Po krótkiej przerwie wracamy do przeglądu przedstawień świętej Anny. Warto dla wprowadzenia i przypomnienia napisać, że mowa o matce Marii, babce Jezusa. Choć św. Anna na kartach Nowego Testamentu nie pojawia się wcale, to różne apokryfy przekazały nam na jej temat sporo. Z tych historii sztuka wykształciła kilka scen, popularnych w sztuce sakralnej całego świata chrześcijańskiego. Najbardziej typową jest scena, w której Anna uczy Marię czytać.
W poprzednim odcinku zbieraliśmy po kolei elementy, które mogą pojawiać się na takich przedstawieniach. Tu mamy ich komplet w stylu barokowym, pochodzący z kościoła w klasztorze cystersów w Neubergu nad Mürzem w austriackiej Styrii. Są Anna, Maria i - nieco z tyłu, tradycyjnie - Joachim, do tego książka i aniołki. Brakuje za to lilii, są za to inne kwiaty w górnej części obrazu (może jest wśród nich lilia?). Uzupełnieniem obrazu są stojące po bokach posągi św. Jana Chrzciciela (z lewej) i, prawdopodobnie, św. Leopolda, patrona Austrii.
Przenieśmy się do Warszawy. Świadomie nie pokazuję w tej galerii najwspanialszego i najbardziej niezwykłego warszawskiego przedstawienia św. Anny, czyli odkrytego przez misję prof. Michałowskiego portretu św. Anny z katedry w Faras (wiecie, o czym piszę - ale i tak sprawdźcie pod tym linkiem) - to przedstawienie jest jedyne w swoim rodzaju, a moim celem jest pokazanie raczej pewnych schematów i kanonu. Sądzę za to, że na hasło "święta Anna" większość warszawiaków wskaże kościół otwierający stołeczne Krakowskie Przedmieście. To jeden z tych kościołów serca Warszawy, które przetrwały wojnę w niezłym stanie. Przetrwały między innymi XVIII-wieczne freski pędzla Walentego Żebrowskiego, bernardyna, który ozdobił szereg kościołów franciszkańskich w Polsce. Uczciwie będzie zaznaczyć, że freski Żebrowskiego wielokrotnie przerabiano. Warszawski kościół został pokryty malowidłami prawie w całości. Są tu i sceny z życia świętej Anny i Najświętszej Marii Panny, i iluzjonistyczna architektura, i pejzaże. I choć nie jest to barok najwyższej klasy, to jest w tym malarstwie sporo oryginalnej, artystycznej wizji. Na przykład powyższa scena jest ciekawym połączeniem kanonu, z Anną uczącą Marię czytać, aniołkami i liliami, z XVIII-wieczną sceną dworską. Warto zwrócić uwagę, że podobnie jak w przypadku pokazanego w ostatnim odcinku obrazu z Nîmes, również tutaj u stóp Anny leży przędza, czy może dokładniej włóczka.
I jeszcze rzeźba takiej rodzinnej grupy, pochodząca z katedry w północnofrancuskim Cambrai. Sama katedra pochodzi z przełomu XVII i XVIII wieku, jest przykładem baroku klasycyzującego. W czasie, kiedy budowano ten kościół barok klasycyzujący był całkiem popularny również w Rzeczypospolitej. Miał to na pewno wpływ fakt, że w tym okresie na polskim tronie zasiadały dwie pochodzące z Francji królowe (Ludwika Maria i Maria Kazimiera). Ponieważ w tym przeglądzie nie spotkamy się już więcej z postacią św. Joachima, warto zaznaczyć, że w tym przeglądzie brakuje jednego typu sceny z Anną i Joachimem, czyli ich spotkania w bramie Jerozolimy. Scenę taką przedstawił na jednym ze swoich pięknych fresków Giotto (można ten fresk zobaczyć np. tutaj).
Do tej pory obejrzeliśmy wspólnie dziewięć przedstawień należących do jednego typu: Anna, czasem w towarzystwie Joachima opiekująca się Marią i ucząca ją czytać. Ale ten przegląd, niezależnie od mojego subiektywnego doboru ilustracji nie byłby kompletny bez jeszcze jednego typu przedstawienia. To scena wyjątkowa, bo symboliczna, nie mogąca się wydarzyć. Święta Anna Samotrzecia, czyli "sama we trójkę", sama z dwiema innymi postaciami. Tymi postaciami są trzymani na kolanach Maria i Jezus, czyli córka i wnuk Anny. I córka, i wnuk, mimo oczywistej różnicy wieku są w takiej scenie przedstawiani jako małe postaci czy nawet dzieci, jakby rodzeństwo. To wyjątkowo piękne, gotyckie przedstawienie, gdzie Annie towarzyszą jeszcze święta Katarzyna i św. Mikołaj, a na dole modlą się fundatorzy można obejrzeć w kościele św. Sebalda w Norymberdze.
Do najwspanialszych przedstawień świętej Anny Samotrzeciej w polskich zbiorach można zaliczyć ten tryptyk z gdańskiego kościoła św. Katarzyny, przechowywany w zbiorach tamtejszego Muzeum Narodowego. Piękna, mistrzowska robota, odpowiednia do wyrobionych gustów i pełnych sakiewek gdańskich mieszczan przełomu XV i XVI wieku. W środkowym polu scena koronacji Najświętszej Marii Panny, z prawej strony św. Erazm, z lewej interesujące nas przedstawienie, czyli święta Anna Samotrzecia. Warto zwrócić uwagę, że również tutaj św. Anna ma głowę szczelnie przykrytą białą chustą. W końcu zgodnie ze średniowieczną modą i zwyczajami przedstawiono ją jako mężatkę - czyli "białogłowę".
Zbliżamy się do końca przeglądu. Poprzednio pokazany ołtarz to nie wyjątek: święta Anna Samotrzecia to wdzięczny temat rzeźbiarski. Na przykład w Krakowie i Tarnowie można obejrzeć dwie rzeźby przypisywane Witowi Stwoszowi bądź jego uczniom. Na koniec znowu jesteśmy w Warszawie, na samym staromiejskim rynku. Do jego ozdób należy kamienna, pochodząca z pierwszej połowy XVI wieku figura stojąca w niszy na rogu jednej z najpiękniejszych staromiejskich kamienic, czyli kamienicy przy Rynku 31 - nazywanej, oczywiście, kamienicą pod Świętą Anną. Dzisiaj kamienica jest siedzibą Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk i Polskiego Towarzystwa Historycznego; to miejsce dobrze znane uczestnikom Olimpiady Historycznej.
Na tym kończę ten przegląd dwunastu przedstawień świętej Anny. Jeżeli zobaczycie kiedyś świętą uczącą dziewczynkę czytać, albo świętą z dwiema postaciami na kolanach - będziecie już wiedzieli, o kogo chodzi.
Na tym kończę ten przegląd dwunastu przedstawień świętej Anny. Jeżeli zobaczycie kiedyś świętą uczącą dziewczynkę czytać, albo świętą z dwiema postaciami na kolanach - będziecie już wiedzieli, o kogo chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz