Przerywam na chwilę reformacyjne rozważania, by zainaugurować przegląd zdjęć z wycieczki. Dość tradycyjnie, bez nadmiaru zbędnego komentarza - wschód słońca. "W Pińczowie dnieje", a konkretnie dniało 11. lipca.
Na wschód oczywiście wspiąłem się na górę Św. Anny, ozdobioną od czterystu lat jednym z arcydzieł późnego polskiego renesansu. Wolnostojącą kaplicę św. Anny zbudował najprawdopodobniej sam Santi Gucci. Artysta przybył z Florencji, w Polsce przebywał od lat pięćdziesiątych XVI wieku do swojej śmierci w 1599 lub 1600 roku1. Działał głównie w Pińczowie, przeżywającym w tym okresie reformacyjno-kontrreformacyjnej walki swój złoty wiek. Do najważniejszych dzieł Gucciego należy wawelski nagrobek króla Stefana Batorego.
Choć co do autorstwa kaplicy pewności nie ma, zbudowano ją z wielką dbałością o szczegóły i jakość zdobień. Na pewno nie wzniósł jej byle kto.
Z góry Św. Anny rozciąga się widok na miasto i na rozległą płaszczyznę Ponidzia.
Bez trudu rozpoznać można sylwetkę kościoła św. Janów. W drugiej połowie XVI wieku świątynia była kalwińska. W tym czasie, o czym już wspominałem, był Pińczów znakomitym ośrodkiem nauki.
To tutaj po raz pierwszy przetłumaczono Biblię z języków oryginalnych na polski.
Tego samego dnia wyruszyłem na Kraków.
1 - Kozakiewiczowie H. i S., "Renesans w Polsce", Warszawa 1976, s. 181
A gdzie spałeś?
OdpowiedzUsuńW nienadzwyczajnej, ale taniej kwaterze na Podemłyniu.
OdpowiedzUsuń