagę, ale dzięki powiewającej nad wojskiem chorągwi i wstawiennictwu świętego bitwa pod Chlumcem została przez mężnego Sobiesława wygrana. Na tym nie koniec: ta sama relikwia miała dać zwycięstwo Czechom również w 1260 roku pod Kressenbrunn, w walce z Węgrami. Potem gdzieś zaginęła, ale takiego zwycięskiego Wacława prosili o pomoc przez setki lat i władcy, i lud czeski. A w najczarniejszej godzinie - która widać wciąż nie nadeszła - Wacławowi rycerze przybędą ludowi na pomoc; o tym w następnym odcinku.
Figura św. Wacława w portalu kościoła klasztornego premonstratensów (norbertanów) w Znojmie |
W ten sposób mamy już wszystkie elementy do kanonicznego świętowacławskiego wizerunku. Na głowie mitra książęca (np. na powyższym zdjęciu), czasami, gdy ktoś za bardzo uwierzył w legendę czeskiej korony lub świadomie łączył symbole - właśnie korona królewska. Twarz raczej młoda, skoro Wacław nie dożył trzydziestki, ale jednak brodata. Strój rycerski, w prawicy dumnie trzymana chorągiew.
Figura św. Wacława w portalu katedry w Czeskich Budziejowicach |
A skoro była mowa o hełmie i zbroi, to nie zapomnijmy na koniec tego odcinka o przyłbicy.
"Więc napisał ten jego kolega taki felieton o jakimś zbieraczu, który znalazł w piasku na brzegu Łaby stary blaszany nocnik i myślał, że to przyłbica świętego Wacława, i narobił tyle hałasu, że na miejsce zjechał aż biskup Brynych z Hradca z procesją i z chorągwiami. Ten aptekarz wziął to wszystko do serca, że to niby przytyk do niego, więc i on, i ten pan Hajek zaczęli się boczyć na siebie."
To oczywiście Hašek. [3]
Cdn.
1 - życie św. Wacława opisuje np.: Rożek Michał, "Krakowska katedra na Wawelu", Kraków 2012, s. 27
2 - Jirásek Alojzy, "Stare podania czeskie", Katowice 1989, s. 92-102.
3 - no, chyba, że w tłumaczeniu Hulki-Laskowskiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz