Tak jak przy okazji Ötschera, wrażenia ze Schneealm nie mają żadnego związku z historią. To tylko krótka wzmianka o pięknym i lekko surrealistycznym górskim krajobrazie.
Kilka tygodni temu wspominałem o najwyższej osadzie Czech, o Bučinie, co leży na wysokości 1200 metrów. Z kolei kilka dni temu wyjaśniałem, czym jest alm, wysokogórskie pastwisko, na którym całe lato pasą się krowy. Teraz te dwa wpisy mogą się połączyć.
Pasma nad rzeką Mürz, czyli przede wszystkim Rax i Alpy Mürzstegerskie to najbliższe Wiedniowi wysokie góry. Jest tu parę szczytów sięgających dwóch tysięcy metrów, między innymi wspomniany Klosterwappen czy Heukuppe. Ale szczyt to szczyt: człowiek lezie parę godzin, a jak z każdej strony jest niżej, to jest szczyt. A na Schneealm geologia zdecydowała inaczej, i ponad tysiąc siedemset metrów nad poziomem morza powstała całkiem płaska niecka otoczona pierścieniem wyższych o sto czy dwieście metrów szczytów. Tej płaskości jest sporo, bo prawie kilometr na kilometr. Urozmaicają ją mgły, krowy i krasowe zapadliska. W końcu pod stopami wapień, w który od tysięcy lat wwierca się woda.
Trochę nierealne wrażenie płaskiego pastwiska ukrytego za stromymi zboczami uzupełnia leżąca tutaj osada. Są tu niedaleko od siebie dwa schroniska, ale też normalne gospodarstwo hodowlane. Osada ma nawet zwyczajną tablicę z nazwą, choć dojechać się tu chyba ot tak nie da. Gdyby ktoś chciał kręcić film o wojnie na Falklandach, to tu będzie bliżej i taniej.
I zgodnie z nazwą, jest tu sporo śniegu. Zdaje się, że już całorocznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz