poniedziałek, 29 stycznia 2018

Wschody słońca, cz. 21 - Cascais

Nie było mnie, ale już jestem. Podobnie jak w zeszłym roku spędziłem dwa tygodnie na kolejowej wycieczce. Tym razem sięgnąłem dalej, bo do Warszawy wróciłem wczoraj wieczorem z Lizbony. Oznacza to kilka miesięcy tematycznej różnorodności na blogu: będą tu i obrazki ze styczniowej jazdy z Portugalii do Polski, i jeszcze te z letniego spaceru do Wittenbergi.


Kilka razy wybrałem się obejrzeć wschody słońca. Rano w drugi dzień wycieczki pojechałem podmiejskim pociągiem do Cascais, na zachodni kraniec europejskiej sieci kolejowej. O tutejszej stacji kolejowej będzie jeszcze mowa. Dojechałem na czas, by obejrzeć słońce wyłaniające się z wód na styku Atlantyku i potężnego ujścia Tagu.


Cascais to portugalska Nicea, dawne miejsce wypoczynku i emerytury dla wielkich tego świata. Tu i w sąsiednim Estoril spędzali lata wychodźstwa wygnani monarchowie i dyktatorzy Europy. Mieszkali tu m.in. ostatni król Włoch, Hubert II i eksdyktator Węgier, admirał Miklós Horthy.


Słońce wstało chwilę przed ósmą czasu portugalskiego, różniącego się od polskiego o jedną godzinę.


Po drugiej stronie zatoki widoczne są wzniesienia Arrabida. Całość niewysokiego masywu, sięgającego szczytem Formosinho wysokości 499 metrów nad poziomem morza jest chroniona w ramach Parque Natural da Arrabida. Park Natury nie jest tym samym, co park narodowy. To raczej, jeżeli dobrze rozumiem, forma bliższa parkowi krajobrazowemu. Mam nadzieję jeszcze odwiedzić góry Portugalii.


Poranne słońce oświetlało pięknie zarówno nowoczesną zabudowę Cascais i Estorilu, jak też wspaniałe wille dawnych portugalskich elit.


Wschodowi przyglądał się też z cokołu widoczny poniżej król Piotr I, sławny z powodu tragicznej historii romansu z Inês de Castro. Cascais zawdzięcza królowi nadane w 1364 roku prawa miejskie.


Tak zaczynam przegląd zdjęć z ostatniej wycieczki. Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz