Trudno pojąć, czemu miejsce tak piękne, tak w historyję wrośnięte jak Gucin, porzucono i zgoła zapomniano. Wody Smródki okalają ziemię tę opiekuńczym ramieniem, prowadząc tu tak swe nurty, jak i kaczki. Mieć można nadzieję, że kiedyś i rajcy, i mieszczanie Warszowy przypomną sobie o Gucinie i należyte mu, nowe życie zapewnią. Tyle nasz tajemniczy manuskrypt. O co chodzi? Zapraszam na kolejny odcinek sławetnej wyprawy!
Pod koniec ostatniego odcinka spaceru wzdłuż Potoku Służewieckiego zobaczyliśmy na wzniesieniu ponad dolinką sylwetkę kościoła pw. św. Katarzyny. Spędzimy dziś większość czasu w jego otoczeniu. To najstarszy kościół w warszawskiej dzielnicy Ursynów, a w całym mieście zajmuje miejsce szczególne: to siedziba najstarszej parafii w granicach dzisiejszej Warszawy. Powstała już w roku 1238, za czasów księcia Konrada, jakieś pół wieku przed lokacją Starej Warszawy.
Tym razem poglądowa mapa jest zrobiona inaczej, z pomocą Google Earth. Litery A-D oznaczają wybrane punkty z naszego dzisiejszego odcinka Potoku Służewieckiego. W "A" skończyliśmy poprzedni odcinek: to most ul. Nowoursynowskiej, koło którego stoi nepomuk. Cyfry od 1 do 5 wskazują różne miejsca w okolicy. "1" to kościół św. Katarzyny, "2" to skrzyżowanie ulic Doliny Służewieckiej/Sikorskiego i al. Wilanowskiej, "3" to Księży Staw, "4" to figura św. Katarzyny przy ul. Arbuzowej, "5" to skrzyżowanie al. Wilanowskiej i ul. Sobieskiego/al. Rzeczypospolitej.
Zajrzyjmy do wnętrza kościoła. Jako jeden z nielicznych nietkniętych przez ostatnią wojnę zabytkowych kościołów Warszawy zasługuje na dłuższą wizytę. Mam do niego spory sentyment, również dlatego, że wieeeele lat temu opublikowałem w ursynowskim tygodniku "Pasmo" dwa artykuły na jego temat. Kościół ma częściowo odsłonięte gotyckie mury i przede wszystkim barokowe wyposażenie. Nie jest to byle jaki barok, ponieważ znajdziemy tu dzieła znakomitych snycerzy warszawskiego XVIII wieku: Bartłomieja Bernatowicza i Jana Jerzego (Hansa Georga) Plerscha. Wieloletnie renowacje kościoła, nie wolne zresztą od kontrowersji, były w pierwszej kolejności zasługą emerytowanego już prałata Józefa Maja.
Do otoczenia kościoła jeszcze wrócimy. Na razie wróćmy nad Potok. Płynie on jeszcze kilkaset metrów wąskim już pasem zieleni wzdłuż ul. Dolina Służewiecka, po czym pod bardzo niskimi mostami przepływa na drugą stronę krajowej "dwójki" (to "B" na mapie). Tu kończy się liczący dwa i pół kilometra zielony pas, który można przejść lub przejechać na rowerze nie przechodząc ani razu przez jezdnię.
Prawie niezauważenie zeszliśmy do stóp warszawskiej skarpy. W tym miejscu Potok płynie około 6 metrów poniżej poziomu Stawu Służewieckiego. Jak na warszawskie warunki jest to spory spadek. W tej okolicy Smródka sporo lat temu regularnie pokazywała swoje drapieżne, powodziowe oblicze: domy osiedli widocznych w głębi były po silnych ulewach często podtapiane. Wielu warszawiaków pamięta jeszcze wał z worków z piaskiem, który długo wzmacniał w tej okolicy brzegi Potoku.
Gdy po przejściu już na drugą stronę ruchliwej szosy spojrzymy za siebie, zobaczymy rzeczywiście dolinę Potoku: po lewej stronie ulica Fosa pnie się do góry, w stronę kościoła, a teren po prawej jest wyraźnie niższy.
O ile do tego miejsca Potok płynął mniej-więcej swym naturalnym biegiem, śladami dawnej Sadurki (była o niej mowa w pierwszym odcinku tekstu), o tyle od tego miejsca ten bieg bardzo zmieniono. Zacytuję: "Prawdopodobnie A.W. Locci zmienił w końcu XVII wieku wymieniony kierunek odpływu Potoku i skierował go do Wilanowa do zasilenia słabo funkcjonującego wówczas systemu wodnego rezydencji królewskiej. Z zachowanych jego listów do Jana III wynika, że m.in. w tym celu spiętrzył w 1681 r. wodę w Potoku w Służewie (przebieg dzisiejszej ul. Nowoursynowskiej). Prawdopodobnie wcześniej funkcjonował inny od ww. odpływ wód Sadurki z doliny Służewieckiej do Wisły. Zapewne zgodnie ze spadkiem tarasu Wilanowskiego koryto cieku przebiegało obniżeniem pod Skarpą Ursynowską poprzed późniejszą wieś Potok, rejon Królikarni, Jeziorka Łazienkowskie do Wisły w rejonie Solca." [1]
Potok płynie więc w stronę Wilanowa tak, jak go poprowadził w XVII wieku Locci. Na lewym, północnym brzegu Potoku wyrosły w ostatnich latach nowe osiedla. Nas jednak dzisiaj bardziej interesuje to, co po prawej - kolejna warszawska terra incognita (o pierwszej była mowa tutaj).
W dużym, wielohektarowym obszarze obok i u podnóża św. Katarzyny rozciąga się dawny Gucin-Gaj. Gucin powstał na styku Służewa i Wilanowa. Służewa, bo leżał na terenach tej wsi, tuż obok kościoła św. Katarzyny. Wilanowa, bo w XVIII wieku został włączony do dóbr wilanowskich. Od 1817 roku był dodatkową, bonusową ("filialną") rezydencją być może najważniejszego po czasach Jana III właściciela Wilanowa, Stanisława Kostki Potockiego [2]. Mąż stanu, polityk i uczony, człek światły i zasłużony, mógł się tak bawić, bo miał sporo niewolników chłopów pańszczyźnianych, którzy finansowali mu tego rodzaju luksusy. Po śmierci właściciela (zmarł w 1821 roku) założono tutaj oryginalny ogród pamięci. Posadzono setki drzew, czcząc pamięć i zmarłego, i konstytucji 3 maja, której był współtwórcą. Niestety, wiele z czasów tej wspaniałości nie zostało. Rozpad Gucina postępował powoli, od połowy XIX wieku. Wycinano drzewa, dewastowano pamiątki, rozbierano zabudowania. Część pamiątek przeniesiono do Wilanowa. Obecnie teren powyżej skarpy należy do parafii św. Katarzyny (na zdjęciu powyżej fragment tego malowniczego sadu), a ten poniżej - do dzielnicy Ursynów, która go dzierżawi prywatnemu właścicielowi.
Dobrze znany mieszkańcom okolic pomnik ofiar stalinizmu koło świętej Katarzyny - na powyższym zdjęciu - stoi mniej-więcej w miejscu, gdzie były dawne zabudowania gospodarcze Gucina. No, ale coś jednak z tej rezydencji zostało.
Przekonać się o tym nie jest łatwo. Nie ma tutaj publicznego parku. O zwyczajnym wejściu z ulicy, od strony Doliny Służewieckiej nie ma obecnie mowy. Wejścia strzeże zamknięta brama, za którą zobaczyć można jakieś trwające prace.
Największą pamiątką dawnego Gucina jest ogromny staw, nazywany Księżym Stawem ("3" na mapie). Tak samo jak Stawy Berensewicza na Wyczółkach nie jest bezpośrednio połączony z Potokiem, ale stanowi oczywiście część jego doliny i systemu. Ma trzysta metrów długości, około trzydziestu kilku metrów nieregularnej szerokości i w sumie około 1,3 hektara powierzchni. Jest obecnie raczej skrzyżowaniem stawu i bagna. To jednak nie zmienia faktu, że jest bardzo malowniczym ptasim rajem. Żeby go zobaczyć, najłatwiej jest odwiedzić sympatyczny lokal o nazwie "Bez Słowa", którego ogród rozłożył się właśnie nad brzegami stawu.
Stawy powstały jako część parku, ale przez większość ostatnich dwóch stuleci służyły hodowli ryb. Najpierw prywatnie, potem państwowo. Obecnie nie służą już wcale, a o ich los miłośnicy Gucina słusznie niepokoją się od czasu do czasu.
Obecnie budynki dawnego gospodarstwa hodowlanego (ul. Przy Grobli 3, w głębi poprzedniego zdjęcia) zajmują różne firmy, także gastronomiczne - ale głównie wydające posiłki na wynos. Dla obrony przed ciekawskimi na bramie widnieje wyraźna informacja, by nie wchodzić.
Najpierw przez uszkodzone ogrodzenie, a potem już tylko przez krzaki możemy oglądać służewską Amazonię. Granice dawnych stawów zatarły się, a natura wzięła je znowu w swoje władanie.
Do stawów i całego Gucina można podejść od południa, od strony zachowanych jeszcze, częściowo podmokłych pól wilanowskich. Zachowane, częściowo poddane kilkanaście lat temu renowacji stawy są w zasadzie trzy: widoczny na zdjęciu południowy, główny, wielki staw Księży - na zdjęciu w dali, za groblą - oraz niewielki staw zachodni. Co ciekawe, ten ostatni leży nieco wyżej od pozostałych.
Znad tego zachodniego stawu można zobaczyć budynki dawnej hodowli, obecnie wykorzystywane przez prywatną firmę.
Ponad terenem góruje służewska skarpa. Rozciąga się na niej stary cmentarz służewski, miejsce pochówku m.in. Wandy i Krystyny Krahelskich.
Ponad skarpą, wśród bujnej zieleni drzew można dostrzec krzyż na wieży kościoła św. Katarzyny. W samej skarpie znajduje się jedna z podziemnych pamiątek Warszawy: sztuczna, XVIII-wieczna grota, obecnie chronione zimowisko nietoperzy. Ponieważ tamta część Gucina jest już jednoznacznie oznakowana tablicami zakazującymi wstępu, tym razem się tam nie wybierzemy. Ale w przyszłości, kto wie? Może przejdziemy się tam już do otwartego, oddanego warszawiakom parku?
Wróćmy nad Potok. Płynie on północną krawędzią Gucina, oddzielony od zarośniętych stawów groblą. Z jednej strony ma osiedla, z drugiej - drzewa, a potem łąki. W takim towarzystwie płynie do ulicy Arbuzowej. Tu skręca, a na samym zakręcie dociera do niego jego kolejny ważny - po spotkanym na Wyczółkach Kanale Grabowskim - dopływ. Jest nim widoczny w prawym dolnym rogu Kanał Wolicki. To miejsce na mapie zaznaczone jest literą "C".
Na całym tym odcinku Potoku przerzucone są przez niego liczne mosty, łączące z Arbuzową kolejne osiedlowe uliczki.
Jest tu też umiarkowanej urody posąg św. Katarzyny, patronki służewskiej parafii (na mapie "4").
Słychać już ruch samochodów w al. Wilanowskiej - zbliżamy się do skrzyżowania oznakowanego na mapie literą "5" i mostu z literą "D". W oddali widać już zabudowania Miasteczka Wilanów.
Cdn.
* * *
Dziękuję za odwiedzenie i miłe przyjęcie mojej niedzielnej prezentacji. Wygląda na to, że dzisiaj mogę zaprosić na kolejne prezentacje:
- niedzielna prezentacja (14 czerwca) została niestety odwołana przez organizatora, o czym niezwłocznie informuję;
- idziemy dalej do Wittenbergi! We środę, 17 czerwca o 19.30 zapraszam na drugie pół mojej starej-nowej prezentacji pt. "By nie odważyli się podróżować do Wittenbergi". Przejdziemy z sudeckiego Pradziada aż nad Łabę, szukając po drodze dziedzictwa i współczesności Reformacji. Nadawać będę na fanpejdżu bloga na Facebooku, zapraszam!
* * *
1 - "Wisła w Warszawie", red. merytoryczna: Jolanta Lickiewicz, Jolanta Pawlak, Witold Pietrusiewicz, Warszawa 2000, ss. 54. Książka dostępna na stronach Urzędu Miasta: link
2 - te i inne informacje głównie za: Wrzos Zuzanna, Kimic Kinga, "Ogród pamięci Gucin-Gaj w Warszawie - stan przetrwania", w: "Architektura. Czasopismo techniczne", Zeszyt 7, rok 109 [2012], ss. 119-131. Artykuł dostępny w internecie: link
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz