Pierwszy weekend listopada spędziłem na górskim wyraju. Pogoda miała być piękna, i piękna była. A że w górach bywam ostatnio rzadko, to okazji nie mogłem zmarnować. Zaplanowałem sobie intensywną wycieczkę z dwoma wschodami słońca: jednym na Turbaczu, drugim na Mogielicy. Ostatni raz wschód słońca z Turbacza widziałem cztery lata temu, w listopadzie 2017 roku (można go zobaczyć po kliknięciu w link).
W schronisku na Turbaczu byłem ostatni raz w lipcu, w drodze na - jak się miało okazać - Kasprowy Wierch. Wtedy o wschodzie słońca nie było mowy. Padał deszcz, Gorce były zasnute gęstymi chmurami. Teraz, w listopadzie, było zupełnie co innego: całą drogę od Obidowej przez Stare Wierchy szedłem pod rozgwieżdżonym niebem. Po kilku zbyt krótkich godzinach snu wstałem i poszedłem oglądać wschód - fakt, że niezbyt daleko.
Turbacz oferuje wschody słońca na łatwym poziomie - wystarczy wyjść przed schronisko. Chwilę po szóstej na wschodzie, ponad Lubaniem i Beskidem Sądeckim niebo wyraźnie się już rozjaśniało.
Na południu z ciemności wyłaniały się Tatry.
Na północnym wschodzie widać było jeden z celów mojego sobotniego spaceru, czyli trójgarbny masyw Kudłonia.
Po lekko chrupiącej w przymrozku trawie zszedłem na Halę Długą. Kto z Was tam był, pewnie dobrze pamięta ten widok - jak z amfiteatru widać całe Tatry Wysokie - od Huncowskiego po lewej (na zachodzie) po Świnicę pośrodku, a dalej kawał Tatr Zachodnich.
Tatry Wysokie przesłania do kompletu zlewająca się z nimi zasłona Tatr Bielskich.
Chyba najbardziej wzrok przyciąga to skupisko kilku wysuniętych na wschód tatrzańskich olbrzymów. Jest tu Huncowski i Kieżmarski, jest Łomnica (mniej-więcej w środku zdjęcia, z jakby płaskim szczytem), jest Pyszny, jest Barani, jest wreszcie Lodowy (bardziej z prawej, na zdjęciu najwyższy).
Sam wschód było lepiej oglądać nie z Hali Długiej, ale spod samego schroniska (czyli z dawnej Hali Wolnica). O 6:28 słońce już wyraźnie ogłosiło swoje przybycie.
Spójrzmy na to w zbliżeniu. Jak to o wschodzie słońca, widać daleko i wyraźnie. Z lewej strony, zaraz za zasłoną drzew wychyla się Radziejowa, najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego - widać nawet ząbek wieży widokowej. Nieco w prawo podwójny szczyt Rogaczy. Pośrodku zdjęcia masywny szczyt samotnego gorczańskiego Lubania, również z wieżą widokową.
Słońce wstało o 6:34.
Ale miałem piękny dzień przed sobą! Przed Kudłoń, Przysłop i Jasień dotarłem wieczorem na Mogielicę.
Tak jak cztery lata temu, zakończę Orkanem:
Wyżej!... niech chmury się rozgarną!
Wyżej!... niech słońca strzeli błysk —
Niech się rozwidni świat szeroko,
Jakby po równi cisnął dysk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz