Jak już wiecie z poprzedniego odcinka tego postwakacyjnego cyklu, dotarłem pewnego dnia na halę pod Šimonką. Szczyt to niezbyt wysoki - ma 1092 metry - ale za to bardzo godny uwagi. To przeca najwyższy szczyt całego tego dłuuugiego pasma, wzdłuż którego sobie z Węgier szedłem, czyli Gór Tokajsko-Slańskich. One sobie tutaj, nad Preszowem wyrastają w górę, a potem ciągną się i ciągną, coraz niższe i niższe, aż kończą się stromymi, opadającymi do Bodrogu i Cisy stokami Tokaju.
poniedziałek, 30 września 2024
piątek, 20 września 2024
W Pałacu Terragniego
Opinia o byciu nauczycielem jest jak wiadomo co, więc każdy ma własną. Ja ogólnie lubię, pewnie dlatego, że nie pracuję w szkole publicznej. Lubię także wycieczki. Bardzo doceniam na przykład to, że nauczycielom z uczniami udaje się czasem wkręcić w miejsca, których się na co dzień nie zwiedza. Lata temu byłem na tej zasadzie z moimi uczniami w warszawskim Pałacyku Rusieckiego, wtedy bardzo niedostępnym dla zwiedzających, a teraz miałem szczęście być w jednym z najciekawszych zabytków XX-wiecznej architektury włoskiej. Jedziemy do Como!
piątek, 13 września 2024
Obrazki lipcowe, część trzecia (od węgierskiej granicy po Šimonkę)
W Lombardii nie pada aż tak bardzo, jak w Polsce - trzymajcie się! - ale jednak pada. A że półtora miesiąca temu, w górach wschodniej Słowacji nie padało, nawet aż za bardzo, to przeglądanie wakacyjnych zdjęć jest dużo milszym zajęciem, niż patrzenie za okno. Ruszajmy więc w dalszą drogą przez Góry Tokajsko-Slańskie. W tym odcinku: czołgi, slumsy, opale, no i, last but not least, herb z golasem.